Ucieczka z Katarzyną Pawłowską została zatrzymana przez podnoszony most, a dzięki temu walkę o etap stoczyły sprinterki. Najszybsza okazał się Australijka Chloe Hosking.
Sobotnia rywalizacja z Saprsborga do Fredrikstad przebiegała po pagórkowatych terenach, a o tym kto zwycięży miały zadecydować rundy na końcu 140-kilometrowego etapu.
Dość długo żadna z zawodniczek nie uciekała z peletonu, a pierwszą która się zdecydowała była Silvia Valsecchi. Włoszka jadąca w barwach grupy BePink zaatakowała samotnie i osiągnęła nawet ponad 2 minuty przewagi. Peleton doścignął jednak Valsecchi tuż przed pierwszą lotną premią, a na trzecim miejscu zafiniszowała tam Katarzyna Pawłowska (Boels Dolmans), a jako pierwsza Marianne Vos (WM3). Holenderka dzięki temu objęła wirtualne prowadzenie w wyścigu
Rwane tempo co chwilę doprowadzało do tego, że peleton dzielił się na dwie części, a dodatkowo na szutrowych sekcjach co rusz zdarzały się kraksy. Na kolejnej lotnej premii znów bonifikatę zdobyła Vos powiększając przewagę w generalce.
50 kilometrów przed metą ponownie sytuacja uległa uspokojeniu i cały peleton jechał razem przez niemal kolejną godzinę. Gdy do końca pozostało 20 kilometrów na atak zdecydowała się czwórka zawodniczek – Katarzyna Pawłowska, Floortje Mackaij, Leah Kirchmann (Sunweb) oraz Mieke Kroeger (Canyon SRAM). Kwartet z Polką w składzie szybko zyskał sobie około pół minuty przewagi i mimo prób pościgu żadna z zawodniczek nie zdołała przeskoczyć do czołówki.
5 kilometrów przed metą doszło do kuriozalnej sytuacji. Cały wyścig został zatrzymany ze względu na fakt, że… jedna z łódek musiała przepłynąć pod podnoszonym mostem. Po wznowieniu rywalizacji cały peleton wystartował razem w szaleńczym tempie. W sprinterskiej rozgrywce najlepiej poradziła sobie Chloe Hoskings (Ale Cipollini), która wyprzedziła Marianne Vos oraz Ellen van Dijk (Sunweb).
W ucieczce nie było Norweżki, więc sędziowie sprawiedliwi udali, że nie można było wypuścić tej czwórki z Kasią Pawłowską z przewagą jaką miały przed mostem nad peletonem! Oby to nie była próba generalna przed Bergen, bo Norwedzy nie od dziś sport traktują jakoś inaczej – jakby nie rozumieli o co chodzi w zasadach fair -play.