fot. Movistar

Mistrz świata Alejandro Valverde przyznał w filmie dokumentalnym o nim samym, że zmagał się z depresją i musiał leczyć się psychiatrycznie. –Ludzie postrzegają nas jako gwiazdy, ale koniec końców jesteśmy ludźmi, którzy zaliczają w życiu potknięcia. I coś takiego przydarzyło się również mnie – przyznaje „El Bala”.

W najbliższą środę w hiszpańskiej telewizji Vamos zostanie wyemitowany film dokumentalny o Alejandro Valverde pt. „Rok w tęczy” (po hiszpańsku: Un año de arcoíris). Kolarz Movistaru opowiedział w nim o swoich problemach psychicznych i innych słabościach, które posiada, pomimo bycia jednym z najlepszych kolarzy na świecie.

Samopoczucie Hiszpana uległo znacznemu pogorszeniu w momencie, gdy w 2010 roku Międzynarodowa Unia Kolarska (UCI) ukarała go dwuletnim zawieszeniem za rzekome związki z aferą dopingową okrzykniętą mianem „Operación Puerto”. Uznano, że był on jednym z pacjentów niesławnego doktora Eufemiano Fuentesa i korzystał z dopingu krwi, ukrywając się pod pseudonimem Val Piti. Valverde nigdy się do tego nie przyznał.

– Osiągnąłem w tym sporcie wszystko, ale czasami nasze ciała i głowy zaliczają porażkę, przychodzą trudne czasy i musisz udać się z tym do specjalisty

– powiedział Valverde, udzielając jednocześnie przestrogi innym profesjonalnym sportowcom. W zapowiedzi filmu kontynuuje:

– Chodziłem do psychologa, ale to nie przyniosło rezultatu i wtedy zdałem sobie sprawę, że muszę być leczony przez psychiatrę. Wszyscy cierpimy na tego typu schorzenia, w różnych dziedzinach życia, ale osoby publiczne zmagają się z większą presją. Wiemy, co przydarzyło się chociażby Inieście [byłemu reprezentantowi Hiszpanii w piłce nożnej, złotemu medaliście MŚ i ME – przyp. M.W.], ale jest wiele więcej ludzi z tego typu problemami. Wszystko można rozwiązać

– dodał Valverde.

Ponadto kolarz urodzony w Murcji zdradził, że jego problemem jest strach przed jazdą samochodem z wysoką prędkością.

– Tam, gdzie drogi są kręte i prędkość jest nieco mniejsza jeszcze jakoś się bronię, ale już na autostradach, gdzie prędkość wzrasta, bardzo się boję.

Na szczęście kolarzowi od wielu lat reprezentującemu barwy Movistaru udało się pokonać problemy psychiczne i po dwuletnim zawieszeniu wrócił do ścigania jeszcze silniejszy niż przedtem. Ponownie zaczął wygrywać, zdobył tytuł mistrza świata i stanął na podium Tour de France.

Valverde, który zajął drugie miejsce w zakończonej w niedzielę hiszpańskiej Vuelcie, planuje zakończyć karierę po igrzyskach olimpijskich w Tokio w 2020 roku.

– Zdobycie medalu w Tokio byłoby znakomitym zwieńczeniem mojej kariery

– zakończył 39-latek.

Poprzedni artykułIsrael Cycling Academy wykupi licencję Katusha – Alpecin?
Następny artykułSajnok: „Mógłbym wygrać etap, gdyby Vuelta trwała cztery tygodnie”
Absolwentka dziennikarstwa i komunikacji społecznej na Uniwersytecie Warmińsko-Mazurskim w Olsztynie. W kolarstwie szosowym urzeka ją estetyka tej dyscypliny stojąca w opozycji do cierpienia. Amatorsko jeździ na rowerze górskim i szosowym, przejeżdżając kilka tysięcy kilometrów rocznie.
Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments