fot. BORA-hansgrohe

Przed Rafałem Majką (BORA-hansgrohe) trzeci i zarazem najtrudniejszy tydzień tegorocznej edycji Giro d’Italia. Obecnie zajmuje szóste miejsce w klasyfikacji generalnej, a do podium traci tylko 22 sekundy. W wywiadzie dla Naszosie.pl podczas drugiego dnia odpoczynku opowiedział nam o swojej przygodzie z tegorocznym Corsa Rosa, która jak na razie jest bardzo udana. Celem w Mediolanie jest podium. I basta. 

Z Rafałem Majką połączyliśmy się za pośrednictwem telefonu w poniedziałkowe popołudnie. Znalazł dla nas chwilę między obiadem po treningu a masażem. Na otwarcie poprosiliśmy go o skomentowanie transferu do drużyny UAE Team Emirates,  ponieważ dziś oficjalnie ogłoszono podpisanie kontraktu. Po czterech latach Majka odchodzi spod skrzydeł niemieckiej drużyny BORA-hansgrohe, w której nie zawsze wszystko układało się po jego myśli, choć zdarzały się też przyjemne momenty.

– W tej ekipie ścigał się kiedyś nasz były zawodowy kolarz Przemysław Niemiec. Kontrakt miałem dogadany wcześniej, pozostało tylko złożyć podpis, co zrobiłem tydzień temu. Przyszedł czas na zmiany. Chciałbym podziękować szefostwu drużyny BORA-hansgrohe za wspólnie spędzone cztery lata, głównemu menadżerowi Ralphowi Denkowi oraz sponsorom – firmom BORA i hansgrohe za to, że mogłem spędzić ten czas w dobrej atmosferze.

Drużyna UAE Team Emirates ma zdecydowanie włoski rodowód, ponieważ powstała na bazie Lampre. Majka przyznał, że odpowiada mu fakt, że będzie mógł porozumiewać się po włosku, ale nie tylko to skłoniło go do przyjęcia tej oferty.

– Ciesze się, że w tej drużynie można porozumiewać się po włosku, ponieważ ten język odpowiada mi bardziej niż angielski. Cieszę się, że podpisałem ten kontrakt także z tego powodu, że nie będę musiał być liderem na wszystkich wyścigach. Na niektórych będę pełnił taką funkcję, a na innych będę pomocnikiem. Są to dla mnie dwie dobre opcje, które sprawią, że nie będę tak zmęczony psychicznie. Swoje osobiste cele zamierzam spełniać na wielkich tourach, takich jak Giro czy Vuelta czy podczas wyścigów tygodniowych. Ale będę też kolarzem, który na cięższych podjazdach będzie zostawał z [Tadejem] Pogačarem. Jestem bardzo zadowolony, że będę mógł być u boku zwycięzcy Tour de France, młodego i bardzo mocnego kolarza. Szefostwo UAE Team Emirates obiecało mi, że dostanę wolną rękę na którymś z wielkich tourów, czy to na Giro czy na Vuelcie. Cieszę się z tego, że nadal będę mógł być nie tylko pomocnikiem, ale także liderem

– dodał Rafał Majka.

Na razie jednak trzeba dokończyć wyścig Giro d’Italia w barwach BORA-hansgrohe. Miejsce na podium byłoby fantastycznym zwieńczeniem minionych czterech lat, ale także jednym z największych osiągnięć Majki. On sam czuje się dobrze, choć jednocześnie przyznaje, że konkurencja jest mocna, a tempo wyścigu wysokie.

– Czuję się OK. Mamy jeszcze trzy ciężkie etapy i zobaczymy, jak będzie. Będę walczył do samego końca, a co z tego wyjdzie, zobaczymy. Wczorajszy etap dał mi naprawy duży wycisk, a jedną z drużyn, która mnie najbardziej zaskoczyła jest Sunweb. Zrobili takie tempo, że zostało bardzo wielu zawodników. Widać, że jest to jedna z najmocniejszych ekip, są bardzo dobrze przygotowani. Mają drugiego i trzeciego zawodnika w klasyfikacji generalnej. Jednak wszystkich może jeszcze zaskoczyć Vincenzo Nibali – tak, jak zrobił to w 2016 roku, ponieważ on nigdy się nie poddaje

– uważa Majka.

Podczas wczorajszego etapu z metą na podjeździe pod Piancavallo Polak stracił minutę i 22 sekundy do etapowego zwycięzcy Tao Geoghegana Harta z drużyny INEOS Grenadiers. Mimo to utrzymał szóstą lokatę w „generalce”, a ponadto czas stracili do niego inni, jak chociażby dwaj wielcy faworyci do maglia rosa Vincenzo Nibali i Jakob Fuglsang. Dlatego suma summarum Majka jest zadowolony.

– Dużo ludzi krytykuje mnie za moją jazdę, ale wszyscy muszą wiedzieć, że na tym Giro jest naprawdę bardzo mocne tempo. Wczoraj nie czułem się za dobrze, ponieważ mięśnie po „czasówce” nie reagowały tak jak normalnie. Tak czy siak, uważam ten etap za udany, bo przyjechałem na metę piąty. To prawda, straciłem ponad minutę, ale inni stracili do mnie, także co mogę więcej powiedzieć? Uratowałem się wczoraj, a jak będzie na tych kolejnych bardzo ciężkich etapach? Obym miał takie nogi, jak trzy-cztery dni przed czasówką

– mówi Majka.

Nic dziwnego, że nasz brązowy medalista olimpijski czuł w nogach podczas piętnastego etapu poprzedni etap jazdy indywidualnej na czas, ponieważ pojechał go bardzo mocno. To dzięki temu występowi awansował o dwie lokaty w ogólnym zestawieniu, zbliżając się do podium oraz zyskując przewagę mentalną nad pozostałymi faworytami do końcowego zwycięstwa. Majka zdradził w rozmowie z nami, że czuł się mocny i – mówiąc po kolarsku – kręcił bardzo dobre waty.

– Na czasówce wykręciłem bardzo solidne waty w przeliczeniu na kilogram. Także jak na mnie, to było bardzo dobrze. Czułem się mocny i myślałem, że tak samo będę się czuł w niedzielę i że może uda mi się wskoczyć na podium, ale ostatecznie to nie wyszło. Mam nadzieję, że na kolejnych etapach ta dobra dyspozycja w górach wróci, że noga będzie pedałowała spokojnie i w rytmie

– mówił Majka.

Według Rafała kluczowe dla losów klasyfikacji generalnej będą etapy siedemnasty z metą na Madonna di Campiglio, osiemnasty z podjazdami na Stelvio oraz dwudziesty, który zakończy się na szczycie Sestriere. Powtarzał to podczas naszej rozmowy jak mantrę. Tam karty może rozdawać drużyna Sunweb, która – jak już wcześniej zwrócił uwagę Majka – jest świetnie dysponowana i jeszcze u podnóża finałowego podjazdu ma zazwyczaj siedmiu zawodników. On sam jest dobrej myśli.

– Jestem na dobrej pozycji wyjściowej i chciałbym mieć dobrą dyspozycję, taką jak wcześniej, oraz żeby dopisała pogoda. Jak dotychczas zaskoczył mnie [lider wyścigu Joao] Almeida i właśnie zespół Sunweb. Wczoraj był bardzo ciężki podjazd na metę, a oni mimo to nadawali silne tempo.

A jak w takim razie jest z formą jego kolegów z drużyny BORA-hansgrohe. Zapytaliśmy Majkę, czy może liczyć na pomoc kolegów na chaotycznych lub górskich etapach.

– Jestem zadowolony, że Peter [Sagan] wygrał etap, bo bez wątpienia mu się to należało. Wygrać etap w takim stylu to sama klasa! Fajnie, bo mamy zwycięstwo etapowe i dwóch kolarzy w pierwszej dziesiątce. A co do pracy drużyny, to bardzo pomagają mi Maciek [Bodnar], Paweł [Poljański] i Cesare [Benedetti]. Na etapach chronią mnie przed wiatrem i pomagają zająć dobrą pozycję przed podjazdem, a później muszę radzić sobie sam. Bardzo dobrą robotę w górach robi też [Matteo] Fabbro. Chłopak ma talent i na pewno w przyszłości będzie się rozwijał

– odpowiedział Majka.

„Zgred” nic nie wspomniał o Patricku Konradzie, który ewidentnie gra do innej bramki. Między bajki można włożyć jego słowa o uzupełnianiu się z Rafałem czy też o tym, że szosa rozstrzygnie, kto jest silniejszy i kto komu będzie musiał pomagać. Choć trzeba przyznać, że obaj reprezentują podobny poziom. Zapytaliśmy Majkę, czy denerwuje go na przykład skakanie Austriaka po bonifikaty.

– Ja jadę inny wyścig, a on jedzie inny wyścig. Jest dwóch liderów, on łapie sekundy i ja łapię sekundy. Trochę to inaczej wygląda, ale to nie moja wina. Każdy z nas walczy o swoje

– podsumował Rafał Majka.

Dziś drużyna BORA-hansgrohe była na przejażdżce oraz poddała się obowiązkowym testom na koronawirusa, których wyniki będą znane jutro. Majka nie martwi się warunkami higienicznymi, ponieważ uważa, że ekipa dobrze dba o zdrowie kolarzy. Posiłki są spożywane w słynnej ciężarówce, a w pokoju Rafał mieszka sam. Mówi, że nie ma żadnego kontaktu z osobami podczas wyścigu. Jedyne, co potrzebne mu do zdobycia podium na Giro to zdrowie, dobre nogi, niezła pogoda, trochę szczęścia i… negatywny wynik testu na COVID-19. Głos przez telefon miał energiczny i pewny – taki, jak jego dotychczasowa jazda wzdłuż włoskiego buta.

Rozmawiała Marta Wiśniewska

Poprzedni artykułVuelta a Espana 2020: Składy Israel Start-Up Nation, Team Total Direct Energie i Bahrain – Mclaren
Następny artykułOficjalna lista startowa La Vuelta ciclista a España 2020
Absolwentka dziennikarstwa i komunikacji społecznej na Uniwersytecie Warmińsko-Mazurskim w Olsztynie. W kolarstwie szosowym urzeka ją estetyka tej dyscypliny stojąca w opozycji do cierpienia. Amatorsko jeździ na rowerze górskim i szosowym, przejeżdżając kilka tysięcy kilometrów rocznie.
Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments