fot. UAE Team Emirates / bettiniphoto

Po dwóch emocjonujących etapach, teraz będzie pewnie nieco spokojniej. Do głosu powinni dojść sprinterzy.

Dzisiejszy odcinek prowadzi po pagórkowatej, liczącej sobie 191 kilometrów trasie. Pierwsza część etapu to w dużej mierze zjazdy, natomiast około 50. kilometra, gdy kolarze dojadą do Monforte del Cid teren zaczyna się wznosić delikatnie w górę, aż do 3,5 kilometrowego podjazdu pod Puerto del Biar, zakończonego premią górską trzeciej kategorii. Druga tego typu premia znajduje się jeszcze na 40 kilometrów przed metą- na Puerto del Tibi. Do tego dochodzi jeszcze kilka mniejszych hopek- jedna nawet znajduje się w końcówce etapu.

Trasa przypomina nieco tą z wczoraj, więc nie można wykluczyć powtórki. Niezły do przeprowadzenia ataku może być wspomniany już podjazd pod ostatnią górską premię. Po niej następuje długi zjazd, krótka hopka, chwilę przed lotną premią w Bussot, kolejny zjazd i na płaskim terenie kolarze pojawią się dopiero na 10 kilometrów przed metą.

Jednak wydaje się, że dziś zawodnicy lubiący podjazdy będą chcieli nieco odpocząć, dlatego największe szanse powinniśmy dawać sprinterom. Co prawda to nie jest ich nich wymarzona trasa, ale… chyba nie mają wyjścia. Muszą dojechać do mety w grupie, bo na horyzoncie nie widać znacznie prostszych etapów. Dlatego ekipy, dla których jeżdżą powinny być zdeterminowane, by doprowadzić ich aż pod kreskę.

Najwięcej szans bukmacherzy dają Samowi Bennettowi, ale szans nie można odbierać też pozostałym – Fernando Gavirii, Johnowi Degenkolbowi, Maxowi Walscheidowi, Fabio Jakobsenowi, czy Luce Mezgecowi, który już w podczas wyścigu w Polsce udowodnił, że nie boi się trudnych etapów. Natomiast nam pozostaje liczyć na dobre miejsce Szymona Sajnoka z CCC- być może uda mu się dziś odegrać za słabszy występ wczoraj.

Zapowiedź wyścigu Vuelta a Espana TUTAJ

Plan transmisji telewizyjnych TUTAJ

Poprzedni artykułNicolas Roche: „Chcę zatrzymać koszulkę na dłużej”
Następny artykułMiguel Angel Lopez: „Nie ma powodu do zmartwień”
Trenował kolarstwo w Krakusie Swoszowice i biegi średnie w Wawelu Kraków, ale ulubionego sportowego wspomnienia dorobił się startując na 60 metrów w Brzeszczach. W 2017 roku na oczach biegnącej chwilę wcześniej Ewy Swobody wystartował sekundę po wystrzale startera, gdy rywale byli daleko z przodu. W pisaniu refleks również nie jest jego mocną stroną, ale stara się nadrabiać jakością.
Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments