Fot. Team Sky

Luke Rowe (Team Sky), który doznał w sierpniu bardzo poważnego złamania nogi, zdradził dziennikowi „The Telegraph”, że każda kolejna kraksa może spowodować nie tylko zakończenie kolarskiej kariery, ale także uczynić go kaleką. 

Na początku sierpnia br., dziesięć dni po zakończeniu Tour de France, który wygrał jego kolega z drużyny Chris Froome, Luke Rowe pojechał do Pragi, by bawić się na wieczorze kawalerskim swojego brata. Jedną z atrakcji był spływ kajakowy, przed którym Rowe wskoczył do wody, by się ochłodzić. Tak samo zrobili pozostali uczestnicy imprezy, ale tylko on trafił na płyciznę i złamał nogę w ponad dwudziestu miejscach.

Teraz, czyli dwanaście tygodni po operacji, Walijczyk jeździ na torze trzy razy w tygodniu, na trenażerze dwa razy w tygodniu, a na dodatek wykonuje katorżniczą pracę w siłowni. Wraz lekarzami podjął decyzję o tym, aby w jego nodze pozostał pręt. Rozwiązanie to ma jednak wady i zalety, bo z jednej strony wzmacnia kość piszczelową, a z drugiej, w przypadku poważnej kraksy może sprawić, że Rowe już nigdy nie wsiądzie na rower, a nawet, że zostanie kaleką.

Kilkakrotnie dyskutowaliśmy, czy go zostawić, czy wyjąć. Ale zdecydowaliśmy się go nie usuwać, by wzmocnić kość piszczelową. Ale jeśli będę miał kraksę i jeśli będzie to poważna kraksa…cóż, możesz sobie wyobrazić…pręt się zegnie, a kość nie. Może więc ją roztrzaskać, a wtedy już nigdy nie wsiądę na rower. Potencjalnie nie będę mógł także chodzić

– opowiada Rowe na łamach „The Telegraph”.

Mimo wielu trudności, z jakimi Walijczykowi przyszło zmagać się w związku z tą tak samo pechową, jak i poważną kontuzją, nie poddaje się i planuje start w hiszpańskiej Vuelcie. Istnieje prawdopodobieństwo, że przypnie numer startowy do koszulki dużo wcześniej, ale tymczasem nie chce mówić o konkretnych datach, choć całkiem prawdopodobne są kwietniowe Igrzyska Wspólnoty Brytyjskiej

Myślę, że Igrzyska Wspólnoty Brytyjskiej [odbywające się w kwietniu w Australii – przyp. M.W.] byłyby wspaniałą okazją do powrotu. Wiesz, reprezentowanie Wielkiej Brytanii czy Team Sky jest wspaniałe, ale start w barwach Walii dla mnie jako patrioty byłby czymś jeszcze bardziej wyjątkowym

– przyznaje Luke Rowe.

Kiedykolwiek to będzie, to jedno jest pewne. Powrót do ścigania stanie się dla Luke`a Rowe`a jednym z najpiękniejszych momentów w karierze, ponieważ przebywając w szpitalu po wypadku, lekarz przestrzegał go, iż nie ma gwarancji, że wróci na dwa kółka.

Chirurg usiadł na brzegu łóżka i zapytał mnie: chcesz, abym był z tobą szczery? Odpowiedziałem: tak, poproszę. A on powiedział: Jest duża szansa, że już nigdy więcej nie będziesz jeździł na rowerze. To był prawdopodobnie najgorszy moment w moim życiu. Wiesz, że usiadłem na łóżku i załamany zacząłem płakać?

– mówi Rowe.

Poprzedni artykułDr Ferrari skazany!
Następny artykułNajnowsza historia kolarstwa: gdy Spartakus nie brał jeńców
Absolwentka dziennikarstwa i komunikacji społecznej na Uniwersytecie Warmińsko-Mazurskim w Olsztynie. W kolarstwie szosowym urzeka ją estetyka tej dyscypliny stojąca w opozycji do cierpienia. Amatorsko jeździ na rowerze górskim i szosowym, przejeżdżając kilka tysięcy kilometrów rocznie.
Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments