fot. Astana

Przedostatni etap Giro d’Italia 2019 bogaty był w rozmaite wydarzenia, w tym takie z udziałem kibiców. Primož Roglič (Jumbo-Visma) został ukarany przez sędziów za byt długie „pchanie”, zaś Miguel Ángel López uniknął sankcji za „złojenie” niesfornego kibica, który spowodował kraksę. 

Na finałowym podjeździe pod Croce d’Aune kamery telewizyjne zarejestrowały, jak jeden z kibiców pcha Primoža Rogliča przez dłuższy czas, a ten na to nie reaguje. Zareagowali natomiast sędziowie, którzy nałożyli na Słoweńca dziesięciosekundową karę.

Roglič finiszował w sobotę 53 sekundy z Mikelem Landą (Movistar), który wszedł za niego na trzecie miejsce w klasyfikacji generalnej. Gdyby nie kara, traciły po do niego 13 sekund, a tak jest to deficyt wynoszący 23 sekundy.

Także na finałowym podjeździe, z tym że 5 kilometrów przed metą, miał miejsce inny incydent z udziałem Miguela Ángela Lópeza (Astana). Kolumbijczyk uderzył kibica, który spowodował jego upadek.

Sędziowie uznali jednak, że była to „ludzka” reakcja i nie skorzystali z przepisu, który mówi, że każdy akt przemocy wobec innej osoby wiąże się z wykluczeniem z wyścigu oraz karą pieniężną w wysokości 200 franków szwajcarskich.

Po rozprawieniu się z niesfornym kibicem, López wrócił do rywalizacji. Ostatecznie ukończył etap w grupie lidera Richarda Carapaza (Movistar).

„Wyczyn” „Supermana” skomentował główny menedżer Astany Alexander Vinokurov, który stwierdził, że był zbyt emocjonalny, ale jednocześnie może stanowić ostrzeżenie dla kibiców.

Poprzedni artykułRafał Majka: „Niestety przewróciłem się 10 km przed metą”
Następny artykułNie przyjaźni, nie decydujący – zapowiedź 21. etapu Giro d’Italia 2019
Absolwentka dziennikarstwa i komunikacji społecznej na Uniwersytecie Warmińsko-Mazurskim w Olsztynie. W kolarstwie szosowym urzeka ją estetyka tej dyscypliny stojąca w opozycji do cierpienia. Amatorsko jeździ na rowerze górskim i szosowym, przejeżdżając kilka tysięcy kilometrów rocznie.
Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments