Lider polskiej drużyny CCC Team Greg Van Avermaet kończy sezon brukowanych klasyków bez zwycięstwa. W monumencie Paryż-Roubaix zajął rozczarowujące dwunaste miejsce, 47 sekund za zwycięzcą – swoim rodakiem Philippem Gilbertem (Deceuninck-Quick Step).
Jestem zawiedziony, ponieważ z tymi nogami, które miałem, najprawdopodobniej mógłbym wywalczyć o wiele lepszy rezultat
– skomentował swój występ w „Piekle Północy” Van Avermaet.
Dziś mistrz olimpijski nie mówił o kolegach z drużyny, a jedynie o sobie samym. Debiutujący w Paryż-Roubaix Kamil Gradek i Michael Schär pracowali we wcześniejszej fazie wyścigu, a holowali go Belgowie – Guillaume Van Keirsbulck i Nathan Van Hooydonck. W kluczowym momencie, gdy zaatakował Peter Sagan (BORA-hansgrohe), Van Avermaet po prostu zaspał.
To był ciężki dzień, nie było łatwo. Nie byłem dostatecznie przytomny, gdy odjechała ta szóstka, a wówczas wyścig prawie się dla mnie skończył. Byłem trochę za daleko i myślałem, że za wcześnie na atak. A to po prostu okazało się błędem, aby nie znaleźć się w tym odjeździe. Jeśli bym się tam znalazł, to na pewno nie zgubiliby mnie. Popełniłem taktyczny błąd
– przyznał Van Avermaet.
Gdy lider „Pomarańczowych” wiedział, że nie pojechał właściwie, postanowił czekać do ostatniego bardzo trudnego sektora brukowanego Carrefour de l’Arbre i na nim zaatakować, a następnie spróbować dojechać do czołówki. To jednak okazało się niemożliwe.
Czekałem, by na Carrefour de l’Arbre zrobić różnicę i dojechać do czołowej grupy, ale nie byłem w stanie
– zakończył Greg Van Avermaet.