Wout Poels powiedział holenderskim mediom, że po tym, jak nie został powołany do składu Team Sky na Tour de France, jest zawiedziony, ale nie jest zły. Teraz celuje w hiszpańską Vueltę.
Dave Brailsford zadzwonił do mnie w środę. Gdy odbierasz telefon i słyszysz, że nie pojedziesz na Tour, to uderza to ciebie. W ostatnich miesiącach zrobiłem wszystko, by pojechać do Francji, byłem pewien, że znajdę się w składzie. Uważam, że byłem gotowy
– żalił się Wout Poels gazecie „De Telegraaf”.
Wysoki i szczupły Holender odegrał kluczowe role w ostatnich dwóch zwycięstwach Chrisa Froome`a. Plany i cele na sezon 2017 pokrzyżowała mu kontuzja kolana. Po pięciu miesiącach absencji w wyścigach, Poels wrócił do rywalizacji we francuskiej „etapówce” Route du Sud.
Nie jestem zły, ale oczywiście jestem rozczarowany. Jak rozumiem, nie byłbym w stanie dostatecznie pomóc drużynie. Z powodu kontuzji kolana stałem się w pewnym sensie znakiem zapytania
– dodał Poels.
Jednocześnie Wout Poels zapewnił, że nie chce z tego powodu odejść z drużyny Sky. Powiedział, że czuje się w niej dobrze, a jego kontrakt obejmuje kolejne dwa sezony. Godzi się z tym, że rozczarowania są częścią sportu.
W związku z brakiem miejsca w składzie na Wielką Pętlę, Poels musiał zmienić plany startowe. Po pierwsze, weźmie udział w wyścigu o mistrzostwo Holandii, a po drugie, będzie przygotowywał się do hiszpańskiej Vuelty, na którą najprowdopodbniej pojedzie także Chris Froome, by spróbować wygrać ją po raz pierwszy w karierze. Holender nie wie jednak jeszcze, w jakich wyścigach przed ostatnim wielkim tourem weźmie udział.
Warto również odnotować, że w składzie „niebiańskich” zabrakło także Iana Stannarda, który zwłaszcza na płaskich i wietrznych etapach, opiekował się Froomem podczas wszystkich wyścigów Tour de France, które Brytyjczyk wygrał. Stannard z niewiadomych powodów cierpi na brak formy. W rozmowie z tygodnikiem „Cycling Weekly” przyznał, że podczas „Delfinatu” i Route du Sud po prostu się męczył.