Foto: Israel Start-Up Nation / Israel Cycling Academy

Serial pod tytułem „Fernando Gaviria i koronawirus” dobiegł końca. Kolumbijczyk wrócił już do swojego domu w Kolumbii i powoli może wracać do w miarę normalnego funkcjonowania.

Trzy tygodnie temu Fernando Gaviria wrócił do Kolumbii po tym, jak podczas lutowego UAE Tour został zarażony koronawirusem. Na Półwyspie Arabskim musiał spędzić wiele tygodni, jednak w końcu udało mu się wrócić dzięki specjalnemu samolotowi zorganizowanemu przez rządy Kolumbii i ZEA.

Po powrocie do kraju musiał przejść dwutygodniową kwarantannę, jednak ta od niedawna jest już za nim.

Na początku lekceważyłem tę chorobę, ale szybko okazało się, że to nie zabawa. Byłem chory i spędziłem w Zjednoczonych Emiratach Arabskich kilka bardzo stresujących dni. Teraz wreszcie wróciłem do domu i czuję się dobrze. Będę trenował z domu, ponieważ uważam, że powinniśmy być odpowiedzialni za ludzi szczególnie narażonych na oddziaływanie wirusa. Chcę wysłać im swoje słowa wsparcia. Mam nadzieję, że ta cała sytuacja wkrótce dobiegnie końca

– mówił w krótkim nagraniu, opublikowanym na jego mediach społecznościowych

Przypomnijmy, że w Kolumbii do 11 maja obowiązuje zakaz przemieszczania się, więc o ile nie dostanie specjalnego pozwolenia od lokalnych władz (tak jak na przykład Egan Bernal), Gaviria do prawdziwych treningów będzie mógł wrócić dopiero za dwa tygodnie.

Poprzedni artykułVuelta a Espana nie rozpocznie się w Holandii
Następny artykułCzesław Lang: „Nie boję się rezygnacji miast”
Trenował kolarstwo w Krakusie Swoszowice i biegi średnie w Wawelu Kraków, ale ulubionego sportowego wspomnienia dorobił się startując na 60 metrów w Brzeszczach. W 2017 roku na oczach biegnącej chwilę wcześniej Ewy Swobody wystartował sekundę po wystrzale startera, gdy rywale byli daleko z przodu. W pisaniu refleks również nie jest jego mocną stroną, ale stara się nadrabiać jakością.
Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments