fot. Astana Pro Team

Koniec sezonu to świetny czas na podsumowania. Z takiego założenia wychodzimy nie tylko my, ale także Alexandr Vinokurov. Legenda kazachskiego kolarstwa postanowiła podsumować ostatni rok.

Trzeba przyznać, że był on całkiem udany.  Co prawda Wielkie Toury poszły ekipie medalisty Igrzysk Olimpijskich w Londynie znacznie gorzej niż w zeszłym roku, gdy Miguel Angel Lopez zajął trzecie miejsca w Vuelcie i Giro, ale reszta sezonu to dla niej pasmo większych lub mniejszych sukcesów. Widać to doskonale choćby po liczbie zwycięstw, których ekipa uzbierała aż 37 i zwycięzców – ich w 29-osobowej ekipie uzbierało się aż piętnastu.

Ten sezon pokazał, że  nie jesteśmy zespołem jednego, czy dwóch liderów. Praktycznie każdy z naszych zawodników jest w stanie sięgnąć po indywidualny triumf. Ponad połowa naszych kolarzy odniosła w tym roku przynajmniej jedno zwycięstwo, co oznacza, że nasz zespół jest bardzo uniwersalny. Warto też zanotować, że w tym sezonie wygraliśmy aż dwanaście wyścigów wieloetapowych, co moim zdaniem jest dla nas olbrzymim osiągnięciem.

-mówił w obszernym wywiadzie dla oficjalnej strony Astany.

Oczywiście mimo wyrównanego składu, także tutaj znalazło się miejsce dla wyróżniających się jednostek. Największe wrażenie na Kazachu zrobili Jakob Fuglsang, który na wiosnę toczył wyrównane boje z Julianem Alaphilippem, Miguel Angel Lopez – zwycięzca Wyścigu Dookoła Katalonii, a także mający kapitalną końcówkę sezonu Alexey Lutsenko.

Jakob ma za sobą fenomenalny sezon – wszyscy pamiętamy jego największe zwycięstwa w tym sezonie. On naprawdę na to wszystko zasłużył, ponieważ cały czas bardzo ciężko na to pracował. Miguel Angel Lopez również ma na koncie kilka sporych sukcesów, ale dokuczał mu pech. Najpierw na Giro, które zakończyło się kompletnie poniżej naszych oczekiwań, a potem Vuelta, gdzie zaczęliśmy od pięknego zwycięstwa na pierwszym etapie, a w kolejnych dniach nie wszystko poszło tak jakbyśmy chcieli, m.in z powodu kraks. Mimo wszystko uważam, że dla niego również był to co najmniej przyzwoity rok. Natomiast Alexey miał kapitalną końcówkę sezonu, aczkolwiek trochę szkoda, że nie udało mu się osiągnąć niczego na mistrzostwach świata, przy czym sporą rolę odegrała pogoda. Mam nadzieję, że lepiej pójdzie mu w Tokio.

-dodał zwycięzca ostatnich mistrzostw świata w Ironmanie w swojej kategorii wiekowej.

Naturalnie teraz, po zakończeniu sezonu w Astanie dojdzie do kilku ciekawych ruchów. Odejdzie choćby Andrey Zaits, który był w niej praktycznie od samego początku, a od stycznia będzie zawodnikiem Mitcheltona. Jego miejsce zajmie znacznie młodszy Vadim Pronsky – 21-latek, który dołączył do drużyny już w połowie tego roku, a teraz stanie się jej pełnoprawnym członkiem.

Odejście Andreya to całkowicie normalna sytuacja. Każdy zawodnik chce jeździć w zespole, który jego zdaniem zapewni mu najlepsze warunki rozwoju i samorealizacji. Muszę uszanować  jego decyzję, zwłaszcza, że odszedł do naprawdę bardzo dobrej grupy. Moim zdaniem kibice w Kazachstanie nie mają powodów do zmartwień – on przecież nie zmienił narodowości. Wciąż może reprezentować nas w Tokio i walczyć tam o dobry rezultat. Bardzo dziękuję mu za lata spędzone u nas i życzę mu powodzenia w najbliższym sezonie. Natomiast Vadim już w zeszłym roku był gotowy na przyjście do nas, ale uznaliśmy, że dobrze będzie trochę z tym poczekać. W naszym zespole rozwojowym zdobył wiele ważnych punktów, a później daliśmy mu szansę na jazdę dla nas w roli stażysty. Pokazał się z dobrej strony, dzięki czemu wiedzieliśmy, że podjęliśmy dobrą decyzję. Musi dalej ciężko pracować, a wkrótce stanie się naprawdę solidnym kolarzem.

-zakończył Vinokurov, który pewnie ma nadzieję, że kolejny sezon będzie dla jego ekipy równie dobry.

Poprzedni artykułGeorge Bennett „Czuję, że kończę ten sezon z pustymi rękoma”
Następny artykułWielki rok wielkich zawodników – podsumowanie sezonu 2019 [video]
Trenował kolarstwo w Krakusie Swoszowice i biegi średnie w Wawelu Kraków, ale ulubionego sportowego wspomnienia dorobił się startując na 60 metrów w Brzeszczach. W 2017 roku na oczach biegnącej chwilę wcześniej Ewy Swobody wystartował sekundę po wystrzale startera, gdy rywale byli daleko z przodu. W pisaniu refleks również nie jest jego mocną stroną, ale stara się nadrabiać jakością.
Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments