fot. CCC Development Team

Kamil Małecki będzie kolejnym Polakiem, który w 2020 zasili szeregi drużyny CCC Team. O tym jak do tego doszło opowiada sam zainteresowany.

Awans do world tourowego CCC Team uznajesz za swój największy sukces w dotychczasowej karierze?

Z pewnością tak. Kiedy dowiedziałem się że zasilę CCC Team, nie mogłem w to uwierzyć. Ciężko opisać, co się działo wtedy w mojej głowie. Po prostu, w tym momencie spełniło się moje marzenie. Zawsze chciałem jeździć w ekipie WT i to od stycznie stanie się faktem. Towarzyszyło i towarzyszy mi do teraz niesamowite szczęście. Chciałbym bardzo podziękować dyrektorom sportowym za zaufanie, a obsłudze i chłopakom z obecnej ekipy za pracę, jaką dla mnie wykonali przez ten sezon. To były dla mnie niesamowite miesiące.

Sezon rozpocząłeś przyzwoicie, a szczyt formy przyszedł w maju, kiedy wygrałeś dwie etapówki – CCC Tour Grody Piastowskie oraz Bałtyk – Karkonosze.

Razem z moim trenerem, Tomaszem Brożyną, celowaliśmy, aby forma przyszła właśnie na maj – czerwiec. Mieliśmy plan, który w razie potrzeby modyfikowaliśmy, no i okazało się, że ten sezon jest dla mnie wyjątkowo udany, wręcz najlepszy w mojej karierze. Solidnie przepracowałem całą zimę. Bardzo pomogły mi również ćwiczenia core, na zgrupowaniach ćwiczyliśmy codziennie pod okiem naszych fizjoterapeutów. Uważam, że duży progres zrobiłem w jeździe indywidualnej na czas. Wygrałem czasówkę na wyścigu Bałtyk Karkonosze i byłem drugi w Grodach Piastowskich. Lepiej radzę sobie także w górach, co pozwala walczyć na trochę innych, niż do tej pory, wyścigach. To też było widoczne chociażby podczas tegorocznej edycji CCC Tour. Ostatni etap, na którym miały się rozstrzygnąć losy generalki, był etapem górskim. Z pomocą kolegów poradziłem sobie, a z drugim Maćkiem Paterskim wygrałem o sekundę. To była także pierwsza wygrana wyścigu etapowego dla CCC Development Team. Każdy z nas był dumny z tego zwycięstwa.

Pomarańczowe barwy reprezentujesz od 2015 roku. Przez 4 sezony ekipa jeździła w II dywizji, gdzie dostawała dzikie karty na wyścigi WT. Od 2019 roku zmienił się jednak jej profil – drużyna trafiła do III dywizji, ale stała się zapleczem world-tourowego CCC Team.

I właśnie dlatego w ubiegłym sezonie nie miałem wątpliwości czy przedłużyć kontakt. Dyrektorzy sportowi dokładnie wyjaśnili nam na czym będzie polegać ten projekt, jakie są przed nami perspektywy, że w zasadzie każdy z nas ma szansę na awans do world touru. Nie było się nad czym zastanawiać. Mnie zależało również, aby kontynuować współpracę z trenerem Tomaszem Brożyną. Trafiłem pod jego skrzydła, kiedy tylko przyszedłem do ekipy. Wszystkie moje sukcesy są też jego dziełem. Uważam, że bardzo dojrzałem w CCC Sprandi i w CCC Development Team. Ekipa dawała mi dużo motywacji i wierzyła, że mogę być dobrym kolarzem. Przez ten cały czas nigdy niczego nam – kolarzom nie brakowało. Mieliśmy odpowiednio przygotowane rowery, fizjoterapeuci zawsze robili wszystko, aby jak najlepiej pomóc nam w regeneracji. Tak było m.in. przed ostatnim etapem CCC Tour, kiedy nasz fizjoterapeuta Przemek robił mi zabiegi do późnego wieczora. To pewnie była ta sekunda, która dała wygraną w generalce.

Miałeś już okazję rozmawiać o tym jak dokładniej dyrektorzy widzą Twoją rolę w CCC Team?

Miałem wstępną rozmowę z dyrektorem Piotrem Wadeckim. Szczegóły, w tym plan startowy ustalimy na zgrupowaniu. Zależy mi na tym, aby rozwijać się i robić kolejne postępy, dzięki czemu stanę się lepszym zawodnikiem. Wiem, że prawdziwe kolarstwo zaczyna się na poziomie WT. Dlatego kolejny sezon będzie bardzo istotny dla mojej przyszłości. Najważniejsze, aby skupić się całkowicie na kolarstwie i dzięki temu nie będzie żadnych obaw, czy sobie poradzę. Mam nadzieję, że odnajdę się w ekipie i będę stanowił jej silny punkt. Będę ciężko pracował i zrobię wszystko, aby drużyna była ze mnie zadowolona. Oby tylko zdrowie dopisało.

Co będzie dla Ciebie największym wyzwaniem w przyszłym sezonie?

Myślę, że właśnie utrzymanie tego systematycznego rozwoju. Awans do world touru to jedno, a podtrzymanie optymalnej formy, która pozwoli dobrze wywiązywać się ze swoich zadań to drugie. Tak, jak powiedziałem – prawdziwe kolarstwo zaczyna się na poziomie world touru. Chcę, aby ta przygoda trwała dla mnie jak najdłużej, dlatego nie myślę, co będzie w styczniu czy lutym, tylko jaki trening mam do wykonania w najbliższym tygodniu. Widzę, że kilka lat regularnej pracy przyniosło skutek, więc po prostu dalej robię swoje. Trenuję, nie rozmyślam. Szanuję każdy moment spędzony na rowerze i cieszę się nim. Niezależnie czy boli czy nie. Po prostu kocham kolarstwo i nie wyobrażam sobie bez niego życia.Ta dyscyplina to cudowne momenty i niezapomniane emocje.

Kiedy zrozumiałeś, że chcesz być zawodowym kolarzem?

Zaczynałem w klubie kolarskim Baszta Bytów, gdzie ścigałem się do juniora. W swoim pierwszym wyścigu stanąłem na najwyższym stopniu podium i tak naprawdę już wtedy wiedziałem, że chcę się zajmować kolarstwem, bo sprawia mi ono wiele radości. Kolejne sukcesy jakie odnosiłem na szosie – a były to srebrne medale mistrzostw Polski – tylko utwierdziły mnie w przekonaniu, że muszę zrobić wszystko, aby zostać zawodowym kolarzem. I w 2015 roku moje marzenie zaczęło się spełniać, ponieważ trafiłem do ekipy CCC Sprandi Polkowice. Jednak muszę przyznać, że moje pierwsze dwa lata w CCC nie były najlepsze. Był nawet moment, w którym chciałem przestać jeździć. To był trudny czas dla mnie, ale ekipa dała mi kolejną szansę. Wiedziałem, że muszę ją wykorzystać i odwdzięczyć się drużynie za to, że nie przestała we mnie wierzyć. Od tamtego czasu wiele się zmieniło – systematycznie podnosiłem swój poziom, a ostatnie miesiące potwierdziły, że moja kariera idzie w odpowiednim kierunku.

Poprzedni artykułEnric Mas: „liczę, że uda mi się wygrać co najmniej jeden Wielki Tour”
Następny artykułPeter Sagan pojedzie Giro d’Italia 2020?
Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments