Zwycięzca Vuelta a Espana miał przyjemność spotkać się z kilkoma tysiącami fanów.
Zawodnik Movistar został drugim, po Luisie Alberto Herrerze, Kolumbijczykiem, który zwyciężył w Vuelta a Espana. Dwa Wielkie Toury oznaczają, że do zdobycia wielkiego osiągnięcia – wygrania wszystkich trzytygodniówek – brakuje mu już tylko (i aż) Tour de France.
Na ulicach Bogoty Quintana pojawił się w autobusie z odkrytym dachem. Drużyna Movistar promowała to wydarzenie hashtagiem #GraciasNairo, a mistrza przywitało kilka tysięcy fanów.
Que orgullo poder acompañar a @NairoQuinCo en este recorrido en Bogotá #GraciasNairo pic.twitter.com/9Bn41FDgRa
— Telefónica Colombia (@Telefonica_Col) September 18, 2016
Nie spodziewałem się tego, dziękuję za wspaniałe emocje. Zdobyliśmy czerwoną koszulkę, teraz liczymy na żółtą, pracujemy nad tym. Chcemy uszczęśliwić cały kraj. Jestem pełen radości, że tak wiele osób jeździ na rowerach i macha mi z okien swoich domów. Nie jestem w stanie wyrazić swojej wdzięczności. Możemy tylko liczyć na utrzymanie tak znakomitego rozwoju wypadków – powiedział Quintana na konferencji prasowej.
Parada skończyła się w Simon Bolivar Park, gdzie kibice zgotowali piękną owację, a sam kolarz wystąpił na scenie i przemówił do swoich fanów. Quintana w tym sezonie najprawdopodobniej nie będzie się już ścigał.
Campeón Nairo Campeón #GraciasNairo pic.twitter.com/Pyl0TqRbgf
— Telefónica Colombia (@Telefonica_Col) September 18, 2016
Takie kraje jak Kolumbia potrzebują wielkich bohaterów. To nie USA, Chiny, Japonia, Rosja, Niemcy, Francja, Wielka Brytania czy Hiszpania i tutaj najważniejsza jest jakość, a nie ilość. Podobnie ze Słowacją i Saganem. Myślę, że większość państw taka jest, że potrzebują takich pojedynczych, wielkich, jakościowych sportowców. Polska też raczej jest w tej kategorii i dla Polaków najważniejsi sportowcy to Lewandowski i Radwańska. Potrzebne są wielkie indywidua, bo na drużyny nie ma szans.
MGR – racja. To niestety świadczy o mentalnej biedzie naszych krajów, gdy każdy kto coś naprawdę potrafi dobrze zrobić, co w „normalnie” rozwiniętych krajach jest czymś codziennym, staje się od razu kimś wybitnym.