Po znakomitym etapie nr 19, Sam Bennett jest już bardzo blisko wygrania klasyfikacji punktowej w tegorocznym Tour de France. Irlandczyk przyznaje, że dziś pojechał zupełnie inaczej niż zwykle.
Końcówka 19. etapu tegorocznej Wielkiej Pętli była więcej niż dziwna. W długi odjazd zabrali się bowiem najlepsi sprinterzy z Samem Bennettem włącznie. Było to o tyle zaskakujące, że właśnie kolarz Deceuninck – Quick Step był jednym z pierwszych kandydatów do puszczenia koła w pofałdowanym terenie. Tak się jednak nie stało, a to już prawie na pewno dało doświadczonemu sprinterowi zieloną koszulkę na mecie w Paryżu.
To był bardzo ciężki dzień, a ja pojechałem w sposób bardzo nieprzyjemny dla moich rywali. Są oni jednak bardzo mocni, więc musiałem ich bardzo dokładnie pilnować. Musiałem wręcz odpuścić walkę o etap, by pilnować koła Sagana. Zostawiłem na drodze wszystko, co mogłem z siebie dać, by obronić prowadzenie w klasyfikacji punktowej. Czy jestem bardzo blisko zdobycia koszulu? Najpierw muszę przetrwać jutrzejszy etap. Jeśli to się uda, w Paryżu wystarczy dojechać do mety
– powiedział Bennett.
Jutro kolarze startujący w Tour de France zmierzą się z bardzo trudną czasówką, kończącą się na La Planche des Belles Filles.