Fot. Nathan Earle/Twitter

Dzięki bardzo dobrym występom na poziomie kontynentalnym, w 2013 roku Tasmańczyk  podpisał kontrakt z drużyną Sky. Spędził w niej dwa sezony, podczas których ani razu nie miał szansy pojechać na własne konto. Mijający rok to powrót do poziomu „pro conti” – Earle był kolarzem australijskiego składu Drapac, który nie przedłużył z nim kontraktu.

Gdy Earle podpisywał kontrakt z drużyną Drapac, mówił: „rola, którą dostanę będzie lepsza, ponieważ będę miał więcej szans dla siebie i otrzymam wsparcie drużyny”. Jednak nie do końca tak było.

Nathan Earle, owszem, dostał kilka szans pojechania na własne konto, ale nie tyle, ile by chciał. Co ciekawe, w obszernym wywiadzie dla portalu Cycling Tips, powiedział, że jego głowa, po dwóch latach spędzonych wyłącznie na pracy dla innych, nie była w stanie przestawić się na tryb myślenia odpowiedni dla lidera drużyny.

Zajęło mi to zdecydowanie dłużej niż przypuszczałem, zanim zdałem sobie sprawę, że nie ścigam się już w Sky. Musiałem znów myśleć: ścigam się, aby wygrać, a nie po to, aby zdobywać punkty, czy pomóc wygrać komuś – powiedział.

Drugim mankamentem pobytu w Drapac było dla Earle to, że ścigał się zbyt mało. Ostatni wyścig, w którym wystartował to Tour of Portugal, który zakończył się na początku sierpnia. W sumie udało mu się zająć kilka miejsc w pierwszej dwudziestce, a nawet w najlepszej dziesiątce (w wyścigu Tour de Taiwan). Nie odniósł jednak żadnego zwycięstwa.

Zawsze byłem gdzieś blisko, zawsze odpowiedzialny i obowiązkowy, ale zabrakło zwycięstw. Ostatecznie ludzie i tak oczekują pierwszych miejsc (śmiech) – pół żartem, pół serio mówił Earle.

Nathan Earle i jego żona oczekują narodzin córki, więc zatrudnienie w jakiejś drużynie potrzebne mu jest tym bardziej. Poza tym, 28-letni Australijczyk nie czuje się gotowy, by kończyć karierę. W związku z tym spróbuje przygotować się najlepiej, jak potrafi do mistrzostw Australii, a później postara się o miejsce w reprezentacji „kangurów” na wyścig Tour Down Under. Jeśli do lutego nie znajdzie pracy, to wówczas odstawi rower do garażu.

Absolutnie nie znajduję się w miejscu, w którym byłbym zadowolony z zakończenia kariery. Myślę, że czuję się wystarczająco dobrze, by ścigać się na wysokim poziomie i czuję także, że wciąż jestem w stanie wygrywać wyścigi, więc jeśli będę musiał przestać się ścigać, będę nieszczęśliwy – zakończył kolarz Drapac.

Ostatnio decyzję o pożegnaniu się z kolarstwem ogłosił kolega Nathana Earle z drużyny  – Adam Phelan, jednocześnie felietonista portalu Cycling Tips. W ostatnim artykule napisał, że nie znalazł ekipy na 2017 rok, i że już nigdy więcej nie chce przeżywać niepewności i stresu, jakie towarzyszą szukaniu kolarskiego zatrudnienia. W życiu po kolarstwie ma zamiar skończyć studia z zakresu marketingu lub biznesu. Pasjonuje się także pisaniem i filmową reżyserią.

Poprzedni artykułGórska czasówka na trasie Paryż-Nicea 2017
Następny artykułMatthias Frank cofa się do roli pomocnika w AG2R-La Mondiale
Absolwentka dziennikarstwa i komunikacji społecznej na Uniwersytecie Warmińsko-Mazurskim w Olsztynie. W kolarstwie szosowym urzeka ją estetyka tej dyscypliny stojąca w opozycji do cierpienia. Amatorsko jeździ na rowerze górskim i szosowym, przejeżdżając kilka tysięcy kilometrów rocznie.
Subscribe
Powiadom o
guest
1 Komentarz
Najstarsze
Najnowsze
Inline Feedbacks
View all comments
Maciek
Maciek

do ccc go!!!