fot. Team Sunweb

Choć 15. etap Giro d’Italia wygrał Tao Geoghegan Hart, to właśnie Wilco Kelderman był prawdopodobnie największym wygranym ostatniego dnia przed dzisiejszą przerwą. Holender bardzo zbliżył się do zwycięstwa w całym wyścigu.

Swoją świetną sytuację 29-latek zawdzięcza w dużej mierze temu, że u swojego boku miał wspaniałą ekipę. To właśnie kolarze Sunwebu narzucili tempo, którego nie byli w stanie wytrzymać ani Domenico Pozzovivo, ani Vincenzo Nibali, Rafał Majka, a nawet Joao Almeida, który, choć długo trzymał się z przodu, to w końcu musiał ustąpić pod naporem niemieckiej maszyny

Wszyscy byliśmy dziś wspaniali. Gdy rozpoczęliśmy wspinaczkę, moja ekipa narzuciła świetne tempo. Jai Hindley znów okazał się niezawodny – był dziś bardzo, ale to bardzo mocny. To jak jechaliśmy, to było prawdziwe mistrzostwo świata

– mówił Kelderman dziennikarzom NOS.

Wspomniany przez niego Australijczyk, którego polscy kibice mogą kojarzyć ze świetnego występu w Tour de Pologne 2019 (był 2. w klasyfikacji generalnej), zajął wczoraj 3. miejsce i awansował na 4. pozycję w „generalce”, ale na tym nie kończą się jego zasługi.

To właśnie jego praca doprowadziła do tego, że liderujący na razie Joao Almeida najpierw odpadł z czołówki, a potem systematycznie tracił dystans, by w końcu dojechać do mety 35 sekund po Keldermanie. Do zmiany na prowadzeniu jednak nie doszło – zabrakło 15 sekund.

Widzieliśmy, że Joao traci, więc robiliśmy wszystko, by odebrać mu Maglia Rosa, ale to okazało się niestety zbyt mało. Jednak biorąc pod uwagę to, że jedziemy w tak ważnym wyścigu, po prostu muszę być zadowolony – zwłaszcza, że Jai jest na trzecim miejscu

– dodawał Kelderman, który choć nie jest liderem, to jest prawdopodobnie największym faworytem do zwycięstwa.

Przyszły tydzień będzie bardzo trudny. Zdecydowana większość odcinków będzie liczyła sobie ponad 200 kilometrów i będzie kończyć się podjazdami. Wydarzy się bardzo dużo, więc będzie czas na odrabianie strat. Jestem dobrej myśli. Jestem teraz niesamowicie silny, mam wspaniały zespół, a to daje mi mnóstwo pewności siebie

– zakończył.

 

Poprzedni artykułWout van Aert: „to był kapitalny wyścig”
Następny artykułLefevere o zatrudnieniu Cavendisha: „Moje serce mówi tak, ale rozum nie”
Trenował kolarstwo w Krakusie Swoszowice i biegi średnie w Wawelu Kraków, ale ulubionego sportowego wspomnienia dorobił się startując na 60 metrów w Brzeszczach. W 2017 roku na oczach biegnącej chwilę wcześniej Ewy Swobody wystartował sekundę po wystrzale startera, gdy rywale byli daleko z przodu. W pisaniu refleks również nie jest jego mocną stroną, ale stara się nadrabiać jakością.
Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments