fot. BORA-hansgrohe

Największym życzeniem Rafała Majki (BORA-hansgrohe) na pozostałe dwa tygodnie hiszpańskiej Vuelty jest to, aby opuścił go pech. W rozmowie z nami podczas dnia przerwy, przyznał, że jego morale zostało naruszone, ale jednocześnie obiecał walkę o etapowe zwycięstwo. 

Jak się czujesz?

Czuję się w miarę dobrze, może nie w stu procentach dobrze, ale generalnie jest w porządku. Pod dniu odpoczynku czekają nas dwa płaskie etapy (może nie powinienem nazywać ich płaskimi, a trochę łatwiejszymi) i powinno być OK. Zobaczymy.

Co robiłeś podczas dnia odpoczynku?

Byliśmy na 40-kilometrowej przejażdżce, następnie wypiliśmy kawę, wróciliśmy do hotelu i poszliśmy na masaż. Teraz idę na kolację [rozmawialiśmy ok. godz. 19:00], obejrzę jakiś film i idę spać. Za szybko mija ten dzień odpoczynku…

Lubisz, gdy podczas wyścigów jest ciepło, a nawet gorąco. Ale panujące teraz w Hiszpanii upały wydają się być zbyt dokuczliwe, prawda?

Prawda. Sam byłem zaskoczony, że jest aż tak gorąco. Wczoraj temperatura sięgała 40 stopni Celsjusza, więc było aż za gorąco. Myślę, że skutki tych upałów dadzą się nam we znaki zwłaszcza w trzecim tygodniu.

Co dokładnie wydarzyło się w końcówce szóstego etapu do San Javier, po którym straciłeś dobre, dwunaste miejsce w klasyfikacji generalnej?

Mam pecha i chciałbym, żeby on wreszcie mnie opuścił. Przyjechałem na Vueltę, by pomagać liderowi [Emanuelowi Buchmannowi], ale jednocześnie miałem wolną rękę i mogłem walczyć w klasyfikacji generalnej, i to mnie cieszyło. W tej końcówce to my [BORA-hasgrohe] mocno ciągnęliśmy, żeby rozerwać grupę, ale niestety to ja byłem tym pechowcem, który złapał gumę. Ciężko było wrócić, zwłaszcza że jeszcze później zmieniałem rower. Ostatecznie straciłem prawie cztery minuty, a to jest przepaść. Przepaść. Teraz muszę się skoncentrować na pomocy Buchmannowi, który ma tylko 16 sekund straty w „generalce”, ale też spróbować powalczyć dla siebie.

Dostaniesz wolną rękę na jakimś etapie?

Na pewno dostanę na jakimś etapie wolną rekę. Zobaczymy, jak będę się czuł po dniu przerwy. Aby tylko Buchmann nie tracił… Mamy jeszcze [Davide] Formolo, więc on także może pomagać. Powiedziano mi, że będę mógł pojechać dla siebie, ale trzeba też pamiętać, że nie jest tak łatwo zabrać się do ucieczki i trafić w odpowiedni odjazd. Gdy etap zaczyna się od podjazdu, to jest łatwej, a jeśli nie – to gorzej.

W niedzielę, gdy pomagałeś Emanuelowi Buchmannowi było widać, że noga podaje.

Jestem bardzo dobrze przygotowany do tej Vuelty, ale trzeba też mieć szczęście, którego ostatnio mi niestety brakuje. Gdy złapałem tę gumę, o której przed chwilą rozmawialiśmy, to powiem szczerze, że byłem trochę podłamany. Pomyślałem sobie: o nie, znów mi się coś przytafiło… Czuję się teraz dobrze i muszę tę szansę wykorzystać. Wiadomo, że będę pomagał liderowi, ale też będę miał wolną rękę i będę chciał się pokazać z jak najlepszej strony.

Na twoim kole siedział Michał Kwiatkowski. Rozmawialiście?

Nie, nie, nie…Nie było żadnych dyskusji, chociaż wiem, że jechał za mną. Myślę, że dobrze zrobił, próbował dać z siebie wszystko, ale widać że jest trochę zmęczony. Przejechał chłopak Tour de France i jeszcze potem wygrał Tour de Pologne, także na pewno fatyga daje o sobie znać. Myślę jednak, że odpocznie i będzie gotowy na mistrzostwa świata.

Myślisz, że Buchmann jest w stanie ukończyć ten wyścig na przykład w pierwszej trójce bądź w pierwszej piątce?

Miejmy nadzieję. Jestem od niego trzy lata starszy, ale w jego wieku ukończyłem Vueltę na trzecim miejscu, więc z całego serca życzę mu jak najlepiej.

Którzy kolarze będą twoim zdaniem liczyć się w walce o czerwoną koszulkę?

Wiem, że mocni będą na pewno [Wilco] Keldermann, [Nairo] Quintana i [Miguel Angel] Lopez. Można jeszcze obstawić [Stevena] Kruijswijka. Oni trzymają się wysoko i widać, że mają siłę w nogach.

Drużyna BORA-hansgrohe poinformowała dziś, że od przyszłego sezonu w jej barwach będzie jeździł Oscar Gatto, twój dawny kolega z ekipy Tinkoff. Powiedział, że cieszy się, iż spotka się między innymi z tobą. A ty co o tym sądzisz?

To dobra wiadomość. Oscar Gatto jest dobrym pomocnikiem i wartościowym kolegą. Myślę, że przyda się Peterowi Saganowi, ale także nam, kolarzom walczącym o klasyfikacje generalne. On jest naprawdę dobrym i doświadczonym zawodnikiem. Fajnie się z nim rozmawia i potrafi też motywować drużynę.

Rozmawiała Marta Wiśniewska

Poprzedni artykułNaszosowe oceny: podsumowanie pierwszego tygodnia
Następny artykułDavide Cassani: „Vincenzo nie jest przyzwyczajony do porażek”
Absolwentka dziennikarstwa i komunikacji społecznej na Uniwersytecie Warmińsko-Mazurskim w Olsztynie. W kolarstwie szosowym urzeka ją estetyka tej dyscypliny stojąca w opozycji do cierpienia. Amatorsko jeździ na rowerze górskim i szosowym, przejeżdżając kilka tysięcy kilometrów rocznie.
Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments