fot. Bahrain-Merida

Dwukrotny zwycięzca wyścigu Giro d’Italia Vincenzo Nibali (Bahrain-Merida) nie przestaje prezentować agresywnego stylu jazdy. Dzięki atakom podczas piętnastego etapu do Como zyskał kilkadziesiąt sekund w klasyfikacji generalnej i obecnie zajmuje w niej trzecią lokatę ze stratą minuty i 47 sekund do Richarda Carapaza (Movistar). 

W niedzielę tifosi bardzo liczyli na swojego kolarza, który w Como triumfował dwukrotnie, gdy finiszował tam monument Il Lombardia. Nibali atakował na Civiglio – podjeździe, na którym akcje ofensywne przypuszczał również podczas „wyścigu spadających liści”.

Dziś wiadomo, że „Rekin z Messyny” nie wiedział o problemach technicznych, a potem o kraksie Primoza Roglica (Jumbo-Visma). Tym bardziej Włochowi należy się uznanie za animowanie wyścigu.

– Podczas etapu nie słyszałem nic o [Primozu] Roglicu, ponieważ wyjąłem słuchawkę z ucha. Chciałem być w pełni skoncentrowany na moim ataku podczas ostatnich 10 km. Nie chciałem, aby cokolwiek mi przeszkadzało. W związku z tym nie wiedziałem o problemach Roglica, usłyszałem o nich dopiero na mecie

– relacjonował Vincenzo Nibali.

Lider drużyny Bahrain-Merida potrzebuje odrabiać czas nie tylko do Słoweńca, ale także do obecnego lidera klasyfikacji generalnej – Richarda Carapaza (Movistar).

– Było bardzo ciężko, ponieważ drugi tydzień był wymagający. Odczuwałem lekkie zmęczenie, ale na podjeździe próbowałem zaobserwować, czy inni będą w stanie odpowiedzieć na mój atak. Obawiałem się nawet trochę, jak ja będę się czuł. Jednak, kiedy zobaczyłem, że zyskaliśmy kilka metrów, podniosło to nasze morale i zaczęliśmy cisnąć do przodu. [Richard] Carapaz odjechał ze mną  i bardzo mi pomógł. Zdołaliśmy coś razem zrobić

– kontynuował Nibali.

W programie włoskiej telewizji RAI, w którym analizowana jest rywalizacja w tegorocznym Giro, Nibali kontynuował z kolei krytykowanie Roglica. Wobec tego, że Carapaz wyrósł na realnego faworyta do zwycięstwa w klasyfikacji generalnej, negatywnie ocenił jego zachowanie podczas poprzednich dwóch górskich etapów.

– Carapaz także walczy teraz o zwycięstwo w klasyfikacji generalnej Giro. To był mój błąd, ale przede wszystkim to Roglic dał mu zbyt dużo przestrzeni [na podjeździe pod Ceresole Reale]. Roglic prowadził amatorską grę, ponieważ w momencie, kiedy ja próbowałem odjeżdżać, on hamował i pozwalał na to, aby jego przewaga rosła. Mówił do mnie, abym gonił, ale czy ja jako jedyny mam to robić? Jego zaletą są „czasówki”, ale jeśli będzie jechał tylko przeciwko mnie, to wtedy sprawimy, że jeszcze więcej kolarzy stanie się zagrożeniem

– nie owijał w bawełnę Sycylijczyk.

Gościem specjalnym Giro podczas niedzielnego etapu był Alberto Contador – dwukrotny zwycięzca klasyfikacji generalnej, ponieważ tej z 2011 roku został pozbawiony w związku z dopingiem. Hiszpan pogratulował Nibalemu agresywnej jazdy w okolicach jeziora Como.

Gdy Alberto się ścigał, nigdy nie był pokonany. Gdy był trzeci, czwarty czy piąty to w ogóle się dla niego nie liczyło. Dla niego liczyły się tylko zwycięstwa i tak samo jest ze mną

– zakończył Nibali.

A drużyna Bahrain-Merida dodała jeszcze tweet o spotkaniu Nibalego z Alberto Contadorem.

– Spotkałem Contadora po etapie i powiedziałem mu, że mnie zainspirował, ponieważ, gdy był w peletonie nigdy się nie poddawał, tak jak ja. Musisz walczyć do końca. Nie możesz być usatysfakcjonowany z drugiego miejsca… jedyną rzeczą, która się liczy to wygrana

– powiedział Vincenzo Nibali.

Poprzedni artykułMathieu van der Poel znowu wygrywa
Następny artykułKolarze CCC Development Team zdominowali Bałtyk-Karkonosze
Absolwentka dziennikarstwa i komunikacji społecznej na Uniwersytecie Warmińsko-Mazurskim w Olsztynie. W kolarstwie szosowym urzeka ją estetyka tej dyscypliny stojąca w opozycji do cierpienia. Amatorsko jeździ na rowerze górskim i szosowym, przejeżdżając kilka tysięcy kilometrów rocznie.
Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments