Nietypowe zdarzenie miało miejsce podczas Ronde van Vlaanderen. Na szczęście obyło się bez poważniejszych obrażeń.
Ed Bekhuis szedł z zapasowymi kołami do jednego ze swoich kolarzy. Na swoje nieszczęście przystanął i… został uderzony przez samochód Etixx-Quickstep. Prawdopodobnie kierowca belgijskiej ekipy nie widział mechanika, bo próbował włączyć się do ruchu i obserwował boczne lusterko.
Bekhuis zaklinował się pod prawym przednim kołem, ale bogata gestykulacja pozwoliła mu zwrócić na siebie uwagę kierowcy. Po cofnięciu udało się wydostać spod pojazdu. Członek Giant-Alpecin został zabrany do szpitala, ale badania nie wykazały złamań, jedynie mocno stłuczoną stopę.
Wczorajsze badania wykazały stłuczenie, ale brak złamań. Na nerwowych wyścigach jak Flandria takie wypadki się zdarzają. – powiedział rzecznik prasowy Giant-Alpecin Peter Reef
W ostatnim czasie peleton jest bardzo wyczulony na wypadki z udziałem pojazdów zabezpieczających kolarzy. W zeszłym roku podczas Ronde van Vlaanderen tego typu zdarzenia pojawiły się dwukrotnie, a przez cały sezon były dość częste. Najtragiczniej skończył się upadek Antoine Demoitié, który zginął na trasie Gent-Wevelgem.
źródło: VeloNews