fot. ASO / Alex Broadway

Jesteśmy w Pirenejach! Prawdziwe Tour de France właśnie się zaczęło. Czas na oceny po pierwszym etapie w prawdziwych, wysokich górach.

Plusy:
Okrążenie formujące
Cóż, może i dzisiejszy etap nie powalał na kolana zarówno trasą, jak i trudnością znajdujących się na nim podjazdów, lecz trzeba oddać, że emocje szargały kibicami. Co ciekawe, nie ze względu na wydarzenia, a na to, co czeka na nas tuż za rogiem. Można to porównać do napięcia związanego z okrążeniem formującym w formule 1. Niby nikt się nie ściga, ale emocje przed startem podnoszą ciśnienie.

W końcu po swoje
Do tej pory nie był to sezon Simona Yatesa. W sumie to wciąż nie jest. Brytyjczyk w końcu jednak nawiązał do rezultatów z ubiegłego sezonu. Teraz może już otwarcie powiedzieć, że zgarnął Wielką Koronę etapów. Szkoda tylko, że nie walczy w tym wyścigu o jak najwyższe miejsce, gdyż jego brat wydaje się być jednak „tym słabszym”, choć życie potrafi pisać różne scenariusze.

Minusy:
Próba pod kamery
Kilka dni temu dość ostro wypowiadaliśmy się wobec dotychczasowego występu kolarzy Total Direct Energie. Dziś jeszcze bardziej podtrzyujemy swoje zdanie. Widać, że Lilian Calmejane nie przyjechał na Tour de France w dobrej formie. Dzisiejszy atak na Col du Peyresourde z pewnością nie był atakiem po zwycięstwo. Szkoda, że tak to się skończyło, gdyż w dobrej dyspozycji Francuz powalczyłby o miejsce w ścisłej czołówce, a może nawet o triumf.

Klasyfikacja przejściowa
Czy Tim Wellens będzie tegorocznym królem gór? Odpowiedź jest jednoznaczna – nie. Belg, choć ambicji nie można mu odmówić, ma naprawdę niewielkie szanse na dociągnięcie koszulki do Paryża. Powody są co najmniej 2. Po pierwsze, na najtrudniejszych etapach punktów do zdobycia będzie zdecydowanie więcej. Po drugie, kolarz Lotto Soudal ewidentnie nie jest sobą. Może faktycznie lepszym rozwiązaniem byłoby zastąpienie go Thomasem de Gendt?

Wiecznie stratni
Chcielibyśmy się zapytać, czy ekipa Katusha – Alpecin jedzie jeszcze w tym wyścigu? Bez wątpienia szwajcarski team jest zdecydowanie najcichszym w tegorocznej Wielkiej Pętli. Świadczy o tym choćby fakt, że żadnemu kolarzowi tej ekipy nie udało się zabrać w dzisiejszy odjazd. Kiepsko to wygląda. Ilnurze Zakarinie, czas na ciebie!

Poprzedni artykułSimon Yates: „Ta wygrana sprawia, że mogę być dumny”
Następny artykułRohan Dennis chce po raz drugi pobić rekord świata w jeździe godzinnej
Dziennikarz z wykształcenia i pasji. Oprócz kolarstwa kocha żużel, o którym pisze na portalu speedwaynews.pl. W wolnych chwilach bawi się w tłumacza, amatorsko jeździ i do późnych godzin nocnych gra półzawodowo w CS:GO.
Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments