Poznaliśmy już odpowiedzi na pierwsze pytania, które niemal wszyscy stawiali sobie przed inauguracją tegorocznej edycji Giro d`Italia. Znamy pierwszego lidera oraz wiemy, że Fabian Cancellara najprawdopodobniej nigdy nie założy różowej koszulki. 

Miejscowej publiczności tłumnie zgromadzonej w Apeldoorn nie zawiódł Tom Dumoulin, który o setne części sekundy wyprzedził Primoza Roglica z LottoNL-Jumbo. Dzięki temu jutro podczas pierwszego etapu ze startu wspólnego wystartuje ubrany w różową koszulkę.

To niesamowite, niczego lepszego nie mogłem sobie wymarzyć. Zwycięstwo o tak niewiele przed domową publicznością jest czymś specjalnym. To wielki sukces nie tylko dla mnie, ale także dla całej mojej drużyny – powiedział Dumoulin oficjalnej stronie internetowej Giant-Alpecin.

Chyba każdy kibic, i to nie tylko „Spartacusa”, ale kolarstwa w ogóle, poczuł dziś choć odrobinę smutku, bowiem nigdy nie jest fair, gdy o sportowym wyniku decydują czynniki niezależne od zawodnika. Cancellara stanął podczas otwierającej Giro czasówki przed osiągnięciem jednego z większych celów w jego bogatej karierze. Marzył, aby założyć koszulkę lidera największego włoskiego wyścigu. Nie udało się z powodu choroby, a dokładnie grypy żołądkowej, z którą zmagał się od nocy ze środy na czwartek. Szwajcar miał zatem po prostu pecha.

Przez ostatnie dwa tygodnie ciężko trenowałem i wszystko było na dobrej drodze. Dziś dawałem z siebie wszystko i jednocześnie czułem, że coś mi ucieka. W końcówce traciłem prawie sekundę na kilometr. Doszedłem do momentu, w którym nie byłem w stanie dać z siebie więcej. Przed tą czasówką powiedziałem, że dam z siebie wszystko i tak zrobiłem. To jest szczery rezultat – oznajmił Cancellara oficjalnej stronie internetowej drużyny Trek.

Z pewnością mało kto, jeśli ktoś w ogóle, przewidział, że Tom Dumoulin ledwo wygra z byłym skoczkiem narciarskim, a teraz kolarzem holenderskiej drużyny LottoNL-Jubmo – Primozem Roglicem. Do tej pory znamy tylko jedno zdanie, które wypowiedział Słoweniec, ponieważ strona jego drużyny jest przeciążona.

Nawet nie marzyłem o tym, by wygrać ten etap. Kilka razy w życiu pojechałem dobre „czasówki”, ale w konfrontacji z takimi specjalistami w tej dyscyplinie nie dawałem sobie zbyt dużych szans. Było bardzo blisko, ale myślę, że nie popełniłem żadnego błędu. To, co działo się na trasie było niesamowite. Przez doping kibiców, nie słyszałem w słuchawce dyrektora sportowego – powiedział Roglic oficjalnej stronie internetowej LottoNL-Jumbo.

Teraz czas na faworytów do zwycięstwa w „generalce”, których zadaniem było jak najmniej stracić i nie zrobić sobie krzywdy. Dużo przed wyścigiem mówiło się o Mikelu Landzie ze Sky, więc jemu pierwszemu oddajmy głos.

Było ciężko, choć myślę, że mój czas jest całkiem dobry, jest taki, jakiego oczekiwaliśmy. To był krótki, płaski i trudny etap. Myślę, że mogłem stracić więcej czasu. Generalnie, czuję się całkiem dobrze, mimo że nie był to mój najlepszy dzień. Ostatecznie jestem z tego wyniku zadowolony – powiedział Landa telewizji Eurosport zaraz po zakończeniu etapu.

Jednym z tych (razem z Valverde), którzy stracili najmniej jest Vincenzo Nibali, który  nie jest jednak w pełni zadowolony.

Mógłbym być bardziej usatysfakcjonowany z mojego wyniku, ale generalnie pojechałem całkiem nieźle. To była bardzo wymagająca czasówka, musiałem z siebie naprawdę dużo dać. Pierwsza część była bardzo szybka. Okres przygotowania do wielkiego touru zawsze jest nieco stresujący, więc cieszę się, że wszystko już się zaczęło. Pierwsze zadanie wykonane i teraz będziemy koncentrować się na kolejnych – powiedział Nibali.

Głosem Rafała Majki, czyli wielkiej nadziei polskiej publiczności był dziś dyrektor sportowy Tinkoff Tristan Hoffman, który ani nie rozpaczał, ani tryskał optymizmem, co wydaje się być adekwatne w stosunku do czasu uzyskanego przez polskiego lidera drużyny Tinkoff.

Dziś chodziło o to, aby Rafał nie stracił zbyt wiele do faworytów, no i to się w sumie udało. Reszta chłopaków jechała na 95 procent, tak, aby nie wchodzić zbyt mocno w wyścig. Dobry rezultat uzyskał Manuele Boaro, który był piętnasty. Generalnie, nie mieliśmy w stosunku do tego etapu zbyt wysokich oczekiwań – powiedział Hoffman.

Trzecie miejsce zajął Andrey Amador z Movistaru, który stracił do Dumoulina sześć sekund.

 

Poprzedni artykułWyścig Pokoju Juniorów: Alexys Brunel liderem po drugim dniu
Następny artykułKto zatrzyma Marcela? – zapowiedź 2. etapu Giro d’Italia 2016
Absolwentka dziennikarstwa i komunikacji społecznej na Uniwersytecie Warmińsko-Mazurskim w Olsztynie. W kolarstwie szosowym urzeka ją estetyka tej dyscypliny stojąca w opozycji do cierpienia. Amatorsko jeździ na rowerze górskim i szosowym, przejeżdżając kilka tysięcy kilometrów rocznie.
Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments