Choć sezon ma ruszyć dopiero na początku lipca, to w Norwegii już rozegrano pierwszy wyścig – Klatrekongen Fuel of Norway. Jego zwycięzcą został Andreas Leknessund z Uno-X Norwegian Development Team.
Rozgrywana w Norwegii impreza mogła się odbyć tylko dlatego, że nie jest zaliczana do kalendarza UCI. Jej organizatorami byli Gabriel Rasch – dyrektor sportowy Team Ineos, a także dyrektor Tour of Norway – Birger Hungerhold. Obaj panowie zdecydowali się przeprowadzić wyścig w tajemnicy przed Międzynarodową Unią Kolarską i opinią publiczną.
Nie afiszowaliśmy się z naszymi zamiarami, ponieważ nie chcieliśmy mieć wielu ludzi przy trasie – wszyscy wiemy, że w obecnej sytuacji oznaczałoby to jedynie problemy.
– mówił Hungerholdt oficjalnej stronie swojego wyścigu.
Mimo wszystko na trasie znalazła się większość Norwegów z worldtourowych ekip – m.in Edvald Boasson Hagen i Rasmus Tiller z Team NTT oraz zawodnik Lotto Soudal – Carl Frederik Hagen – ósmy zawodnik ostatniej Vuelty.
Jednak bohaterem wyścigu, który był 4-kilometrową górską czasówką był Andreas Leknessund. Norweg rozniósł rywali. Jego czas – 10:12 był o blisko pół minuty lepszy niż drugiego Tobiasa Fossa z Jumbo-Visma – zwycięzcy ostatniego Tour de l’Avenir. Mimo to Norweg był swoim występem nieco… rozczarowany.
Trasa była trudniejsza, niż przypuszczałem. Tuż przed końcem poczułem, że już nie mogę dać z siebie nic więcej. Przy każdym pociągnięciu miałem nadzieję, że to już ostatnie i w końcu dojechałem do mety. Zależało mi na lepszym występie, bardzo mocno się do niego przygotowywałem. Byłem bardzo zmotywowany
– mówił Leknessund w rozmowie z norweskim TV2
Po tym sezonie 20-letni Norweg będzie, podobnie jak rywale których pokonał, zawodnikiem World Touru. Już jakiś czas temu podpisał kontrakt z Team Sunweb. Miejmy nadzieję, że w tym sezonie zdąży jeszcze kilka razy pokazać szefom niemieckiego zespołu, że ściągając go podjęli dobrą decyzję.