Vuelta Spagna 2014

Od 1987 roku na szczycie jako pierwsi meldowali się m. in. Lucho Herrera, Pedro Delgado, Lauren Jalabert, Pavel Tonkov czy Vladimir Efimkin. Dla nas najbardziej w pamięci zapadł rok 2014, kiedy to Przemysław Niemiec we wspaniałym stylu samotnie dotarł na metę 15. etapu ówczesnej Vuelty. Ostatnim triumfatorem jest Nairo Quintana i wydaje się, że Kolumbijczyk ma szansę zostać trzecim kolarzem w historii, który dwukrotnie wygrał na Lagos de Covadonga. Dziś czeka nas jeden z najbardziej ikonicznych podjazdów hiszpańskiego wyścigu!

Zazwyczaj etap prowadzony do Jezior Covadonga był pozbawiony większych trudności poza finałową wspinaczką. Tym razem jednak zanim kolarze dotrą do parku narodowego Picos de Europa zmierzą się kilkoma innymi pagórkami w Górach Kantabryjskich.

Cała zabawa rozpocznie się dość szybko, bo już po 20 kilometrach pierwszym kategoryzowanym podjazdem będzie Alto de Santo Emiliano. 5km o średnim nachyleniu 5% będzie świetnym punktem na zawiązanie się ucieczki dnia, a także pozwoli spokojnie rozkręcić nogi, które do najlżejszych pewnie nie należą po poprzednich dwóch etapach. Kolejne kilometry kolarze spędzą na przemieszczaniu się w kierunku wybrzeża i choć po drodze pokonają dwie niewielkie wspinaczki to organizatorzy postanowili jednak nie umieszczać na nich górskich premii.

Gdy już kolarze dotrą nad Zatokę Biskajską tuż przed pokonaniem setnego kilometra zdobędą górską premię pierwszej kategorii na Mirador del Fito. Niecałe 5 kilometrów podjazdu idealnie wpisuje się w charakterystykę hiszpańskiego wyścigu – jest stosunkowo krótko, ale stromo, bo średnie nachylenie przekracza 9%. Podjazd ten będzie pokonywany dwukrotnie, a gdy zawodnicy „dokręcą” pętlę i wjadą na Mirador del Fito po raz drugi zostaniem im już droga wiodąca wprost do miejscowości Covadonga, gdzie rozpoczyna się finałowy podjazd.

Meta usytuowana jest na wysokości 1073 metrów npm, ale by tam się dostać najpierw trzeba pokonać 13 kilometrów podjazdu o średnim nachyleniu niemal 7%, ale cyfry te nieco zakłamują prawdziwy obraz wspinaczki bo uwzględniają niewielki zjazd kilometr przed metą.

Oto co pisaliśmy o dzisiejszym etapie jeszcze przed rozpoczęciem wyścigu:

Czyli pamiętne i zachwycające Lagos de Covadonga, kiedyś tak szczęśliwe dla Przemysława Niemca i zawsze skutecznie oddzielające chłopców od mężczyzn. Urzekająca sceneria jezior parku narodowego Picos de Europa kolejny raz stanie się areną jednego z najważniejszych pojedynków o triumf w klasyfikacji generalnej Vuelty, a ponieważ etap ten poprzedza drugi dzień odpoczynku, liderzy powinni się ścigać jakby nie było jutra.

Faworyci? Cóż, myślę, że duży ścisk w klasyfikacji generalnej nie powoli harcownikom na walkę z finałowym podjazdem przed najmocniejszymi kolarzami całego wyścigu i pozwolę sobie odpuścić losowanie zwycięzcy spośród dzielnych Hiszpanów. Oczywiście możemy zakładać, że Rafał Majka (Bora-hansgrohe) może skorzystać z okazji i ruszyć do ucieczki, by odrobić kolejne straty w klasyfikacji generalnej. Niewykluczone jednak, że Polak będzie wspierał Emanuela Buchmanna, który wciąż znajduje się w czołowej dziesiątce generalki.

Podobnie jak wczoraj, najwięcej postawiłbym na Nairo Quintanę (Movistar). Kolumbijczyk na etapie do Les Praeres co prawda stracił kilka sekund do Simona Yatesa (Mitchelton-Scott), ale wydaje się, że dzisiejszy podjazd pasuje dużo lepiej do charakterystyki ostatniego triumfatora na Covadondze. Yates oczywiście nie jest bez szans, bo koszulka lidera zawsze pozwala znaleźć dodatkowe siły.

Mocno liczę także na Stevena Kruijswijka (LottoNL-Jumbo). Holender wczorajszą ściankę jechał bardzo aktywnie i nieco zapłacił za to w samej końcówce, ale na dłuższym podjeździe także powinien poradzić sobie bardzo dobrze i najprawdopodobniej włączy się do walki o najwyższe lokaty, a przede wszystkim do walki o miejsce na podium całego wyścigu.

Podobnie sprawy mają się w przypadku Alejandro Valverde (Movistar) oraz Miguela Angela Lopeza (Astana). Obaj przyjechali na metę wczoraj tuż przed Quintaną i tuż za Yatesem i całkiem możliwe, że dziś będzie bardzo podobnie.

Naturalnie trzeba zwrócić uwagę na Enrica Masa (Quick Step Floors), który wczoraj zanotował mały awans w generalce oraz na Rigoberto Urana (EF-Drapac). Kolumbijczyk jedzie nieco po cichu w tym wyścigu, ale kto wie czy czasem dziś nie odpali fajerwerków?

Innymi nazwiskami wartymi uwagi są oczywiście Thibaut Pinot (Groupama-FDJ), który ewidentnie odżył, Ion Izagirre (Bahrain-Merida), Fabio Aru (UAE Team Emirates) oraz Wilco Kelderman (Sunweb).

Pełną zapowiedź 73. edycji Vuelta a España można znaleźć > tutaj.

Mapy i profile tutaj

Lista startowa tutaj

Plan transmisji TV > tutaj

Poprzedni artykułMarcel Kittel zakończył sezon
Następny artykułPremondiale Giro Toscana 2018: Bastianelli najszybsza, Wilkos piąta
Licencjat politologii na UAM, pracuje w sklepie rowerowym, półamatorsko jeździ rowerem. Za gadanie o dwóch kółkach chcą go wyrzucić z domu. Jeśli już nie zajmuje się rowerami, to marnuje czas na graniu w Fifę. W trakcie Tour de Pologne zazwyczaj jest na Woodstocku.
Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments