Podczas gdy największe gwiazdy zbliżającej się Wielkiej Pętli przygotowują się do punktu kulminacyjnego sezonu udziałem w Criterium du Dauphine lub… Ruta du Sud, Tour de Suisse funkcjonuje trochę w innym wymiarze: zagubione gdzieś wśród alpejskich przełęczy, poza troskami współczesnego człowieka, niezależnie od kalendarza, niemalże poza czasem..
Nie twierdzę, że kandydaci do zajęcia miejsc w drugiej dziesiątce klasyfikacji generalnej Tour de France nie powinni mieć wyścigu, dzięki któremu mogliby choć przez chwilę pławić się w blasku zazwyczaj spływającym na bardziej utytułowanych kolegów z branży. Dlaczego nie? Zmiana pierwszoplanowych aktorów nawet na jeden tydzień wprowadza bardzo pożądany element świeżości. Problem z Tour de Suisse jest jednak taki, że w przypadku tej imprezy jest to świeżość rodem z mikrofalówki – kolejne zwycięstwa Rui Costy (Lampre – Merida), Simona Spilaka (Katusha) czy Michaela Albasiniego (Orica – GreenEdge) są równie ekscytujące, jak etapowe sukcery Andrei Guardiniego w Tour de Langkawi.
Jeśli zatem Tour de Suisse ma do zaoferowania coś, czego brakuje w menu Criterium du Dauphine, są to pagórkowate etapy z trudnym do przewidzenia finałem i lista startowa idealnie skrojona pod scenariusz tego typu. Zanim jednak przejdziemy do omówienia głównych bohaterów rozpoczynającej się dzisiaj 80. edycji szwajcarskiej etapówki, przyjrzyjmy się bliżej trasie wyścigu.
Etap 1 (prolog), 11 czerwca: Baar – Baar (6.4km)
Gdyby to było Dauphine, w ramach prologu kolarze pewnie podjeżdżaliby pod Furkapass, a Tony Martin dzielił się swoimi frustracjami na łamach mediów społecznościowych…
Who want to see professional bikeriders going 15 kmph uphill in a prologue? For me it's no cycling anymore. It's circus. #Dauphine2016
— Tony Martin (@tonymartin85) June 5, 2016
Last time you rode a flat prologue, you lost to the cyclo-cross world champion. Maybe it's time to focus… https://t.co/F3SmQ2IKTk
— Aleksandra Górska (@miss_gorska) June 5, 2016
Na szczęście organizatorzy Tour de Suisse okazali się bardziej łaskawi, oferując trasę prologu, która w największych porywach nazwana może zostać pagórkowatą. Być może dlatego, że na starcie stanie największy z lokalnych bohaterów, Fabian Cancellara…
Etap 2, 12 czerwca: Baar – Baar (188km)
Wszystko jest względne. Trasa, na której dziś na Półwyspie Arabskim rozstrzygnięte zostałyby losy koszulki najlepszego górala, w Szwajcarii pełni rolę etapu dla sprinterów. Nie warto się jednak przedwcześnie zniechęcać – rozrywkowy Sagan, błyszczący Matthews, sprytny Albasini i nieprzewidywalny Gaviria to recepta na wybuchowy finał!
Etap 3, 13 czerwca: Grosswangen – Rheinfelden (192.6km)
Niewątpliwy pokłon w kierunku najbardziej umiłowanego w balonach i brzmieniu swojego własnego nazwiska organizatora wyścigu zaliczanego do cyklu Torld Tour. Aż strach pomyśleć, jak ekscytującym wyścigiem mogłoby być Tour de Pologne, gdyby będące bardzo dobrym pomysłem rundy wytyczane zostały w miejscach mniej dosłownie zapierających dech w piersiach, niż Katowice.
A powracając do głównego wątku, Gaviria o dziewięć długości roweru. Chyba, że się przewróci. Wtedy o dwie.
Etap 4, 14 czerwca: Rheinfelden – Champagne (193km)
Na warunki szwajcarskie etap tak płaski, że chyba nawet Andrea Guardini nie znalazłby wystarczająco trudnych wiaduktów, by stracić kontakt z peletonem. Czy Kolumbijscy młodzieńcy pijają szampana?
Etap 5, 15 czerwca: Brig-Glis – Cari (126.4km)
Po festiwalu najbardziej dynamicznych ze sprinterów i specjalistów od wyścigów klasycznych, przechodzimy do tego, co w bardziej sprzyjających okolicznościach powinno stanowić sedno każdego wyścigu kolarskiego rozgrywanego w Szwajcarii – górskich etapów.
Zanim zwiedzie Państwa niewinnie wyglądający profil środowego etapu, polecam bardziej skrupulatnie przestudiować oś Y (to ta pionowa). Furkapass (HC, 16.1km, 6.6%) pokonywany jako pierwszy solidny podjazd tegorocznej edycji wyścigu może zaskoczyć nie tylko bajeczną scenerią znaną z filmu Goldfinger…
Etap 6, 16 czerwca: Weesen – Amden (162.8km)
Wyjątkowo ciężka 80. edycja Tour de Suisse nie daje pretendentom do odniesienia zwycięstwa w klasyfikacji generalnej wyścigu dnia odpoczynku. Dlatego po pierwszym etapie z metą na podjeździe następuje kolejny, jeszcze cięższy, z dwiema imponującymi przeszkodami w w menu. Będą nimi Klaussenpass (HC, 23.3km, 6.2%) i podjazd do narciarskiego kurortu Amden (kat 1., 6.9km, 10.7%), który nie otrzymał etykiety HC tylko ze względu na mało imponującą długość.
Etap 7, 17 czerwca, Arbon – Soelden – Rettenbachgletscher (224.3km)
Na wielki finał górskiego tryptyku organizatorzy Tour de Suisse zaplanowali wycieczkę do Austrii, celem odwiedzenia znanego kurortu narciarskiego w Soelden i absolutnie brutalnego Rettenbachgletscher (HC, 10.1km, 11%) – słusznie uznawanego za jeden z najtrudniejszych podjazdów w Europie. Niezależnie od wyniku wcześniejszych potyczek w górach, klasyfikacja generalna tegorocznej edycji imprezy rozstrzygnięta zostanie właśnie tego dnia.
Etap 8, 18 czerwca: Davos – Davos (ITT, 16.8km)
Chociaż w przeszłości etapy jazdy indywidualnej na czas w Tour de Suisse należały do relatywnie długich (30 – 40km), tym razem organizatorzy wyścigu chcieli mieć pewność, że ostateczny triumf święcić będą specjaliści od jazdy po górach. A może po prostu chcieli urządzić Cancellarze pożegnalną paradę w miejscu, gdzie możni tego świata obmyślają plany przejęcia władzy nad światem?
Etap 9, 19 czerwca: Davos – Davos (117.7)
Ostatni etap 80. edycji Tour de Suisse to jeszcze więcej Davos, jeszcze więcej zapierających dech górskich przełęczy i jeszcze jeden trudny do przewidzenia finał – z linią mety wytyczoną tym razem na zjeździe. Jeśli wizyta w Austrii nie będzie rozstrzygająca dla losów klasyfikacji generalnej wyścigu, szykuje się chaos w najczystszej postaci.
Wracając do listy startowej, Tejay van Garderen (BMC Racing) powinien być uznany za faworyta do odniesienia zwycięstwa w klasyfikacji generalnej wyścigu. Góry są wystarczająco wysokie, a etapy jazdy indywidualnej na czas wystarczająco pagórkowate. Niestety jedną z cech definiujących amerykańskiego kolarza jest umiejętność pogrzebania nawet najbardziej oczywistej szansy.
W takiej sytuacji wskazywać należy na weteranów Tour de Suisse: Rui Costę (Lampre – Merida) i Simona Spilaka (Katusha), w dowolnej kolejności.
Prawdziwą ozdobą Tour de Suisse będą natomiast pojedynki najbardziej ekscytujących sprinterów i specjalistów od wyścigów klasycznych: Fernando Gavirii, Zdenka Stybara (Etixx – Quick-Step), Petera Sagana (Tinkoff), Michaela Matthewsa, Michaela Albasiniego (Orica – GreenEdge) i kończącego karierę Fabiana Cancellary (Trek – Segafredo).
Artykuł zapiera dech w piersiach. Jakby w Katowicach pisany. A ode mnie takie zestawienie z 31.12.2015:
15 najbardziej zanieczyszczonych miast w Polsce według średniorocznego poziomu BaP:
1. Nowa Ruda – 17 ng/m3
2. Opoczno – 15 ng/m3
3. Nowy Targ – 15 ng/m3
4. Rybnik – 12 ng/m3
5. Sucha Beskidzka – 11 ng/m3
6. Proszowice – 10,0 ng/m3
7. Nowy Sącz – 10,0 ng/m3
8. Tomaszów Mazowiecki – 9,8 ng/m3
9. Godów – 9,6 ng/m3
10. Zakopane – 9,1 ng/m3
11. Brzeziny – 9,1 ng/m3
12. Miechów – 9,0 ng/m3
13. Zabrze – 8,7 ng/m3
14. Rabka-Zdrój – 8,1 ng/m3
15. Otwock – 8,0 ng/m3
TdP = Tour de Pollutions? Bardzo możliwe – ale nie tylko dzięki rundom w Katowicach.