Rafał Majka (BORA-hansgrohe) wciąż odczuwa skutki kraksy podczas pierwszego etapu Tour of Slovenia, ale mimo to był w stanie finiszować trzeci na królewskim etapie. Oto, co miał do powiedzenia „Zgred” po sobotnim występie.
Na finałowym podjeździe to reprezentant gospodarzy Primoz Roglic (LottoNL-Jumbo) był tym, który przypuścił decydujący atak. Rafał Majka i Paweł Poljański próbowali dogonić byłego skoczka narciarskiego, ale ostatecznie musieli uznać jego wyższość, zajmując odpowiednio trzecie i jedenaste miejsce.
Mimo że nie czułem się dobrze, to mogę być zadowolony z mojego dzisiejszego występu, zwłaszcza że przed chwilą wróciłem z obozu wysokościowego. Być może nie był to najlepszy dzień w mojej karierze, to wciąż byłem w stanie utrzymać się z najlepszymi. Moi koledzy wykonali bardzo dobrą pracę i myślę, że jako drużyna również pojechaliśmy świetnie. Mam nadzieję, że jutro będę czuł się lepiej i dam z siebie wszystko w jeździe indywidualnej na czas. Wyścig dookoła Słowenii jest dobrym przygotowaniem do Tour de France i uważam, że możemy być zadowoleni z tego, co udało nam się do tej pory osiągnąć
– powiedział Rafał Majka oficjalnej stronie internetowej drużyny BORA-hansgrohe.
Forma Majki cieszy tym bardziej, że – tak jak powiedział sam zainteresowany – wciąż odczuwa on skutki kraksy, która przytrafiła mu się podczas pierwszego etapu. Podobnie uważa dyrektor sportowy drużyny BORA-hansgrohe – André Schulze.
Po kraksie, którą miał na pierwszym etapie, Rafał nie czuje się najlepiej. W rezultacie nie był w stanie pojechać za Roglicem na finałowym podjeździe, jednakże może być zadowolony z trzeciego miejsca. Gdyby nie ten pech, to z pewnością byłby w stanie uzyskać jeszcze lepszy wynik
– powiedział Schulze.
Celem drużyny BORA-hansgrohe jest również walka o koszulkę lidera klasyfikacji punktowej, o którą walczy Matteo Pelucchi, ale Włoch musiał dziś uznać wyższość swojego rodaka Simone Consonniego (UAE Team Emirates).