Zwyciężając w wyścigu Cadel Evans Great Ocean Road Race Dries Devenyns napisał nie tylko swoją historię (pierwsze zwycięstwo w wyścigu rangi World Tour), ale także drużyny Deceuninck-Quick Step, która zanotowała siedemset pięćdziesiąte zwycięstwo na szczeblu UCI.
Dla 36-letniego Devenynsa jest to dziewicze zwycięstwo w wyścigu rangi World Tour oraz pierwsze po prawie czterech latach. Ostatnio ręce w geście triumfu uniósł w 2016 roku, kiedy to wygrał etap i klasyfikację generalną wyścigu Tour de Wallonie.
– To dla mnie bardzo wyjątkowy dzień. Bardzo lubię ten wyścig i podoba mi się także ściganie w Australii. Odniesienie zwycięstwa po kilku dobrych rezultatach w przeszłości daje mi dużą satysfakcję
– powiedział Belg.
Devenyns dzielnie i czujnie jechał przez cały wyścig. W kluczowym jego momencie, gdy zaatakował Paweł Siwakow z drużyny Ineos, odpowiedział, a następnie perfekcyjnie rozegrał dwójkowy sprint nie pozostawiając swojemu oponentowi szans. Przebieg rywalizacji z jego perspektywy wygląda następująco:
– Widzieliście, że ściganie było agresywne od samego początku – nie trwało długo aż peleton porwał się na kawałki. Kiedy to się stało znajdowałem się z tyłu, ale zachowałem spokój, wiedząc, że musi nastąpić przegrupowanie. Dwa okrążenia przed końcem wszystko znowu się podzieliło, ale wtedy byłem już z przodu. Myślałem, że jestem na gorszej pozycji, ponieważ inne drużyny miały więcej zawodników, a zatem także więcej opcji. Jednocześnie zdawałem sobie sprawę, że mam dobre nogi, nawet, gdy tempo na podjeździe znacząco wzrosło. Natomiast gdy zaatakował Siwakow zdecydowałem się z nim pojechać, a później daliśmy z siebie wszystko. Nie miałem pojęcia, jak dobry jest w sprincie, ale wiedziałem, że stoję przed swoją szansą. Jestem szczęśliwy, że dałem to zwycięstwo naszej „Watasze”
– analizował Dries Devenyns.
Kolejnym najwyżej sklasyfikowanym kolarzem drużyny Deceuninck-Quick Step jest Michael Mørkøv, który finiszował w dużej grupie na trzynastym miejscu.
Sprawozdanie z wyścigu Cadela Evansa można przeczytać >TUTAJ.