Tour de France / letour.fr

Były menedżer US Postal broni Lance’a Armstronga i uważa, że doping mechaniczny najwyższej jakości jest nie do wykrycia.

Johan Bruyneel nie ukrywał pogardy dla udziału Grega LeMonda w ostatnich śledztwach w sprawie dopingu mechanicznego. Ponadto Belg twierdzi, ze trzykrotny mistrz Tour de France ma nienaturalną obsesję w stosunku do reputacji Lance’a Armstronga, a pozostałych przeciwników swojego byłego podopiecznego porównuje do sekty. Twierdzi, że choćby szukali do 3000 roku, to i tak nie wykryją dopingu mechanicznego w kolarstwie.

On zdaje sobie sprawę, że ludzie są coraz mniej oburzeni niesportowym zachowaniem Lance’a, ponieważ stało się jasne, że był on tylko jednym z wielu, którzy wówczas byli na dopingu. Wydaje się dziwne, że LeMond wraz z żoną współpracuje z francuską policją w sprawie wykrycia mechanicznego dopingu – jakby był na jakiejś misji. Próbują wszystkim manipulować, by po raz kolejny znaleźć coś na Lance’a

– powiedział Bruyneel.

W ubiegłym roku LeMond zapytany przez francuski dziennik L’Equipe czy miał obsesje na punkcie Armstronga odpowiedział:

Jeśli tak to dlatego, że wykorzystywał ludzi i im zagrażał, a ja nie lubię ani cynizmu, ani nadużycia władzy.

Bruyneel w ciągłym ataku na LeMonda poddaje wątpliwościom jego upieranie się, że nigdy w karierze nie był na dopingu wygrywając m.in. 3 razy Tour de France.

LeMond wie, że nic co mogłoby mu zaszkodzić gdy kiedykolwiek wyszło by na jaw, nie zostanie mu udowodnione. On zawsze twierdził, że wygrywał czysto, podczas gdy całe jego pokolenie jest podejrzane o branie środków dopingujących. Uwielbia słyszeć, ze jest jedynym Amerykaninem, który wygrał Tour albo jeszcze lepiej, jedynym uczciwym zwycięzcą Tour de France. W latach świetności LeMond robił wszystko by wypaść jak najlepiej. Zawsze uśmiechnięty, z twarzą dziecka, mówił w języku francuskim z wyraźnym amerykańskim akcentem. W świecie kolarstwa każdy wie, że nie jest to miły człowiek.

Były szef US Postal i twórca sukcesów Lance’a Armstronga zdobył się też na nietypowe porównanie LeMonda do francuskiego mistrza Laurenta Fignon, który przegrał z LeMondem w Tour de France 1989 o zaledwie 8 sekund.

Ja często porównuję go do Laurenta Fignon. Dla świata zewnętrznego wydawał się w złym humorze – nauczyciel, do którego nie można się zbliżyć. W peletonie pamiętamy go jednak jako uroczą osobę. LeMond był przeciwieństwem. Dupkiem, który skończył na złych stosunkach ze wszystkimi.

Poprzedni artykułAdrien Costa: Kolejna nadzieja amerykańskiego kolarstwa?
Następny artykułSerge Baguet nie żyje
Subscribe
Powiadom o
guest
1 Komentarz
Najstarsze
Najnowsze
Inline Feedbacks
View all comments
Paweł41
Paweł41

To Bruyneel jeszcze biega na wolności?