fot. Tour of Antalya

Co prawda do oficjalnego końca sezonu brukowego jeszcze tydzień, lecz w pewnym sensie można już rozpocząć podsumowania pierwszej części sezonu 2019. Tego tekstu nie brałbym jednak pod uwagę jako odpowiedniego źródła do zestawienia własnych wniosków z wnioskami innych. Pod lupę chciałbym bowiem wziąć dwóch przyszłych triumfatorów De Ronde, czyli dwóch mistrzów jazdy po błocie.

Jak można się domyślić, chodzi o Wouta van Aerta oraz Mathieu van der Poela. Belg i Holender to bez wątpienia przyszłość światowych bruków. Przyszli czempioni, którzy już teraz udowadniają, że są warci więcej niż wszystkim się wydaje.

Dlaczego tak bardzo w nich wierzę? W sumie w obecnej sytuacji wiara jest sprawą drugorzędną. W końcu obaj byli w szerokim gronie faworytów do wygrania De Ronde już w tym roku. Proszę jednak spojrzeć na wiek zawodników, którzy znaleźli się w pierwszej grupie podczas tegorocznej piękności. Oprócz wspomnianej dwójki, która kapitalnie radziła sobie we wcześniejszych imprezach, znaleźli się tam tylko trzej kolarze do 25. roku życia – Kasper Asgreen, Nils Politt, oraz Dries van Gestel. Nie da się ukryć, że dobry występ każdego z nich był co najmniej niespodzianką.

Przejdźmy więc do naszej wielkiej dwójki. Zarówno van Aert, jak i van der Poel pokazali już w tym roku, że pagórki, bruki i znakomici rywale nie są im straszni. Świadczą o tym ich niezwykle wysokie pozycje, które wielu mogły zaskoczyć. Ja jednak się do tej grupy nie zaliczam.

W moim mniemaniu, dwaj wielcy wojownicy z przełajów mogą nam w najbliższych latach, przy akompaniamencie Petera Sagana, stworzyć kolejny wielki duet, którego pojedynkami pasjonować się będzie cały kolarski świat. Jestem więcej niż pewien, że niedługo Belg i Holender dojdą to równie wysokiego poziomu co legendarne duo z pierwszej dekady XXI wieku – Tom Boonen i Fabian Cancellara. Nie da się ukryć, że to właśnie ich brakuje na brukach, lecz niedługo zobaczymy kolejne wielkie pojedynki.

Ile czasu będziemy musieli poczekać? Nikt na dobrą sprawę nie wie. Wydaje się, że idealnym momentem mógłby być rok 2021, kiedy van der Poel prawdopodobnie zwróci się w kierunku szosy. Wówczas też brukowa starszyzna, taka jak van Avermaet czy Terpstra przejmie rolę Stijna Devoldera. Lepszego momentu na rozpoczęcie wielkiej wojny nie będzie.

Poprzedni artykułMaximilian Schachmann: „Chcemy osiągnąć w tym wyścigu jeszcze więcej”
Następny artykułI po co było to całe Bike Expo?
Dziennikarz z wykształcenia i pasji. Oprócz kolarstwa kocha żużel, o którym pisze na portalu speedwaynews.pl. W wolnych chwilach bawi się w tłumacza, amatorsko jeździ i do późnych godzin nocnych gra półzawodowo w CS:GO.
Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments