Dzień przed rozpoczęciem Tour de Pologne mieliśmy okazję porozmawiać z Janem Hirtem, zawodnikiem który drugi sezon jeździ w barwach Astany. Wcześniej przez trzy lata reprezentował polską drużynę – CCC Sprandi Polkowice.
Czy Tour de Pologne jest dla ciebie specjalnym wyścigiem? Przez wiele lat jeździłeś dla polskiej grupy CCC?
Szczerze? Nie wspominam najlepiej swoich startów w tym wyścigu. Nigdy nie udawało mi się przygotować takiej dyspozycji, jakiej bym chciał. Także tutejsze podjazdy nie do końca pasują do mojej charakterystyki. Są dla mnie zbyt krótkie i zbyt dynamiczne. Zobaczymy jak będzie tym razem, ale wątpię, by sytuacja miała wyglądać inaczej niż w poprzednich latach.
Czyli nie dostaniesz wolnej ręki i skupisz się na pomocy Lopezowi?
Tak, zdecydowanie. Mamy Lopeza i Iona Izagirre, który zna już smak zwycięstwa w Tour de Pologne [wygrał w 2015 roku – przyp. red], więc moje wyniki nie mają praktycznie żadnego znaczenia. Będę pomagał kolegom, bo zależy nam na wygranej w klasyfikacji generalnej.
Pełniłeś funkcję pomocnika też w kilku innych wyścigach, ale miałeś też w tym sezonie kilkukrotnie szansę, by ścigać się na własny rachunek i całkiem dobrze ci to wychodziło – byłeś m.in. drugi na etapie Giro d’Italia, piąty w Tour de Suisse, czy wysoko w Tour of the Alps.
Tak, ten rok zdecydowanie mogę uznać za bardzo udany. Każdy wyścig w którym startowałem kończył się dla mnie większym lub mniejszym sukcesem. Jestem bardzo szczęśliwy z dotychczasowego przebiegu sezonu.
Czy sądzisz, że odkąd odszedłeś do Astany, zrobiłeś duży postęp?
Myślę że tak. Nasz zespół wykonuje świetną pracę i robi wszystko by zrobić ze mnie jeszcze lepszego zawodnika. Rozwijam się z roku na rok i wydaje mi się, że jeszcze nie osiągnąłem swojego szczytu.
Wobec tego uważasz, że pewnego dnia uda ci się znaleźć w czołowej „10” wielkiego touru? 2 lata temu, jeszcze jako zawodnik CCC byłeś całkiem blisko, zająłeś 12. pozycję.
Tak, mam taką nadzieję. Jeśli miałbym taką możliwość, to zrobiłbym wszystko co w mojej mocy by osiągnąć ten cel. Na pewno jest to jedno z moich kolarskich marzeń.
Jak oceniasz szanse na to, by marzenie spełnić jeżdżąc dla Astany?
Cóż, w Astanie może być o to ciężko. Mamy tu wielu kolarzy, którzy w walce o najwyższe lokaty mają zdecydowanie większe doświadczenie ode mnie, ale zobaczymy co przyniesie przyszłość.
Pewnie byłoby o to łatwiej w CCC. W Polsce sporo mówi się o tym, że po sezonie miałbyś wrócić do pomarańczowej ekipy, czy to prawda?
Ciężko powiedzieć. Na razie mój menadżer prowadzi rozmowy z wieloma zespołami, więc na dzień dzisiejszy nie mogę powiedzieć gdzie będę się ścigał w przyszłym roku.
W Krakowie rozmawiał Bartek Kozyra