Kolumbijska federacja kolarska robi wszystko, by tamtejsi kolarze mogli wystartować w pierwszych wyścigach sezonu.
Władze czwartego co do wielkości państwa w Ameryce Południowej bardzo poważnie podchodzą do walki z koronawirusem. Niedawno wydłużyły restrykcje dotyczące transportu międzynarodowego do 31 sierpnia. Oznacza to, że odwołane są m.in wszelkie loty do Europy, co uniemożliwiłoby Koumbijczykom starty w pierwszych wyścigach sezonu.
Na szczęście z pomocą spieszy im federacja kolarska, która zgłosiła się do rządu z prośbą o zorganizowanie pod koniec lipca specjalnego lotu czarterowego do Europy dla kolarzy – nie tylko dla tych jeżdżacych w ekipach World Touru, ale także dla tych z mniejszych zespołów.
W poniedziałek zadzwonił do mnie prezes kolumbijskiego związku kolarskiego. Miał dla mnie bardzo miłą wiadomość. Powiedział, że ubiega się u Ministerstwa Sportu i Ministerstwa Spraw Zagranicznych o pozwolenie na zorganizowanie lotu czarterowego dla kolarzy chcących wziąć udział w zagranicznych wyścigach
– powiedział w rozmowie z hiszpańskim Zikloland menedżer ekipy Medellin – José Julián Velásquez.
Ciężko przypuszczać, by rząd odrzucił tę propozycję, ponieważ dzięki sukcesom Bernala, Quintany i reszty, kolarstwo cieszy się w Kolumbii olbrzymią popularnością. A to oznacza, że jeśli nie stanie się nic nieprzewidzianego, tamtejszych zawodników będziemy mogli zobaczyć także na trasie takich wyścigów jak Tour de France, Mediolan-San Remo czy nasze Tour de Pologne.