fot. La Vuelta / Sarah Meyssonner

To nie był zwyczajny rok, ani typowy kolarski sezon, ale nawet kiedy cały świat zdaje się stawać na głowie, jedno pozostaje bez zmian: ostatnia z trzytygodniowych imprez rozegrana zostanie na szosach Półwyspu Iberyjskiego. Zamiast Niderlandów zobaczymy urzekająco piękny, ale spływający deszczem Kraj Basków, a Portugalię jedynie muśniemy, przeprawiając się jej północnym pograniczem. Wymuszone okolicznościami zmiany trasy jednak sprawią, że z oryginalnie zaplanowanej najbardziej wyważonej edycji od lat, na naszych oczach rozpoczynająca się już we wtorek Vuelta a España przemieni się w wyścig, który tak dobrze znamy. Wyścig ostatnich szans. Wyścig rozkwitających talentów. Wyścig, w którym czerwień ma wiele sprzecznych znaczeń.

Vuelta a España to nostalgia i pragnienie rewanżu. Zachowując jednak swój gorący temperament, w tym roku zabierze nas ona w bardzo nietypową dla siebie podróż, rozwijając pełną paletę jesiennych barw swoich północnych krain. Od należącego do innego świata Kraju Basków, przez najbardziej ikoniczne szczyty Pirenejów, łamiące ducha podjazdy Asturii i riasowe wybrzeża Galicji, aż po winnice portugalskiego pogranicza i zadający szyku Madryt. Na tle tej bez mała zachwycającej, choć niemainstreamowej scenerii zmierzą się najlepsi kolarze zawodowego peletonu i będą się ścigać, jakby nie było jutra.

Kiedy dni stają się krótkie a wieczory coraz chłodniejsze, w górach Hiszpanii mierzą się ci, którzy nie mają już nic do stracenia. Co prawda niezwykle skondensowany kalendarz szosowy tym razem nie pozostawił głównym bohaterom wiele czasu na refleksje, ale nie zmienia to faktu, że kolejnej szansy i kolejnego szczytu formy w tym roku już nie będzie. Tradycyjnie pod względem priorytetu spychana na boczny tor przez Tour de France i Giro, w tym roku Vuelta została dodatkowo skrócona do 18 etapów, a pachnącą owocami sangrię i najczerwieńsze zachody słońca ustąpią jesiennym wiatrom i deszczom dzikiej północy Półwyspu Iberyjskiego. W przeddzień jej rozpoczęcia możemy mieć jednak pewność, że pozostanie tym samym wyścigiem, który niewiele jest skłonny wybaczyć i eliminuje pretendentów do tytułu szybciej, niż Tadej Pogacar podjeżdżał niedawno pod La Planche des Belles Filles. 

Brak przewidywalności zaś, który cechuje każdą edycję ostatniego wielkiego touru sezonu, w tym roku dodatkowo pogłębia sytuacja związana z pandemią koronawirusa, nie dając żadnej pewności, że wyścig zgodnie z planem dojedzie do Madrytu. I podczas gdy możliwość utrzymania wysokich standardów bezpieczeństwa, zapewniający ekipom i innym osobom związanym z organizacją imprezy psychiczny komfort wykonywania ich pracy, ma tu nadrzędne znaczenie, można się jednocześnie spodziewać, że będzie to okoliczność znacząco wpływająca na charakter samej rywalizacji. To, po jak niepewnym gruncie stąpają, wiedzą przecież najlepiej uczestniczący w wyścigu kolarze, dlatego nie będą czekać na Tourmalet, Angliru ani jazdę indywidualną na czas wzdłuż galicyjskiego wybrzeża. Będą atakować za każdym razem, kiedy pozwoli na to forma, bo choć to wyświechtana fraza, tym razem jutra naprawdę może nie być. Realizację ich intencji na pewno ułatwi trasa, której jedynym deficytem jest brak dedykowanych sprinterom etapów.

Kto straci szansę na dobry wynik już pierwszego dnia rozgrywania imprezy? Czy hiszpański wielki tour ponownie namaści kogoś na kolejnego Tadeja Pogacara lub zgotuje niespodziankę na miarę triumfu Chrisa Hornera? Tego dowiemy się w ciągu nadchodzących tygodni, jednak zanim na dobre pochłonie nas dzika i niepoznana północ Półwyspu Iberyjskiego, przyjrzyjmy się nieco bliżej trasie 75. edycji wyścigu Vuelta a España.

Trasa

Etap 1, 20 października: Irún › Arrate (173 km)

Rozpoczynać hiszpańską Vueltę od królewskiego etapu Wyścigu Dookoła Kraju Basków? Trochę przewrotne, jednak przede wszystkim brutalne. Kosztem pokazania widzom pięknego San Sebastian będzie brak wspinaczki na słynny Jaizkibel, ale 3. kategorii Puerto de Udana, Alto de Kanpazar i Alto de Elgeta zwieńczone finałem na Arrate to i tak wystarczająco dużo wyzwań, przynajmniej jak na pierwszy dzień rozgrywania imprezy. Go hard or go home!

 

Etap 2, 21 października: Pamplona › Lekunberri (151.6k)

Drugiego dnia wyścig odwiedzi Pampelunę, a więc jedno z tych miast, które wyjątkowo upodobali sobie kolarze z Ameryki Południowej i chłodnych, europejskich krain. Pokonywane w dużym interwale 3. kategorii Puerto de Guirguillano i Puerto de Urbasa nie zrobią wrażenia nawet na nielicznych sprinterach, ale będą tylko przedsmakiem przed finałowym Alto de San Miguel de Aralar (9,4 km, śr. 7,9%), którego szczyt od linii mety w Lekunberri dzielić będzie 16 kilometrów. Na papierze jest to idealny etap dla uciekinierów, ale czy liderzy zechcą wypuścić znakomitych wspinaczy w górę drogi jeszcze zanim wszyscy odsłonią swoje karty?

 

Etap 3, 22 października: Lodosa › La Laguna Negra de Vinuesa (166.1k)

W czwartek peleton Vuelty pozostanie na deszczowej północy Półwyspu Iberyjskiego, ale odwiedzi aż trzy prowincje: Nawarrę, La Rioję oraz Kastylię i Leon. Również tego dnia na trasie nie zabraknie kilometrów wspinaczki, ale tym razem nie najwyższy stopień trudności finałowego podjazdu pod La Laguna Negra pozwala sądzić, że szansę na triumf otrzymają zawodnicy z odjazdu.

 

Etap 4, 23 października: Garray › Ejea de los Caballeros (191.7k)

W piątkowym menu Vuelty znajdziemy długi, ale pozbawiony większych podniet etap wiodący przez Kastylię i Leon oraz Aragonię, z dedykowanym sprinterom finiszem w Ejea de los Caballeros. Zdecydowanie nie jest to “must watch”, ale hierarchia w tym departamencie dopiero będzie się miała ustalić, w przeciwieństwie do raczej klarownej sytuacji na równie płaskim, choć bardziej atrakcyjnym krajobrazowo (Lago di Como!) odcinku Giro.

 

Etap 5, 24 października: Huesca › Sabiñanigo (184.4k)

W sobotę rywalizacja przeniesie się na północny wschód – w okolice głównego grzbietu Pirenejów, ale pokonywane na trasie z Hueski do Sabiñanigo podjazdy zrobią wrażenie jedynie na tych, którzy nie przyłożą się do dokładnego odczytania liczb na osi Y. Zanosi się dla idealny dzień dla harcowników, tym bardziej, że pretendenci do tytułu będą mieli znacznie większą sztukę mięsa do upieczenia w niedzielę.

 

Etap 6, 25 października: Biescas › Col du Tourmalet (136.6k)

Tak, dobrze widzicie. To, czego poskąpił nam tegoroczny Tour de France, bardzo szybko da nam Vuelta, w postaci magicznego Col d’Aubisque i jeszcze bardziej ikonicznego Col du Tourmalet, w dodatku umieszczonych na bardzo krótkim odcinku z Alto del Portalet w pakiecie. Będzie dynamicznie, będzie na jednym oddechu, a w dodatku będzie bardzo zimno – jak to w Pirenejach pod koniec października. Jeśli nie zrobią tego wcześniejsze etapy, ten niedzielny z pewnością przypomni, dlaczego tegoroczna edycja hiszpańskiego wielkiego touru nie jest wyścigiem, podczas którego można spokojnie budować formę na ostatni tydzień rywalizacji. Tu trzeba być w formie od minuty 0!

 

26 października – dzień przerwy

Etap 7, 27 października: Vitoria-Gasteiz › Villanueva de Valdegovia (159.7k)

Aż trudno uwierzyć, że po (niepełnym) tygodniu rozgrywania 75. edycji wyścigu Vuelta a España cały czas kręcimy się w okolicach Kraju Basków, ale dla fanów kolarstwa to dobra wiadomość: w końcu ten region nie bez przyczyny kojarzy się z wiecznie padającym deszczem, kiepskiej jakości drogami i krótkimi, sztywnymi wzniesieniami. Startujący z jego stolicy wtorkowy etap można co prawda nazwać Pais Vasco w wersji light, a w jego decydującej fazie do głosu powinni dojść specjaliści od wyścigów jednodniowych, ale oddalony od linii mety w Valdegovii Puerto de Orduna jest podjazdem na tyle zdradliwym, że również pretendenci do tytułu powinni się mieć na baczności.

 

Etap 8, 28 października: Logroño › Alto de Moncalvillo (164k)

Kolejny finisz na podjeździe? Pewnie, taka przecież jest Vuelta! W dodatku będzie to nie byle jaka finałowa rozgrywka, bo o ile na pierwszy z naprawdę kluczowych etapów wyścig dookoła Hiszpanii niejako pożyczył sobie Tourmalet od Wielkiej Pętli, w drugim z nich, co jest już znanym modus operandi Javiera Guillena, wprowadzi dotąd niewykorzystywany w imprezie Alto de Moncalvillo. Ten podjazd położony tylko ok. 20 kilometrów na południowy zachód od Logrono nie jest co prawda karkołomnym wynalazkiem pokroju Los Machucos, ale z pewnością wystarczy, by nabrać świeżego spojrzenia na hierarchię w klasyfikacji generalnej.

 

Etap 9, 29 października: Castrillo del Val › Aguilar de Campoo (157.7k)

Półmetek tegorocznej Vuelty daje dopiero drugą szansę najszybszym zawodnikom peletonu, których również i w przypadku ostatniego wielkiego touru sezonu pandemia pozbawiła przyjaznych im etapów zaplanowanych na wielkie otwarcie imprezy. Krótki, czwartkowy odcinek wiodący w całości przez Kastylię i Leon nie zawiera jednak żadnych utrudniających im życie przeszkód, dlatego będą oni mieli okazję zabłysnąć prędkością na finiszu w położonym nad urokliwym zbiornikiem wodnym Aguilar de Campoo.

 

Etap 10, 30 października: Castro Urdiales › Suances (185k)

Po krótkim kontakcie podczas otwierającego imprezę etapu, Vuelta powraca nad Ocean Atlantycki. Profil piątkowego odcinka z przewyższeniem liczącym 2256 metrów sam w sobie nie przedstawia stopnia trudności przekraczającego możliwości lepiej wspinających się sprinterów, ale sprawę dodatkowo mogą utrudnić charakteryzujące kantabryjskie wybrzeże kiepskiej jakości drogi i wiatr. Koniec końców spodziewamy się więc, że do głosu dojdą specjaliści od wyścigów jednodniowych. 

 

Etap 11, 31 października: Villaviciosa › Alto de la Farrapona (170k)

Ostatnimi laty Vuelta w przedostatni weekend rozgrywania wyścigu ma zwyczaj odwiedzać góry Asturii i Kantabrii. Należy się więc cieszyć, że nawet w pełnym zwrotów akcji sezonie 2020 tradycja ta została podtrzymana – nawet, jeśli blok ten został skrócony z trzech do dwóch dni. Podczas gdy całą uwaga z pewnością skierowana będzie na niedzielny pojedynek faworytów na Angliru, nie wolno zbagatelizować skali trudności sobotniej potyczki na południu Asturii, podczas której pokonane zostaną Alto de la Colladona, Alto de la Cobertoria, Puerto de San Lorenzo i Alto de la Farrapona. Ponad 5000 metrów przewyższenia na dystansie 170 kilometrów mówi samo za siebie.

 

Etap 12, 1 listopada: Pola de Laviana › Alto de l’Angliru (109.4k)

Mityczny, brutalny, budzący grozę. Po dwuletniej przerwie na trasy Vuelty powróci jeden z jej obecnie największych symboli, czyli Alto de l’Angliru. O ile jednak podczas całego sobotniego odcinka próżno było szukać łatwych wzniesień, w niedzielę Alto de San Emiliano, Alto de la Mozqueta i Alto del Cordal będą jedynie przygrywką do finałowej wspinaczki, która na pewno odciśnie swoje piętno na ostatecznym kształcie klasyfikacji generalnej. Warto również zwrócić uwagę na fakt, że peleton pokona tego dnia niespełna 110 kilometrów, co gwarantuje wyjątkowo dynamiczną rozgrywkę.

 

2 listopada – dzień przerwy

Etap 13, 3 listopada: Muros › Mirador de Ézaro (33.7k)

Zgodnie z inną nowożytną tradycją, po ostatnim dniu przerwy rozegrany zostanie jedyny etap jazdy indywidualnej na czas tegorocznej edycji Vuelty, tym razem w malowniczym otoczeniu riasowych wybrzeży Galicji. Ze względu na w przeważającej części płaski charakter trasy, z rywalizacji na dystansie 33,7 kilometra obronną ręką powinni wyjść specjaliści, ale silne podmuchy wiatru i finałowy podjazd pod piekielnie stromy Mirador de Ezaro mogą nieco namieszać.

 

Etap 14, 4 listopada: Lugo › Ourense (204.7k)

Rozpoczęcie finałowego tygodnia hiszpańskiej Vuelty w Galicji oznacza, że ostatnie akty rywalizacji nie zostaną rozegrane na długich, sięgających ponad chmury podjazdach, ale na trasach o bardziej klasycznym kroju. Jednym z nich będzie ten środowy, w którym najprawdopodobniej zmierzą się silniejsi sprinterzy i specjaliści od wyścigów jednodniowych.

 

Etap 15, 5 listopada: Mos › Puebla de Sanabria (230.8k)

Zdecydowanie najdłuższy odcinek tegorocznej edycji Vuelty zabierze peleton w podróż wzdłuż górzystego pogranicza Hiszpanii i Portugalii. Chociaż na trasie zabraknie wyróżniających się podjazdów, będzie ona konsekwentnie piąć się w górę, usiana wzniesieniami 3. kategorii. Wraz z łącznym przewyższeniem sięgającym ponad 4 500 metrów wygląda to na idealny dzień dla ucieczki.

 

Etap 16, 6 listopada: Salamanca › Ciudad Rodrigo (162k)

W piątek Vuelta pozostaje w Kastylii i Leon, nie zmieniając również przepisu na charakter rywalizacji. Trasa tego odcinka wydaje się zbyt trudna dla sprinterów, a jednocześnie zbyt łatwa dla liderów na klasyfikację generalną, co pozwala sądzić, że do głosu raz jeszcze dojdą harcownicy.

 

Etap 17, 7 listopada: Sequeros › Alto de la Covatilla (178.2k)

Ostatni z górskich pojedynków 75. edycji Vuelty będzie miał miejsce na Alto de la Covatilla. Umiarkowany stopień trudności tego podjazdu i jego ekspozycja na silne podmuchy wiatru pozwala jednak sądzić, że wpłynie on na ostateczny kształt klasyfikacji generalnej tylko pod warunkiem, że różnice dzielące w niej pretendentów do tytułu będą na tym etapie rozgrywania wyścigu niewielkie.

 

Etap 18, 8 listopada: Hipódromo de la Zarzuela › Madrid (124.2k)

Etap przyjaźni okraszony sprinterskim pojedynkiem na ulicach Madrytu. 

Faworyci

Nawet w tak przewróconym do góry nogami sezonie, Vuelta a España pozostaje ostatnim wielkim tourem i ostatnią szansą dla liderów na klasyfikację generalną. Kto będzie się liczył w walce o tytuł?

Wyliczankę należy rozpocząć od ekipy Jumbo-Visma z broniącym tytułu Primozem Roglicem, choć w składzie holenderskiej drużyny znajdziemy więcej zawodników zdolnych skutecznie walczyć o upragniony triumf. 30-letni Słoweniec na pewno będzie głodny sukcesu po niespodziewanej porażce na przedostatnim etapie tegorocznej Wielkiej Pętli, a pełna stromych podjazdów trasa Vuelty, w dodatku okraszona odcinkiem jazdy indywidualnej na czas, doskonale wpisuje się w jego predyspozycje. Nie można jednak zapominać o Tomie Dumoulinie, który w Hiszpanii po raz pierwszy pokazał się kolarskiemu światu jako pretendent do walki o tytuły w wielkich tourach, a ponadto można mieć podejrzenie, że rozpocznie wyścig w optymalnej dyspozycji. Ciekawi też, w jakiej roli tym razem zobaczymy świetnie wspinającego się Seppa Kussa.

Tytularnym liderem INEOS Grenadiers na Vueltę jest co prawda Chris Froome, ale nie istnieją obecnie przesłanki mówiące o tym, że będzie on w stanie obronić swoją pozycję w drużynie. Można zatem z dużą dozą prawdopodobieństwa przyjmować, że biorąc pod uwagę pagórkowatą naturę otwierających wyścig etapów, raczej prędzej niż później jego rolę przejmie Richard Carapaz. Ze względu na kraksy, przygotowania Ekwadorczyka do Wielkiej Pętli nie były idealne, ale w drugiej części rozgrywania imprezy 27-latek imponował formą, o włos przegrywając rywalizację o tytuł króla gór, a na finiszach etapów ustępując tylko Lennardowi Kamnie i Michałowi Kwiatkowskiemu (i to całkiem dosłownie). Czy wspierany między innymi przez Michałą Gołasia, Andreya Amadora, Ivana Sosę i Dylana van Baarle będzie w stanie przeciwstawić się w walce o tytuł ogromnej sile reprezentowanej przez drużynę Jumbo-Visma? To dość wątpliwe. Jednocześnie miejsce w klasyfikacji generalnej gorsze niż niższe stopnie podium będzie w jego przypadku porażką.

Z bardzo ciekawym składem w Kraju Basków stawi się ekipa EF Pro Cycling, której wyraziste barwy na szosach Półwyspu Iberyjskiego reprezentować będą Daniel Martinez, Michael Woods i Hugh Carthy. Będzie też Tejay van Garderen, ale sami wiecie najlepiej, jak z nim się sprawy mają. Który z wymienionej trójki okaże się liderem drużyny Jonathana Vaughtersa podczas 75. edycji Vuelty? Intuicja każe wskazać 24-letniego Kolumbijczyka, który typowe dla swojej nacji umiejętności w zakresie górskich wspinaczek świetnie łączy z jazdą na czas. Istotne jest jednak zastrzeżenie, że znacznie lepiej niż podczas Tour de France musi poradzić sobie z presją, która podczas pierwszego tygodnia rozgrywania Wielkiej Pętli sprawiła, że częściej widywaliśmy go w poziomie niż w pionie. 

Wycofanie się Aleksandra Vlasova z Giro d’Italia jeszcze zanim wyścig zdołał nabrać tempa było jedną z najbardziej przykrych niespodzianek, ale już jego dołączenie do składu Astany na Vueltę może dodać i tak rumianemu wyścigowi jeszcze większych wypieków. Biorąc pod uwagę fakt, że niemal cała impreza rozgrywana jest w tym roku na północy Półwyspu Iberyjskiego, nie można mieć pewności, z jak dużym szacunkiem do tak niedoświadczonego lidera podejdzie silna frakcja baskijska reprezentowana przez Omara Fraile i braci Izagirre. Doświadczenie powinno im jednak podpowiedzieć, że utalentowany (jeszcze) Rosjanin jest ich najlepszą szansą, a realistycznym planem B jedynie polowanie na etapowe zwycięstwa.

Pisząc o faworytach hiszpańskiego wielkiego touru nie sposób zapomnieć o reprezentującym kraj gospodarza Movistarze, choć mieszanka młodości i doświadczenia, jaką mają kolejny raz wspólnie tworzyć Marc Soler, Enric Mas i Alejandro Valverde jakoś tym razem ani ziębi, ani grzeje. Wydaje się, że ten ostatni dał już światowemu kolarstwu wszystko, co miał do zaoferowania, podczas gdy pozostała dwójka w normalnym okolicznościach przynależy raczej do kategorii best of the rest (i tak, pamiętam, że Mas ukończył Vueltę na 2. miejscu). Z drugiej strony można się spodziewać, że po przejechanym Tour de France całe trio stawi się na starcie w Pais Vasco w co najmniej przyzwoitej formie, a jeśli do tego postanowią współpracować przy wspólnym wdrażaniu rozwiązań taktycznych, może jeszcze będzie za ich sprawą kolorowo.

Ostatnią drużyną zdolną umieścić swojego zawodnika w najlepszej piątce klasyfikacji generalnej 75. edycji Vuelty jest Groupama-FDJ. Tegoroczna Wielka Pętla zobaczyła kolejny dramat z pierwszoplanową rolą Thibauta Pinota, a młodemu Davidowi Gaudu było tylko odrobinę mniej pod górę, choć to on z tej dwójki ostatecznie wyścigu nie ukończył. Tym razem Francuzi połączą siły, bo co prawda na papierze liderem ekipy jest Pinot, ale nietrudno wyobrazić sobie sytuację, w której będą ze sobą bardzo efektywnie współpracować na stromych podjazdach Asturii. Czy trzeba czegoś więcej? Szczęścia – tylko i aż.

Warte małego wyróżnienia są też składy UAE-Team Emirates z Davide Formolo, Mitchelton-Scott z Estebanem Chavesem, Cofidis z Guillaume Martinem i Israel Start-Up Nation z Danem Martinem.

W wyścigu wystartuje czterech Polaków: Michał Gołaś (INEOS Grenadiers), Tomasz Marczyński (Lotto Soudal), Łukasz Wiśniowski i Michał Paluta (CCC Team).

 

75. edycja wyścigu Vuelta a España rozgrywana będzie od 20 października do 8 listopada.

Lista startowa – tutaj

Plan transmisji telewizyjnych (będzie dostępny) – tutaj

Mapy wyścigu Vuelta a España – tutaj

Poprzedni artykułJulian Alaphilippe pomyślnie przeszedł operację ręki
Następny artykułNaszosowe oceny: otwarta księga
Z wykształcenia geograf i klimatolog. Przed dołączeniem do zespołu naszosie.pl związana była z CyclingQuotes, gdzie nabawiła się duńskiego akcentu. Kocha Pink Floydów, szare skandynawskie poranki i swoje boksery. Na Twitterze jest znacznie zabawniejsza. Ulubione wyścigi: Ronde van Vlaanderen i Giro d’Italia.
Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments