Rafał Majka (BORA-hansgrohe) ukończył czwarty etap Tour of the Alps na trzeciej pozycji, popisując się aktywną jazdą i pokazując, że przed startem Giro d’Italia znajduje się w znakomitej formie. Polak niespełna pięć kilometrów przed metą próbował akcji zaczepnej i choć ostatecznie zakończyła się ona niepowodzeniem, nie miał do siebie żalu.
„Zgred”, który musiał na finiszu uznać wyższość tylko Tao Geoghegna Harta (Team Sky) i Vincenzo Nibalego (Bahrain-Merida) przyznał, że przygotowania do Corsa Rosa są na właściwej ścieżce.
Dziś czułem się znakomicie, więc spróbowałem ataku na ostatnim podjeździe. Jestem trochę rozczarowany tym, że zająłem dopiero trzecie miejsce. Jeszcze raz wielkie podziękowania dla Pawła (Poljańskiego – przyp. red.) za pomoc. Przesunąłem się na trzecie miejsce w klasyfikacji generalnej i myślę, że to dobry znak przed Giro d’Italia
komentował Majka, cytowany przez oficjalną stronę swojej grupy.
Rafał złapany został 300 metrów przed metą, ale nie ma to dla mnie większego znaczenia. Dobrze było po raz kolejny zobaczyć, że na podjazdach jest jednym z najsilniejszych
dodawał dyrektor sportowy, Christian Poemer.
Ostatniego dnia rywalizacji w Alpach kolarze przejadą 148 kilometrów z Caldaro do Bolzano.