fot. Michał Kapusta / naszosie.pl

Dzień przerwy za kolarzami, wracamy do ścigania w Wielkiej Pętli. Niestety – już bez Rafała Majki. Pozbawiona Polaka BORA-hansgrohe musi próbować nietypowych akcji, ale osoby rozpędzone niedzielnymi emocjami musimy nieco przyhamować. Po nudnawej pierwszej części z ekscytującym finałem wracamy do walki pod tytułem pociągi sprinterów kontra ucieczka. Na szczęście – tylko na dwa dni. 

W niedzielę mieliśmy wszystko – ucieczkę od samego startu, odjazd prawie 40 kolarzy, deszcz, słońce, podjazdy, zjazdy, sprinty i fotofinisz. Niestety nie zabrakło też dramatów – po kraksach wycofali się m.in. Robert Gesink (LottoNL-Jumbo), Geraint Thomas (Team Sky), Rafał Majka (BORA-hansgrohe), Manuele Mori (UAE Abu Dhabi) czy Richie Porte (BMC Racing Team). Mocno poobijali się też inni faworyci – Daniel Martin (Quick-Step Floors) przeleciał nad Tasmańczykiem, ale nie doznał poważnych kontuzji oraz nie poniósł większych strat. Alberto Contador (Trek-Segafredo) dwukrotnie podnosił się z asfaltu, ale, poza boleśnie stłuczonym łokciem, wyszedł bez szwanku.

„Lizanie ran” w peletonie nie do końca będzie związane z kraksami. Oczywiście wiele zespołów będzie osłabionych przez brak swoich kolarzy poszkodowanych w wypadkach, ale ekipa FDJ ma ciężki orzech do zgryzienia po stracie aż czterech (!) zawodników w związku z przekroczeniem limitu czasowego. W sprintach nie mają czego szukać – wszyscy członkowie „pociągu” z Arnaud Demarem na czele już nie jadą – dlatego zapowiada się przestawienie na „dzielnych Francuzów” i ucieczki od początku do końca. Szefostwo zespołu nie powinno jednak liczyć na sukces na dzisiejszym etapie – dwie premie górskie czwartej kategorii nie przestraszą nawet najcięższych sprinterów. Chociaż, po tak ciężkiej przeprawie nawet dzień przerwy nie musiał pomóc…

Oto, co na temat 10. etapu 104. edycji wyścigu Tour de France mieliśmy do powiedzenia jeszcze przed rozpoczęciem imprezy:

Podczas gdy Giro d’Italia po dniu przerwy proponuje uczestnikom etapy jazdy na czas czy inne górskie harce, Wielka Pętla obchodzi się z nimi znacznie łagodniej. W zamyśle pozbawiony dramaturgii przejazd z Périgueux do Bergerac pozwoli więc rozprostować kości wśród ciągnących się po horyzont pól słoneczników.

Wydaje się, że sprinterskie pojedynki nieco straciły na „wadze” – Petera Sagana (BORA-hansgrohe) i Marka Cavendisha (Dimension Data) nie ma już od dawna, ale na królewskim etapie odpadł faworyt gospodarzy – Arnaud Demare (FDJ). Mistrz Francji nie zdołał przejechać niedzielnego odcinka w wymaganym czasie i, razem z trzema kolegami, udał się do domu.

Pomimo utraty Matteo Trentina, oczywistym faworytem jest Marcel Kittel (Quick-Step Floors) zmierzający po zieloną koszulkę. Trzy etapowe triumfy stawiają Niemca całą długość przed rywalami – Alexandrem Kristoffem (Katusha-Alpecin), Andre Greipelem (Lotto-Soudal), Michaelem Matthewsem (Team Sunweb), Johnem Degenkolbem (Trek-Segafredo) i Nacerem Bouhanni (Cofidis). Na siódmym etapie znakomitym finiszem popisał się Edvald Boasson Hagen (Dimension Data). Norweg stracił ze swojego pociągu głównego pomocnika – Marka Renshawa – ale Eddy udowodnił już, że potrafi wygrywać bez pomocy kolegów. Nie zapominajmy też o młodym Dylanie Groenewagen (LottoNL-Jumbo) – były mistrz Holandii potrafi nieźle namieszać, a wydaje się, że im większy chaos tym większe jego szanse.

Pełną zapowiedź 104. edycji Tour de France można znaleźć > tutaj.

Mapy i profile tutaj

Lista startowa tutaj

Plan transmisji TV > tutaj

Poprzedni artykułChristian Prudhomme: „Zjazdy są częścią trasy, tak samo jak podjazdy”
Następny artykułOgólnopolska Olimpiada Młodzieży 2017 od środy w Nowym Dworze Mazowieckim!
Menedżer sportu, fotograf. Zajmuje się sprzętem, relacjami na żywo i wiadomościami. Miłośnik wszystkiego co słodkie, w wolnym czasie lubi wyskoczyć na rower żeby poudawać, że poważnie trenuje.
Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments