Zwycięzca włoskiego klasyku Giro dell’Emilia Alessandro De Marchi obiecał koledze z drużyny Dylanowi Teunsowi, notabene nominalnemu liderowi, że postara się odpłacić za pomoc udzieloną w sobotę. Okazje ku temu nadarzą się we wtorek, w Tre Valli Varesine, oraz w sobotę, w Il Lombardii.
Alessandro De Marchi, który od przyszłego sezonu będzie kolarzem polskiej grupy World Tour CCC Team, zaatakował na drugim z pięciu podjazdów pod Sanktuarium św. Łukasza, czyli prawie 30 kilometrów przed metą. Utrzymał przewagę do mety, ale z dużą pomocą Teunsa, który niwelował kontrataki.
Myślę, że po tym, co wydarzyło się dzisiaj [w sobotę], muszę w kolejnych wyścigach postarać się pomóc zwyciężyć Dylanowi [Teunsowi], ponieważ odegrał kluczową rolę w mojej wygranej. Wiem, że chce w nich zwyciężyć, więc chciałbym mu w tym pomóc
– zadeklarował De Marchi.
Doświadczony Włoch nie był nominalnym liderem drużyny BMC, ale kilku zawodników w dobrej dyspozycji, pozwoliło podopiecznym Jima Ochowicza grać kilkoma kartami.
Pokazałem, że jestem w dobrej formie, a jeśli chodzi o sam wyścig, to nigdy nie wiesz, jak się potoczy. Dlatego uważam, że teraz powinienem mu [Teunsowi] pomóc. To samo dotyczy [Damiano] Caruso, który również poświęcił dziś dla mnie bardzo wiele
– dodał De Marchi.
Teuns prezentuje wysoką dyspozycję od wyścigu Tour de Pologne, gdzie walczył o zwycięstwo z Michałem Kwiatkowskim (Team Sky), ale wciąż brakuje mu zwycięstwa. Pięciokrotnie zajmował miejsca w top pięć podczas hiszpańskiej Vuelty, a także dość aktywnie jechał w wyścigu o mistrzostwo świata w Innsbrucku. W przyszłym sezonie będzie ścigał się w ekipie Bahrain-Merida.
Od Vuelty, a także po mistrzostwach świata, wiedziałem, że przyjadę na ten [Giro dell`Emilia] wyścig w dobrej formie. Trudno jednak było zregenerować się po wyścigu o mistrzostwo świata, dlatego też nie byłem pewien, co będę w stanie zrobić. Ostatecznie przez cały dzień czułem się dobrze, więc miałem wystarczająco dużo motywacji, by wykonać dobrą pracę w końcówce
– wyjaśnił Dylan Teuns.
W niedzielnym Gran Premio Bruno Beghelli, który to wyścig padł łupem Bauke Mollemy, Belg nie startował. Zresztą tak samo jak De Marchi.