Pascal Ackermann popisał się dziś kapitalnym finiszem w „polskiej świątyni sprintu”. Niemiec po etapie nie krył zadowolenia ze swojej postawy.
Finałowy sprint w wykonaniu Pascala Ackermanna był prawdziwie szalony. Mistrz Niemiec mijał rywali jak slalomowe tyczki i ponownie sięgnął po etapowy triumf
Wszyscy wiedzieli, że to ciężki i szybki sprint i nie można zaatakować zbyt wcześnie, więc uznaliśmy „okej, schowajmy się i zaatakujmy ze środka”. Zdobycie koszulki lidera na Tour de Pologne to był mój wielki cel i jestem naprawdę szczęśliwy, że byłem w stanie dzisiaj zdobyć swój drugi etap. Maksymalna prędkość jaką osiągnąłem to 105km/h, na finałowym zjeździe. Musieliśmy użyć naprawdę dużej tarczy (55 zębów). Było naprawdę ciężko, musiałem szukać swojej linii – zdecydowałem się zaatakować z prawej. Potem patrzyłem tylko przed siebie wypatrując mety i upewniając się czy nikt mnie nie wyprzedza
– powiedział kolarz BORA – hansgrohe.
Zgodnie z przewidywaniami, Ackermann podziękował Cesare Benedettiemu, który ponownie przez cały etap kontrolował sytuację
W ekipie Cesare Benedetti wykonywał niesamowitą robotę, ciągnął przez większość etapu. Mogę powiedzieć, że to zwycięstwo dla niego, bo był dzisiaj wspaniały
– dodał.
Jak wszyscy doskonale wiemy, ze względu na błąd jednego z Marshalli, kolarze za szybko opuścili Tarnowskie Góry. Mistrz Niemiec przyznaje, że była to trochę kłopotliwa sytuacja, którą szybko rozwiązano.
Dystans etapu prawie się nie zmienił – straciliśmy pierwsze kółko, ale mieliśmy dodatkowe na koniec. Na początku byliśmy trochę skołowani, bo wiedzieliśmy, że skręciliśmy w złą stronę, ale też nie wiedzieliśmy co teraz. Na szczęście powiedziano nam „okej, jedźcie dalej, będzie dodatkowa runda na koniec”
– zakończył.