fot. SEG Racing eAcademy

Jordi Meeus po raz drugi z rzędu najszybszy spośród sprinterów biorących udział w Czech Tour. Belg pokonał na mecie m.in Maxa Kantera i Martina Laasa.

Trasa tegorocznego Czech Tour jest bardzo zróżnicowana. Każdy etap jest inny. Jak do tej pory mieliśmy już drużynową jazdę na czas i odcinek sprinterski. Jutro kolarze zakończą imprezę w Czechach na podjeździe, natomiast na dziś organizatorzy zaplanowali rozwiązanie pośrednie.

Na trasie znalazły się trzy trudne podjazdy – Pustevny, Solan i Bumbaka, ale wszystkie w jej środkowej części. Wszystko kończyło się na krótkich, pagórkowatych rundach w Frydku-Mistku, więc etap przypominał nieco trzeci odcinek tegorocznego Tour de Pologne.

Tym razem w ucieczce dnia znaleźli się dziś: Lars Boven (Jumbo-Visma), Vojtech Řepa (Reprezentacja Czech), Maikel Zijlaard (SEG Racing Team), Thimo Willems (Sport Vlaanderen – Baloise) i Polak – Filip Maciejuk z Leopard Pro Team.

Najlepiej z nich wypadł 24-letni Willems, który zgarnął trzy górskie i najdłużej utrzymał się przed główną grupą. Jednak w końcu i on musiał uznać jej wyższość i pokornie do niej wrócić.

Wtedy nie była już ona tak liczna, jak na początku. Pozostawało w niej kilkudziesięciu zawodników, jednak w tym gronie znalazło się kilku sprinterów. Najszybszy z nich znów okazał się Jordi Meeus. Na drugie zwycięstwo musiał czekać blisko dwa lata, teraz wystarczyły 24 godziny, by młody, zaledwie 22-letni zawodnik, znów mógł podnieść ręce w geście zwycięstwa. Podium uzupełnili zawodnicy zespołów worldtourowych – Max Kanter i Martin Laas. Coś mi mówi, że Meeus niedługo również może dołączyć do najwyższej dywizji.

Poprzedni artykułRemco Evenepoel: „Wiedziałem, że będę cierpiał, ale Fabio cierpi jeszcze bardziej”
Następny artykułKamil Małecki: „Nie wiem, jak to zrobiłem, ale nie miałem innego wyjścia”
Trenował kolarstwo w Krakusie Swoszowice i biegi średnie w Wawelu Kraków, ale ulubionego sportowego wspomnienia dorobił się startując na 60 metrów w Brzeszczach. W 2017 roku na oczach biegnącej chwilę wcześniej Ewy Swobody wystartował sekundę po wystrzale startera, gdy rywale byli daleko z przodu. W pisaniu refleks również nie jest jego mocną stroną, ale stara się nadrabiać jakością.
Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments