Włoski dziennik „La Gazzetto dello Sport” donosi, że Vincenzo Nibali (Bahrain-Merida) spotka się 10 listopada z francuską policją i złoży zeznania ws. wypadku, którego doznał podczas wspinaczki na Alpe d`Huez w tegorocznym Tour de France.
Przypomnijmy, że szanse Vincenzo Nibaliego na zwycięstwo w Tour de France 2018 zostały zaprzepaszczone na dwunastym etapie, a dokładnie podczas wspinaczki na legendarny szczyt Alpe d`Huez. Aparat fotograficzny jednego z kibiców zaczepił o kierownicę roweru Sycylijczyka i spowodował upadek na plecy. W rezultacie doszło do poważnego złamania kręgu.
Nibali wrócił na rower z pomocą innego kibica, ale mówił później, że mogło to grozić utratą czucia w nogach. Ostatecznie ukończył etap, ale wycofał z wyścigu się dzień później. Nie mógł trenować przez kolejnych kilka tygodni i przeszedł w międzyczasie obustronną przezskórną wertebroplastykę dziesiątego kręgu piersiowego.
Do ścigania wrócił w wyścigu Vuelta a España, gdzie de facto był cieniem samego siebie. Nieco lepiej było podczas mistrzostw świata w Innsbrucku, ale wciąż nie na tyle dobrze, by walczyć o medale. Większą dawkę optymizmu „Rekin z Messyny” dostał dopiero w Il Lombardii, w którym to monumencie zajął drugie miejsce za Thibaut Pinotem (Groupama-FDJ).
W poniedziałek Vincenzo Nibali wziął udział w pierwszym spotkaniu integracyjnym drużyny Bahrain-Merida w Como, a teraz pojechał na wakacje, na Zanzibar. Następnie wystartuje w kryterium po Tour de France – Saitama Criterium, a później, 10 listopada, spotka się z prokuratorem z Grenoble, choć spotkanie odbędzie się na francusko-włoskim pograniczu.
Sam Nibali, jak i kierownictwo drużyny Bahrain-Merida mówili bezpośrednio po wypadku, że będą domagali się rekompensaty ze ten wypadek, nie tylko ze względu na doznanie dużego uszczerbku na zdrowiu, ale również z powodu strat finansowych, jakie w jego wyniku poniosła drużyna.
Sprawą tą zajmuje się adwokat Fausto Malucchi i mówi się, że Nibali już nigdy nie wróci do poziomu sportowego, jaki reprezentował przed kraksą.