Oficjalnym powodem wycofania się Holendra z Giant-Alpecin jest ból związany z siedzeniem na siodełku, ale wielu spekuluje, że jest to realizacja wcześniej założonego planu.
Tom Dumoulin wygrał o włos prolog w Apeldoorn, potem stracił koszulkę lidera na rzecz Marcela Kittela (Etixx-Quick Step), by znów ją odzyskać i ostatecznie pożegnać się z nią po etapie z odcinkami szutrowymi.
Szansą odrodzenia się po kryzysie na szutrach miała być jazda indywidualna na czas w Chianti, jednak tam Dumoulin także nie był w stanie znaleźć się nawet w „top trzy”. Wczoraj, podczas pierwszej próby dla górali, kolarz Giant-Alpecin stracił trzynaście minut i w pierwszej części jedenastego etapu zszedł z roweru i wsiadł do samochodu swojej drużyny.
Już we wtorek narzekał na ból dokuczający podczas siedzenia na siodełku i taki też jest oficjalny powód wycofania. Nieuniknione są jednak głosy, że Holender planował to od momentu podjęcia decyzji o starcie w Giro, wiedząc, że nie jest w stanie walczyć w górach.