Claudio Minardi/Cor Vos © 2016

Sobotni etap nawet bez deszczu wygenerował więcej dramatu, niż mogliśmy się spodziewać, jednak prawdziwe emocje dopiero przed nami. Niedzielna jazda indywidualna na czas wśród winnic Chianti wstrząśnie klasyfikacją generalną 99. edycji Giro d’Italia i po raz pierwszy pozwoli się zorientować, kto stoi przed realną szansą na zwycięstwo w wyścigu. 

W zawodowym kolarstwie Anno Domini 2016, to Giro d’Italia jest tym wielkim tourem, w którym kręci się najwięcej kilometrów przeciwko tykającemu zegarowi. Chociaż Rigoberto Uran (Giro d’Italia 2014) i Tom Dumoulin (Vuelta a Espana 2015) na pewno mieliby na ten temat swoje zdanie, dobrym występem w etapie jazdy indywidualnej na czas o trasie tak długiej, jak dzisiejsza, można położyć solidne podwaliny pod ostateczny sukces w klasyfikacji generalnej trzytygodniowego wyścigu.

Z etapów, podczas których można było wyłącznie wiele stracić przechodzimy zatem płynnie do tych, na trasie których można równie wiele przegrać, co wygrać. I można mieć wrażenie, że będziemy w niedzielę świadkami każdego z wymienionych scenariuszy.

Co o 9. etapie 99. edycji Giro d’Italia mieliśmy do powiedzenia jeszcze przed rozpoczęciem wyścigu?

Etap 9, 15 maja: Radda in Chianti – Grave in Chianti ITT (40.5km, ****)

Odnieśmy do naszych zasobnych piwniczek Barbaresco i Barolo. W tym roku delektujemy się krwistoczerwonym, wytrawnym Chainti, a mocje wywołane przez niedzielny etap jazdy indywidualnej na czas powinny mieć podobny odcień i smak. Trudna, techniczna trasa, która znacznie częściej opada niż się wznosi, będzie pierwszym prawdziwym testem dla pretendentów do zwycięstwa w tegorocznym Giro. Krótsza, niż zeszłoroczna czasówka wygrana przez Vasila Kiryienkę, długością i profilem bardziej przypomina rozgrywany przed dwoma laty etap z Barbaresco do Barolo, w którym triumfował Rigoberto Uran, a doskonale pokazał się Rafał Majka. No to pchamy..

Długa na nieco ponad 40 kilometrów trasa prowadząca z Radda in Chianti do Grave in Chianti ma zdecydowanie pagórkowaty charakter. Żeby jednak jeszcze nieco dodać do i tak obiecującej intrygi, organizatorzy postanowili ustawić linię startu i mety odwrotnie, niż wskazywałaby na to logika – oferując rywalizującym na niej zawodników znacznie więcej zjazdów, niż podjazdów. A dla okupujących szczyty klasyfikacji generalnej specjalistów od alpejskich wspinaczek to nie musi być dobra informacja – w każdym razie nie dla każdego z nich.

Między rampą startową i metą umiejscowione zostały – i to całkiem sensownie – trzy punkty pomiaru czasu. Powinny one dać wiarygodne odpowiedzi na następujące pytania: jak mocno dany zawodnik wystartował (Castellina in Chianti, 11.9 km), jak czuje się dzisiaj na zjazdach (Madonna di Pietracupa, 22.3 km), jak czuje się dzisiaj na podjazdach (Panzano in Chianti, 33.7 km) i jak to wszystko przełożyło się na całokształt wykonania (Grave in Chianti, 40.5 km).

To wszystko przy założeniu, że organizatorzy zdołają dostarczyć wiarygodne dane z punktów pomiaru czasu, a tego nikt nie jest w stanie zagwarantować. Nawet, jeśli tak się nie stanie, możemy szykować się na wizualną ucztę: winnice Toskanii w połączeniu z prognozowanymi na popołudnie burzami powinny stworzyć niezapomnianą arenę zmagań.

T09_Chianti_plan

T09_Chianti_alt-PRE

T21_Trieste_ukm

Jak to często ma miejsce na trasie wielkich tourów, rywalizacja podczas niedzielnego etapu toczyć się będzie na kilku frontach: specjaliści od jazdy indywidualnej na czas powalczą o zwycięstwo, natomiast liderzy na klasyfikację generalną wyścigu spróbują wobec rywali jak najwięcej zyskać, lub też jak najmniej stracić – w zależności od stopnia opanowania jazdy na „kozie”.

Specjaliści (niekompetentni liderzy wśród czasowców)

Tom Dumoulin (Giant – Alpecin), który być może faktycznie celuje w tegorocznym Giro w etapy jazdy indywidualnej na czas, jest niekwestionowanym faworytem do odniesienia zwycięstwa w niedzielę. Charakter pagórkowatej trasy z długimi, technicznymi zjazdami powinien odpowiadać mu idealnie, i nic nie wskazuje, aby sobotni dramat mógł być czymś więcej, niż dniem zapaści. Po zakończeniu wczorajszego etapu Holender nie krył swojego rozczarowania i podkreślał, że ponownie koncentruje się na wygraniu niedzielnej czasówki. Będzie to solidny sprawdzian przede wszystkim jego odporności psychicznej, a jako jego największych rywali można wymienić Boba Jungelsa (Etixx – Quick-Step), Fabiana Cancellarę (Trek – Segafredo) i Andreya Amadora (Movistar).

Kompetentni czasowcy wśród liderów

Czyli Ci, którzy nie tylko będą w stanie zyskać minuty (tak, minuty) nad rywalami, ale w sprzyjających okolicznościach być może także nawiązać walkę z żądnym zemsty Dumoulinem. W etapie jazdy indywidualnej na czas, w którym o przewadze decydować może umiejętność pokonywania mokrych, technicznych zjazdów, do tej grupy zaliczyć należy Alejandro Valverde (Movistar), Vincenzo Nibaliego (Astana), Rigoberto Urana (Cannondale), Ilnura Zakarina (Katusha) i Stevena Kruijswijka (LottoNL – Jumbo).

Szara strefa

Czyli Ci, którzy w okolicznościach jazdy na czas mogą wystąpić zarówno bardzo dobrze, jak i bardzo źle. Kategoria stworzona przede wszystkim na potrzeby Rafała Majki (Tinkoff), ale można do niej zaliczyć również Jakoba Fuglsanga (Astana) czy lidera wyścigu, Gianlucę Brambillę (Etixx – Quick-Step).

Niekompetentni czasowcy wśród liderów

Czyli Ci, których motywem dnia będzie minimalizacja strat. Na ich szczęście, w kontekście klasyfikacji generalnej nie muszą już ich odnosić do Toma Dumoulina, co mogło by mieć miażdżący wpływ na morale. Grupetto jazdy indywidualnej na czas przewodzi Mikel Landa (Team Sky), a towarzyszą mu Esteban Chaves (Orica – GreenEdge) i Domenico Pozzovivo (Ag2r – La Mondiale). Zgadza się, dwóm ostatnim zdarzają się zaskakująco dobre występy w tej dyscyplinie, jednak nie wydaje się, aby dzisiejsza trasa mogła wydobyć z nich to, co najlepsze.

Kolejność i czasy startu zawodników czołówki klasyfikacji generalnej:

  1. PIRAZZI Stefano      15.27’00”
  2. SCARPONI Michele      15.28’00’’
  3. TAARAMAE Rein      15.29’00’’
  4. SIUTSOU Kanstantin      15.30’00’’
  5. ULISSI Diego      15.31’00’’
  6. FIRSANOV Sergey      15.34’00’’
  7. JUNGELS Bob      15.37’00’’
  8. AMADOR Andrey      15.40’00’’
  9. FUGLSANG Jakob      15.43’00’’
  10. DUMOULIN Tom      15.46’00’’
  11. LANDA MAENA Mikel      15.49’00’’
  12. POZZOVIVO Domenico      15.52’00’’
  13. MAJKA Rafał      15.55’00’’
  14. URAN URAN Rigoberto      15.58’00’’
  15. CHAVES RUBIO Esteban      16.01’00’’
  16. NIBALI Vincenzo      16.04’00’’
  17. VALVERDE BELMONTE Alejandro      16.07’00’’
  18. KRUIJSWIJK Steven      16.10’00’’
  19. ZAKARIN Ilnur      16.13’00’’
  20. BRAMBILLA Gianluca      16.17’00’’

 

Poprzedni artykułŁukasz Owsian: „Tereny wokół Jeleniej Góry są dla mnie szczęśliwe”
Następny artykułGiro d’Italia: Kolejność startu do jazdy indywidualnej na czas
Z wykształcenia geograf i klimatolog. Przed dołączeniem do zespołu naszosie.pl związana była z CyclingQuotes, gdzie nabawiła się duńskiego akcentu. Kocha Pink Floydów, szare skandynawskie poranki i swoje boksery. Na Twitterze jest znacznie zabawniejsza. Ulubione wyścigi: Ronde van Vlaanderen i Giro d’Italia.
Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments