Arctic Race of Norway / © P.Ballet

Niemiec podsumował swój sezon w rozmowie z cyclingnews. Wypadek na treningu, rehabilitacja i walka o powrót uczyniły 2016 rok najtrudniejszym w karierze Niemca.

W styczniu, na obozie w Hiszpanii, kolarze Giant-Alpecin zostali potrąceni przez Brytyjkę jadącą samochodem pod prąd. Degenkolb wrócił do ścigania dopiero w maju, po czterech miesiącach rehabilitacji i leczenia uszkodzonej dłoni.

To prawdopodobnie był najtrudniejszy sezon w mojej karierze. Jestem wykończony. Psychicznie było ciężko, ale fizycznie też. Oczywiście były momenty, kiedy powtarzałem „Pieprzyć to! Jest za trudno!”. Ważne jednak było, żeby się nie poddawać. Musiałem wierzyć, że mogę wrócić. Myślę, że najgorsze już za mną.

Po kraksie Degenkolb, Chad Haga, Max Walscheid, Frederik Ludvigsson, Ramon Sinkeldam i Warren Barguil zostali zabrani do szpitala. Haga miał pociętą szyję i twarz, a John niemalże oderwany palec wskazujący.

Do momentu uderzenia pamiętam wszystko. Potem uciekło mi jakieś 10 minut. Kojarzę, że leżeliśmy na ziemi i czekaliśmy na ambulans, a trenerzy starali się nam pomóc. Oczywiście widok palca zwisającego w złym kierunku nie jest miłe, ale to w takich momentach znajdujemy dodatkowe rezerwy spokoju. Zadzwoniłem do żony i zapewniłem, że wszystko jest w porządku. Najgorzej było już w szpitalu, gdy znałem rozmiar moich obrażeń i nie wiedziałem czy wrócę. Musiałem pozostać silny. Nie korzystałem z pomocy psychologa, ważna była rozmowa z przyjaciółmi i bliskimi. Myślę, że sobie z tym poradziłem i nie boję się jazdy na rowerze w ruchu ulicznym. To już za mną.

Teraz John przenosi się do Trek-Segafredo, by zastąpić Fabiana Cancellarę w roli lidera na wyścigi klasyczne. Niemiec postara się powtórzyć sukcesy z 2015 roku, kiedy wygrał Paryż-Roubaix i Mediolan-San Remo. Do walki w najtrudniejszych sprintach i na kostce brukowej potrzebny jest jednak luz psychiczny i odwaga.

Mniej więcej w połowie Tour de France zająłem czwarte miejsce w chaotycznym sprincie i zrozumiałem, że wróciłem, że mogę wygrywać wielkie wyścigi. Ten moment był niezmiernie ważny. Można mieć wsparcie od ludzi, którzy mówią, że wszystko będzie dobrze, ale dopóki samemu się tego nie poczuje, to nie będzie 100% wiary w siebie. W Tour de France brakowało mi formy. Zacząłem się ścigać w maju, a to ogromna różnica w stosunku do innych, którzy jeździli od początku sezonu.

Degenkolbowi udało się nawet odnieść dwa zwycięstwa – na etapie Arctic Race of Norway i w klasyku Sparkassen Munsterland Giro. Był też drugi w bardzo ważnym wyścigu Cyclassics Hamburg.

Wygrywanie to była ogromna ulga. Nie ścigałem się zbyt wiele, ale udał się wrócić. Jestem bardzo zmęczony, ale też zmotywowany, żeby przyszły rok był jak najlepszy. Dołączenie do Trek-Segafredo dodało mi ochoty do ścigania, wszystko jest nowe i inne. Jestem pewien, że klasyki będą w przyszłym roku znakomite.

Poprzedni artykułOcena drużyn World Tour 2016 – Astana
Następny artykułProjekt Riis-Seier przejął Team Virtu Pro-VeloCONCEPT
Menedżer sportu, fotograf. Zajmuje się sprzętem, relacjami na żywo i wiadomościami. Miłośnik wszystkiego co słodkie, w wolnym czasie lubi wyskoczyć na rower żeby poudawać, że poważnie trenuje.
Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments