W obliczu długiego oczekiwania i niepewnych finansów licencja Lampre-Merida powędrowała do Abu Dhabi.
Prezydent TJ Sport Li Zhiqiang w sierpniu ogłosił współpracę z Giuseppe Saronnim. Najstarsza drużyna WorldTour miała się stać pierwszą, chińską ekipą najwyższej dywizji wspieraną przez bogatego sponsora. Zhiqiang jest 302. najbogatszym człowiekiem w Chinach i organizuje w Państwie Środka największe wyścigi dla amatorów.
Według informacji VeloNews cały projekt upadł, a ratunkiem okazał się kierunek bliskowschodni. Wcześniej UCI ogłosiła, że sprawa przyznania licencji TJ Sport jest w toku. Ostateczna decyzja miała się pojawić 15 grudnia, ale Międzynarodowa Unia Kolarska poinformowała jedynie, że Androni Giocatolli pozostaje w ProContinental, a temat byłego Lampre-Merida został przemilczany.
Jak głosi powiedzenie – nie wiadomo o co chodzi, to chodzi o pieniądze. W finansowanie drużyny miały wejść m.in. firmy takie jak Alibaba, J-One czy Wanda, ale ogromnymi zasobami kieruje chiński rząd, który nie spieszy się z decyzjami.
Rząd kontroluje ogromne pieniądze, które wychodzą i wchodzą do Chin. Niektórzy mówią, że potrzeba ponad pół roku, żeby przekazać środki do innego kraju –
powiedział VeloNews Chen Xujie z Biketo.
Kilka osób z drużyny potwierdziło VeloNews, że pojawił się inwestor z Bliskiego Wschodu. Osoba ze Zjednoczonych Emiratów Arabskich na razie pozostaje anonimowa, ale komisja UCI powinna potwierdzić zmiany najpóźniej do piątku. Przez to nie jest też znana nowa nazwa drużyny, w barwach której będzie jeździł Przemysław Niemiec. Temat chińskiej ekipy WorldTour pozostaje otwarty, ale wygląda na to, że najwcześniej na sezon 2018.