Adrian Kurek nieźle rozpoczął tegoroczne Tour de Pologne. Niestety wczoraj miał problemy i musiał podjąć trudną decyzję o wycofaniu się z wyścigu. Udało nam się przeprowadzić z nim krótką rozmowę, w której między innymi ujawnia nam przyczyny przedwczesnego wycofania się z wyścigu.

„Niestety wciąż odczuwam skutki poniedziałkowej kraksy. Nie czuję się już tak dobrze jak kilka dni temu. Do tego doszły jeszcze bolesne problemy z plecami, dlatego na podjeździe zostałem. Nie byłem w stanie walczyć dalej, więc chyba nie było innego wyjścia. Musiałem zjechać do busa.”

– powiedział jeszcze mocno rozczarowany Kurek, który wprawdzie zabierze z trwającego wyścigu kilka miłych wspomnień, ale jednak jego oczekiwania były zdecydowanie wyższe.

„Udało się wziąć udział w paru odjazdach, co oczywiście było bardzo fajne, tyle że jednak mogło być zdecydowanie lepiej. Dwie kraksy i problemy ze sprzętem trochę popsuły mi plany. Ale to jest kolarstwo i takie rzeczy po prostu się zdarzają.”

– w ten sposób podsumował swój występ jeden z największych pechowców tegorocznego Tour de Pologne.

Przypomnijmy, że Polak uciekał na pierwszym i trzecim etapie i w obu przypadkach jego akcja kończyła się przedwcześnie z powodu upadku. Oczywiście wycofanie się 31-latka nie przekreśla szans Reprezentacji Polski, na ugranie czegoś więcej w organizowanym przez Czesława Langa wyścigu.

„Byłoby super, gdyby udało nam się powalczyć o etap, ale dużo realniejszym celem wydaje się koszulka górala, o którą staraliśmy się też w kilku poprzednich edycjach. Mamy Maćka Paterskiego, który już kiedyś był tu królem gór, mamy też Marka Rutkiewicza i kilku innych doświadczonych kolarzy, więc jeśli któryś z nich będzie czuł się dobrze, to być może  wyjedziemy z Bukowiny z magentowym trykotem”

– zakończył.

Poprzedni artykułME 2019: Ilse Pluimers najlepszą juniorką
Następny artykułRelacja „na żywo” z VII etapu 76. Tour de Pologne
Trenował kolarstwo w Krakusie Swoszowice i biegi średnie w Wawelu Kraków, ale ulubionego sportowego wspomnienia dorobił się startując na 60 metrów w Brzeszczach. W 2017 roku na oczach biegnącej chwilę wcześniej Ewy Swobody wystartował sekundę po wystrzale startera, gdy rywale byli daleko z przodu. W pisaniu refleks również nie jest jego mocną stroną, ale stara się nadrabiać jakością.
Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments