fot. ASO

Pomysł porzucony przez organizatorów Tour de France i Vuelta a Espana, jest jednym ze stałych elementów rozgrywki w Giro. Jazda indywidualna na czas. Pod górę. Czy etap, którego długość rzadko przekracza 30 kilometrów może być najbardziej kluczowym dla losów trzytygodniowego wyścigu? Może. I najprawdopodobniej będzie również i tym razem. 

W ramach odstępstwa od reguły, górska jazda indywidualna na czas nie została rozegrana podczas poprzedniej edycji Giro d’Italia, jednak etap sprzed dwóch lat był wydarzeniem pamiętnym nie tylko ze względu na eksplozję wizualnych doznań, które oferował…

nairo

Pamiętny etap pod Cima Grappa ostatecznie ustalił hierarchię pomiędzy najsilniejszymi zawodnikami 97. edycji Giro d’Italia, a różnice czasowe na linii mety po pokonaniu trasy o długości 26 kilometrów były kolosalne. Wystarczy powiedzieć, że tylko Rigoberto Uran i Pierre Rolland zdołali stracić mniej niż 2 minuty do nieosiągalnych tego dnia Nairo Quintany i Fabio Aru, a strata 10. na linii mety Dario Cataldo wyniosła ponad 4 minuty.

15. etap 99. edycji Giro d’Italia prawdopodobnie nie będzie wydarzeniem aż tak spektakularnym, zarówno w kontekście promowania nowych trendów jak i różnic czasowych, które wygeneruje. Obawiam się, że drużynie LottoNL – Jumbo brakuje rozmachu Movistaru, by przyodziać liderującego nam Stevena Kruijswijka w różowe kozaczki, ale sam tylko kostium do jazdy indywidualnej na czas w tym odcieniu z pewnością pięknie uwypukli jego usianą piegami karnację.

Kolarzy rywalizujących na trasie włoskiego wielkiego touru tym razem czeka pojedynek jeden na jeden z Alpe di Siusi, który nie jest podjazdem tak brutalnym, jak pokonywana przed dwoma laty Cima Grappa.

Oto, co o niedzielnym etapie jazdy indywidualnej na czas mieliśmy do powiedzenia jeszcze przed rozpoczęciem Giro:

Etap 15, 22 maja: Castelrotto – Alpe di Siussi ITT (10.8km, *****)

Górska czasówka w Dolomitach. Jeśli któryś z pretendentów do triumfu w 99. edycji Giro d’Italia zdołał do tej pory oszczędzać siły, przyszedł moment na pełen gaz. Wyjątkowo dużo zależy od formy dnia, dlatego należy oczekiwać dużych przetasowań w klasyfikacji generalnaj – już z wyraźnym wskazaniem, kto naprawdę będzie się liczył w walce o zwycięstwo. Pamiętacie jeszcze Quintanę w różowych kozaczkach?

Etap o łącznej długości 10.8 kilometra rozpoczyna się od relatywnie długiego odcinka falso plano (1800m), po czym regularnie wspina się dobrej jakości drogami o nachyleniu 8 – 9% aż do linii mety. Najtrudniejszy fragment podjazdu (max. 11%) przypada w jego drugiej części, ale również trasa ponownie ulega wypłaszczeniu wewnątrz ostatniego kilometra.

Innych haczyków nie ma. Dziś liczy się tylko kolarz, jego forma i niezbyt podstępna, ale też nie dająca miejsca na odpoczynek góra.

T13_Jesolo_plan

T15_AlpeSiusi_alt

T05_Abetone_ARR

T15_AlpeSiusi_ukm

Myśląc o faworytach niedzielnego etapu, zapomnijcie o specjalistach od jazdy indywidualnej na czas. Górskie czasówki to jeden ze starych trików organizatorów Giro d’Italia, który miał służyć rzekomemu urozmaiceniu trasy wyścigu, bez pozbawiania scalatori italiani szans na odniesienie sukcesu w klasyfikacji generalnej.

Liczyć się zatem będą wspinacze. Którzy? Sobotni etap nie pozostawił wątpliwości, że najsilniejszymi góralami tegorocznej edycji Giro są Esteban Chaves (Orica – GreenEdge), Steven Kruijswijk (LottoNL – Jumbo) i Vincenzo Nibali (Astana) – być może ze wskazaniem na Holendra – a niedzielna rywalizacja raczej to potwierdzi, niż zaburzy ustaloną poprzedniego dnia hierarchię.

Należy przy tym zaznaczyć, że każdy z wymienionej trójki jest zawodnikiem nieco innego typu. Drobny Chaves jest kolarzem najbardziej dynamicznym, co może dać mu przewagę nad rywalami podczas tak krótkiej czasówki. Ponadto po swoim zwycięstwie na Cima Grappa przed dwoma laty Nairo Quintana zdradził, że tego typu rywalizacja jest specjalnością kolumbijskich wspinaczy. Z drugiej strony zawodnik australijskiej ekipy ustępuje doświadczeniem Włochowi i Holendrowi, oraz ma znacznie mniejszą od nich zdolność regeneracji w tak długich wyścigach.

Nibali jest z całej trójki kolarzem najbardziej wszechstronnym i doświadczonym. W przeszłości rozstrzygał na swoją korzyść wyścigi zarówno etapami jazdy indywidualnej na czas, jak również tymi rozgrywanymi w najwyższych górach. Niedzielny etap na pewno stanowił jeden z kluczowych punktów założeń taktycznych Astany na tę edycję Giro, i chociaż forma Włocha jeszcze niedawno pozostawiała sporo do życzenia, można mieć pewność, że Rekin z Messyny staje się silniejszy z każdym dniem. Na pewno dzisiaj zaatakuje i nie powinno być dla nikogo zaskoczeniem, jeśli okaże się zwycięski.

Kruijswijk był najsilniejszym kolarzem sobotniego etapu w Dolomitach i zasłużenie dostąpił zaszczytu założenia różowej koszulki lidera imprezy. Podobnie, jak to ma miejsce w przypadku Nibaliego, jego forma rośnie wraz z rozwojem wyścigu i zazwyczaj staje się najmocniejszy w jego trzecim tygodniu. Biorąc pod uwagę te okoliczności Holender mógłby się wydawać idealnym kandydatem do odniesienia zwycięstwa w niedzielę, ale.. Kruijswijk to mniej więcej ten sam typ zawodnika, co jeszcze do niedawna Ivan Basso – niedostatki dynamiki rekompensuje niewiarygodną wytrzymałością. Wydaje się zatem, że górska czasówka byłaby dla niego idealnym rozwiązaniem, gdyby tylko jej długość przekraczała 100 kilometrów. Z drugiej strony, nawet podczas obecnie rozgrywanej edycji Giro mieliśmy okazję przekonać się, że różowa koszulka dodaje skrzydeł. Być może doda ich również liderowi LottoNL – Jumbo.

Choć stracili do najlepszych, podczas etapu do Alta Badia dobrą formę pokazali także Ilnur Zakarin (Katusha), Rafał Majka (Tinkoff) i Rigoberto Uran (Cannondale). Każdy z wymienionej trójki dysponuje wystarczającą dynamiką, by podczas dobrego dnia zagrozić najlepszym w rywalizacji, której świadkami będziemy już dzisiaj.

Trudno natomiast odgadnąć, jak spisze się Alejandro Valverde (Movistar). Jeśli odniesione wczoraj straty nie były efektem braku formy, ale typowych problemów, z którymi Hiszpan zawsze borykał się w najwyższych partiach gór, nie należy go przedwcześnie skreślać.

Warto również zwrócić uwagę na występy Giulio Ciccone (Bardiani – CSF), Mikela Nieve i Sebastiana Henao (Team Sky). I oczywiście na Primoza Roglica (LottoNL – Jumbo) – z pozostających w wyścigu kolarzy spisał się najlepiej w rozegranych dotychczas czasówkach. Kto wie, na co jeszcze go stać…

 

Kolejność i czasy startu zawodników czołówki klasyfikacji generalnej:

  1. CARDOSO Andre 15:57:00
  2. MONTAGUTI Matteo 15:58:00
  3. HENAO Sebastian 15:59:00
  4. DUPONT Hubert 16:00:00
  5. VISCONTI Giovanni 16:01:00
  6. MONFORT Maxime 16:04:00
  7. ATAPUMA Darwin 16:07:00
  8. PIRAZZI Stefano 16:10:00
  9. JUNGELS Bob 16:13:00
  10. POZZOVIVO Domenico 16:16:00
  11. FUGLSANG Jakob 16:19:00
  12. SIUTSOU Kanstantin 16:22:00
  13. URAN Rigoberto 16:25:00
  14. ZAKARIN Ilnur 16:28:00
  15. MAJKA Rafał 16:31:00
  16. AMADOR Andrey 16:34:00
  17. VALVERDE Alejandro 16:37:00
  18. CHAVES Esteban 16:40:00
  19. NIBALI Vincenzo 16:43:00
  20. KRUIJSWIJK Steven 16:46:00
Poprzedni artykułRelacja live z 5 etapu Bałtyk – Karkonosze Tour
Następny artykułBałtyk – Karkonosze Tour: Popis CCC Sprandi Polkowice na przełęczy Okraj!
Z wykształcenia geograf i klimatolog. Przed dołączeniem do zespołu naszosie.pl związana była z CyclingQuotes, gdzie nabawiła się duńskiego akcentu. Kocha Pink Floydów, szare skandynawskie poranki i swoje boksery. Na Twitterze jest znacznie zabawniejsza. Ulubione wyścigi: Ronde van Vlaanderen i Giro d’Italia.
Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments