Zakończony kilka tygodni temu UAE Tour dobitnie pokazał, że Chris Froome jest jeszcze bardzo daleko od formy sprzed kontuzji. Teraz próbuje nadrabiać zaległości trenując w Afryce.
Kilka tygodni temu czterokrotny zwycięzca Tour de France przyleciał w okolice Johannesburga. Zazwyczaj pochodzący z Kenii zawodnik udaje się do RPA dopiero po zakończeniu sezonu. Teraz jednak postanowił zrobić wyjątek i wydaje się, że był to dobry ruch.
Dzięki temu jest jednym z niewielu kolarzy, którzy są w stanie trenować bez ograniczeń. Podczas gdy na Włochów, Hiszpanów i mieszkańców pozostałych państw Starego Kontynentu nakładane są kolejne zakazy, on nie musi się nimi przejmować, ponieważ w RPA koronawirus nie jest na razie wielkim problemem. Do tej pory zarejestrowano tam niecałe 200 przypadków zakażenia wirusem i nie zanotowano ani jednego przypadku śmiertelnego.
Brytyjczyk oraz towarzyszący mu na Czarnym Lądzie kolega z zespołu – Dylan van Baarle starają się urozmaicać treningi. Wczoraj na przykład ścigali się po szutrowych drogach.
Wraz z Dylanem Van Baarle organizowaliśmy swoje własne Strade Bianche. To ja wygrałem
– napisał Froome na swoich mediach społecznościowych.
To może trochę zaskakiwać, ponieważ to Holender uchodzi za kolarza, który lepiej sobie radzi na trudnej nawierzchni. Ciekawe czy to sygnał, że Brytyjczyk dochodzi do wysokiej formy, czy po prostu mniej sławny z zawodników Ineosu dał fory swojemu koledze?