fot. ASO / Pauline Ballet

Co roku w lipcu oczy kolarskiego świata zwrócone są na Francję. Reprezentanci gospodarzy, choć niewątpliwie dzielni, od dawna nie potrafią sięgnąć po końcowy triumf. Kiedy przełamią niemoc?

Bernard Hinault, w 1985 roku, jako ostatni Francuz zwyciężył w Wielkiej Pętli. W tym czasie Włosi piętnastokrotnie triumfowali w Giro d’Italia, Hiszpanie szesnastokrotnie w Vuelta a Espana, a jedynym kolarzem znad Sekwany, który odniósł zwycięstwo w Wielkim Tourze jest Laurent Jalabert (Vuelta a Espana 1995).

Po drugim miejscu Richarda Virenque’a w sezonie 1997, gospodarze na kolejne podium czekali aż siedemnaście lat – za plecami Vincenzo Nibalego uplasowali się Jean-Christophe Peraud oraz Thibaut Pinot. Francuskim kibicom na pocieszenie pozostało emocjonowanie się wyczynami Thomasa Voecklera, który dwukrotnie (2004 i 2011) przez dziesięć dni jechał w żółtej koszulce lidera. Za drugim razem „Ti-Blanc” stracił maillot jaune dopiero po dziewiętnastym etapie z metą na Alpe d’Huez, zajmując ostatecznie czwarte miejsce w klasyfikacji generalnej.

Miejscowi fani nie widzieli rodaka w koszulce lidera od trzech lat, gdy dzięki odpuszczeniu ze strony Astany, prowadzenie w „generalce” na jeden dzień (14 lipca) przejął uciekający Tony Gallopin.

Ostatnie lata to natomiast odrodzenie nadziei „trójkolorowych”. Rok temu Romain Bardet przegrał tylko z Chrisem Froomem, a w tym dał się wyprzedzić jeszcze Rigoberto Uranowi. Wydaje się, że właśnie Bardet oraz Thibaut Pinot i Warren Barguil mają największe szanse na sukces w najbliższej przyszłości.

Zwycięzca Tour de l’Avenir 2012, Warren Barguil, wysokie umiejętności w zawodowym peletonie potwierdził już rok później podczas Vuelty wygrywając dwa etapy. W 2014 roku Francuz ukończył hiszpański Wielki Tour na ósmym miejscu, ale w kolejnych sezonach jego kariera zahamowała. Dwa etapowe zwycięstwa, koszulka najlepszego górala oraz dziesiąta lokata w „generalce” w tegorocznym Tour de France sprawiły, że dwudziestosześciolatek przypomniał o sobie szerokiej publiczności.

Pytanie tylko jak poradzi sobie w roli lidera zespołu? Podpisanie kontraktu z prokontynentalną ekipą Fortuneo-Oscaro, która zapewne nie będzie w stanie zagwarantować mu odpowiedniego wsparcia w górach, raczej nie zwiększyło jego szans na zwycięstwo.

Starszy o rok Thibaut Pinot dwóch poprzednich sezonów nie zapisze do najbardziej udanych, chociaż zrobił spory postęp we wszystkich elementach kolarskiego rzemiosła i w setnej edycji Giro d’Italia zajął czwarte miejsce, tracąc do Toma Dumoulina minutę i siedemnaście sekund. Dla porównania, gdy stawał na podium Wielkiej Pętli przegrał z Nibalim o ponad osiem minut. Podobnie jak Barguil kolarz FDJ jest jednak bardzo nierówny i nie potrafi ustabilizować dobrej formy przez dłuższy czas.

Vuelta a Espana pokazała, że Romain Bardet nie jest w stanie przejechać na wysokim poziomie dwóch kolejnych Grand Tourów, jednak za swą postawę w trakcie Tour de France zasługuje on na słowa uznania. W odróżnieniu od Urana, Bardet starał się jechać aktywnie, atakować, a jego drużyna AG2R La Mondiale jako jedyna rzuciła wyzwanie Team Sky. Piętą achillesową Francuza jest jazda indywidualna na czas, przez którą niemal spadł z podium. Bez znaczącej poprawy w tej specjalności trudno mu będzie pokonać Chrisa Froome’a.

Sześć ostatnich edycji Tour de France to dominacja drużyny Sky, z wyjątkiem sezonu 2014, gdy niepowtarzalną szansę wykorzystał Vincenzo Nibali. Froome’a i Contadora z wyścigu wykluczyły kraksy, a do rywalizacji nie przystąpił triumfator Giro d’Italia Nairo Quintana. Szansa dla któregoś z dzielnych Francuzów zapewne także nadejdzie. Bardet i Pinot to rocznik 1990, a Barguil jest o rok młodszy. Będą się ścigać dłużej niż na przykład „Froomey” czy „Rekin z Mesyny”. A skoro Wielką Pętlę wygrał Carlos Sastre, to dlaczego mieliby tego nie zrobić Pinot czy Bardet?

Kwestie sportowe to jedno, jednak francuskie talenty mają asa w rękawie w osobie… Christiana Prudhomme’a. Jest tajemnicą poliszynela, że organizatorzy wyścigów nierzadko układają trasę pod konkretnego zawodnika. Po co pomagać Brytyjczykowi, skoro można rodakowi? Tylko na kogo postawić w pierwszej kolejności? Wydaje się, że na chwilę obecną najpewniejszą kartą jest Romain Bardet.

Złaknieni zwycięstwa w Wielkiej Pętli Francuzi doczekali się zdolnego pokolenia specjalistów od wyścigów wieloetapowych, a jeden z jego reprezentantów powinien przerwać trwającą ponad trzydzieści lat posuchę. Jeżeli tak się nie stanie, to generacja reprezentowana przez opisywaną trójkę zyska miano niespełnionej.

Poprzedni artykułBergen 2017: skład Quick-Step Floors na obronę tytułu w „drużynówce”
Następny artykuł„Polska Siła” – nowy wyścig na kolarskiej mapie Polski
Redaktor-samouk, z wykształcenia psycholog. Niegdyś wielki fan Lance’a Armstronga, obecnie Michała Kwiatkowskiego. Jego ulubione wyścigi to Paryż-Roubaix i Tour de France.
Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments