Według Messagero Veneto na trasie Giro d’Italia mogą pojawić się Monte Zoncolan i Tre Cime di Lavaredo.
Oba podjazdy zapisały się złotymi zgłoskami w historii kolarstwa, choć dłuższą kartę zdołał zapisać ten drugi. Tre Cime di Lavaredo po raz pierwszy zostało umieszczone na trasie wyścigu w 1967 roku, jednak wtedy góra pokonała kolarzy – większość z nich została wepchana na szczyt przez kibiców i etap został uznany za nieważny. Rok później jednak wszystko poszło zgodnie z planem, a rywalizację zdominował 22-letni Eddy Merckx, któremu zwycięstwo na Tre Cime otwarło drogę do pierwszego zwycięstwa w wielkim tourze.
Później podjazd pokonywano jeszcze pięciokrotnie – po raz ostatni w 2013 roku, gdy najlepszy okazał się Vincenzo Nibali, który tak jak Merckx wygrał później cały wyścig. Ostatnio znacznie częściej na trasie Giro pojawia się jednak Monte Zoncolan, który choć po raz pierwszy na trasie pojawił się w 2003 roku (etap wygrał wówczas Gilberto Simoni), to pokonano go aż sześciokrotnie. Najlepiej możemy pamiętać 2018 rok, gdy to właśnie tam jadący bardzo słaby wyścig Chris Froome niespodziewanie odrodził się i wygrał etap, a kilka dni później, dzięki wspaniałemu rajdowi na etapie do Bardonecchi, zapewnił sobie zwycięstwo w całym wyścigu.
Teraz doniesienia włoskich dziennikarzy wskazują na to, że piękne historie obu podjazdów niebawem doczekają się kolejnych rozdziałów, jednak o tym, czy rzeczywiście tak się stanie, powinniśmy dowiedzieć się w lutym, podczas oficjalnej prezentacji trasy.