fot. Marek Bala / naszosie.pl

Już jutro polscy kolarze powalczą o medale w wyścigu elity. Wieczorem porozmawialiśmy z Piotrem Wadeckim, który bardzo liczył na całą naszą kadrę.

Najważniejszy jest fakt, iż w zespole panuje doskonała atmosfera. Każdy z naszych zawodników czekał na najważniejszy start.

Nastroje dobre, optymistyczne, tym bardziej, że chłopaki spojrzeli na warunki atmosferyczne. Gdyby miało padać przez siedem godzin wyścigu, wówczas każdy byłby dużo gorzej nastawiony

– powiedział Wadecki.

Selekcjoner reprezentacji Polski uchylił rąbka tajemnicy i zdradził główne postanowienia taktyczne.

Mamy sześciu zawodników i nie możemy sobie pozwolić na jazdę podobną do tej w Ponferradzie. Zrobimy wszystko, by Michał dojechał do ostatnich rund jak najbardziej ekonomicznie. Belgowie na pewno będą chcieli szybciej zacząć zabawę, bo mają w składzie dziewięciu znakomitych kolarzy, z których każdy może zostać mistrzem. W tle będą też Włosi, którzy mają Vivianiego, Colbrelliego czy Trentina, a co za tym idzie też będą chcieli nieco utrudnić ściganie. Dla nas byłby to idealny scenariusz

– dodał.

Ważną rolę w wyścigu na pewno odegra trasa. Według Wadeckiego, nie jest ona taka łatwa, jak mogłoby się wydawać.

Po wyścigach kobiet czy orlików wszyscy mówią, że trasa jest łatwa, ale wcale tak nie jest. W końcu do mety przyjeżdżały małe grupki, choć w elicie będzie pewnie nieco inaczej. Jest 10 reprezentacji, które mają w swoich składach dziewięciu zawodników, także interesów taktycznych będzie wiele. Naszym celem jest doprowadzenie Kwiatkowskiego do trzech ostatnich rund, razem z Paterskim, Gołasiem i Poljańskim jako pomocnikami. Tam oni mogą się bardzo przydać. Będzie idealnie, kiedy do mety dojedzie mała grupka z dwoma naszymi. Widzieliśmy dzisiaj co się działo, kiedy Kasia była osamotniona. Nie możemy do tego dopuścić

– powiedział podczas wieczornej rozmowy Wadecki.

W końcówce, jeśli zajdzie taka potrzeba, nasi zawodnicy mogą wziąć sprawy w swoje ręce i rozegrać wyścig według własnego uznania.

Na pewno na ostatnim podjeździe spróbujemy coś zrobić, jeśli peleton będzie większy. Finisz z dużej grupy znacząco zmniejszy nasze szanse na dobry wynik, dlatego też musimy zgubić sprinterów. Oczywiście Michał po 270 kilometrach jest w stanie powalczyć ze sprinterami, ale na pewno nie będzie faworytem

– dodał „Wadek”.

Według selekcjonera naszej reprezentacji, nawet jeśli wyścig zacznie się na dobre dużo wcześniej, wszystko rozstrzygnie się na ostatnim podjeździe.

Od szczytu podjazdu jest jeszcze 10 kilometrów, ale na pewno nikt nie pojedzie tam wolno. Myślę, że wyścig zacznie się wcześniej, ale ostatni podjazd zdecyduje o tytule. Musimy tam mieć Michała i kilku pomocników. Mamy plan, ale wyścig może wszystko zweryfikować. Mamy ten komfort, że będą radia, więc od razu zareagujemy. Jedyne czego nam trzeba, to szczęścia, bo mamy zarówno umiejętności, jak i dobrą drużynę. U nas nie ma mowy, że zawodnicy mogą się gdzieś nie dogadać

– zakończył Wadecki.

Według zagranicznej prasy, Michał Kwiatkowski jest jednym z trzech głównych faworytów do zdobycia mistrzowskiego tytułu.

Z Bergen – Marek Bala

 

Poprzedni artykułMichał Gołaś: „Grono faworytów jest spore”
Następny artykułKrólowie tęczy – zapowiedź 7. dnia mistrzostw świata Bergen 2017
Pomysłodawca, założyciel i właściciel naszosie.pl. Z wykształcenia ekonomista, kilkanaście lat zarządzający oddziałami banków. Pracę w „korpo” zakończył w 2013 i wtedy to zdecydował poświęcić się tylko pasji. Na szosie jeździ amatorsko od ponad 20 lat. Mąż i ojciec dwóch synów.
Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments