Foto: Route d'Occitanie - La Dépêche du Midi

Wczoraj organizatorzy Tour de France ogłosili trasę przyszłorocznego wyścigu. Wypowiedzieli się o niej m.in. dwaj wielcy przegrani tegorocznej edycji – Nairo Quintana i Thibaut Pinot.

Ten ostatni co roku jeździ na Tour de France z wielkimi nadziejami, jednak w tym miał mieć jeszcze większe szanse niż zwykle. Na Wielką Pętlę jechał na czele bardzo silnego składu, z takimi kolarzami jak Molard, Reichenbach, Gaudu czy Madouas. Poza tym jego wyniki przed wyścigiem wskazywały na to, że jest w świetnej formie, a choć Criterium du Dauphine kończył z bólem pleców, to zdołał ukończyć imprezę na świetnym 2. miejscu, czego nie można powiedzieć o innych faworytach (Roglić, Buchmann czy Bernal), którzy musieli wycofać się z powodów zdrowotnych.

Niestety podczas Wielkiej Pętli wziął udział w kraksie, w której po raz kolejny mocno ucierpiały jego plecy. Próbował jechać dalej, ale nie był w stanie jechać na poziomie najlepszych i wyścig zakończył na 29. pozycji.

Niestety kilka tygodni przerwy nie wystarczyło, by Francuz doszedł do siebie przed Vuelta a Espana, więc zakończył swój udział w tym wyścigu już po trzech etapach. Obecnie przebywa więc nie na Półwyspie Iberyjskim, a w domu, we Francji, dzięki czemu miał czas na to, by udzielić odpowiedzi dziennikarzom L’Equipe, pytających go o jego opinię na temat trasy Tour de France

Trasa jest nieco inna niż ta z poprzednich lat. Będzie wiele sprintów i sporo etapów, które bardzo pasują puncherom. Pirenejskie podjazdy zapowiadają się bardzo wymagająco, ale generalnie ta trasa powinna w mniejszym stopniu odpowiadać góralom, a bardziej kolarzom kompletnym, zwłaszcza, że będziemy mieli aż dwie czasówki

– odpowiedział im.

O bardzo ważnej roli czasówki mówił także Nairo Quintana – kolarz, który co prawda długo utrzymywał się w czołówce Wielkiej Pętli, ale ostatecznie zajął, na pewno niesatysfakcjonujące go 17. miejsce. Kolumbijczyk wierzy jednak, że w przyszłym roku pójdzie mu zdecydowanie lepiej.

Wszystko rozstrzygnie się na czasówkach i na górskich etapach – kluczowy powinien być ten z dwoma podjazdami pod Mont Ventoux. Moim celem pozostaje klasyfikacja generalna, choć wiem, że z roku na rok poziom peletonu jest coraz wyższy i że będzie mi o to coraz trudniej. Wierzę jednak, że rok 2021 będzie dla mnie zdecydowanie lepszy pod kątem fizycznym i będę w stanie osiągnąć swój wielki cel

– powiedział kolarz, który w 2013 roku właśnie na Górze Wiatrów po raz pierwszy pokazał się szerszej publiczności, niemal do końca walcząc z Chrisem Froomem o zwycięstwo etapowe. Pytanie, czy w przyszłym roku będzie w stanie nawiązać do tego sukcesu.

 

Poprzedni artykułEnric Mas: „Miałem wszystko, by wygrać etap pod L’Angliru”
Następny artykułEquipo Kern Pharma w 2021 roku w drugiej dywizji
Trenował kolarstwo w Krakusie Swoszowice i biegi średnie w Wawelu Kraków, ale ulubionego sportowego wspomnienia dorobił się startując na 60 metrów w Brzeszczach. W 2017 roku na oczach biegnącej chwilę wcześniej Ewy Swobody wystartował sekundę po wystrzale startera, gdy rywale byli daleko z przodu. W pisaniu refleks również nie jest jego mocną stroną, ale stara się nadrabiać jakością.
Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments