Fot. Team Katusha

Miniony sezon był dla Harry’ego Tanfielda dość trudnym czasem. Zderzenie z worldtourową okazało się dla niego dość bolesne.

Przed zakończonym kilka tygodni temu sezonem Brytyjczyk dołączył do Katushy. Zespół ze szwajcarską licencją był jego pierwszą ekipą w najwyższej dywizji. Wcześniej przez kilka lat reprezentował znacznie słabsze zespoły, takie jak Canyon Eisberg, czy JLT Condor.

Mimo to jego wyniki w poprzednim sezonie były bardzo obiecujące (np. zwycięstwo etapowe w Tour de Yorkshire i medal Igrzysk Wspólnoty Brytyjskiej w jeździe indywidualnej na czas), więc wielu widziało w nim  potencjalną rewelację tego sezonu World Touru. Niestety już jego początek rozwiał te nadzieje – nie ukończył aż siedmiu z dziesięciu pierwszych wyścigów, w których startował.

Zacząłem rok najgorzej jak mogłem. To było jak cios w twarz. Podczas klasyków czułem się kompletnie wypompowany. Słabo sobie z tym wszystkim radziłem. Czułem się koszmarnie, cały czas myślałem o tym, że nie potrafię wykonać postawionych przede mną celów. Po dwóch i pół godziny jazdy ścigania dosłownie umierałem, więc byłem praktycznie bezużyteczny dla ekipy.

-powiedział dziennikarzom Cyclingnews.com

Na szczęście później szło mu już lepiej. Wprawdzie wciąż nie kończył wielu wyścigów, ale zaliczył kilka niezłych wyników, choćby 5. miejsce na jednym z etapów Binck Bank Tour. To wystarczyło by po upadku Katushy znaleźć sobie nowy zespół w najwyższej dywizji- AG2R La Mondiale. Mimo zmiany ekipy, cele Anglika pozostaną takie same. Jedyne co musi zmienić, to jakość ich wykonywania.

Moja rola będzie bardzo podobna do tej, którą pełniłem tym roku. Znów wezmę udział w klasykach razem z naszą małą, mocną grupką z Lawrencem i Oliverem Naesenami Stijnem Vandenberghiem i Sylvainem Dillierem. Chciałbym nauczyć się od nich jak najwięcej, by tym razem zakończyć wiosenną kampanię ze znacznie lepszymi odczuciami. Jeśli chodzi o resztę wyścigów, to jeszcze nic nie wiem, ale na razie naprawdę myślę tylko o początku sezonu. Wtedy chciałbym pokazać się z dobrej strony i zasłużyć sobie na nowy kontrakt.

-zakończył

Poprzedni artykułAurela Nerlo i Marta Jaskulska w CCC-Liv!
Następny artykułGiro d’Onore 2019: „To był najlepszy rok dla włoskiego kolarstwa”
Trenował kolarstwo w Krakusie Swoszowice i biegi średnie w Wawelu Kraków, ale ulubionego sportowego wspomnienia dorobił się startując na 60 metrów w Brzeszczach. W 2017 roku na oczach biegnącej chwilę wcześniej Ewy Swobody wystartował sekundę po wystrzale startera, gdy rywale byli daleko z przodu. W pisaniu refleks również nie jest jego mocną stroną, ale stara się nadrabiać jakością.
Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments