98 edycja Tour de France była jedną z najbardziej wyrównanych w ostatnich latach. Czołowa piątka zmieściła się w 4 minutach, a o zwycięstwie w wyścigu zadecydował 20 etap, czyli czasówka dookoła Grenoble, podczas której swoją moc pokazał Cadel Evans. Jak do tego doszło, że stał się on pierwszym triumfatorem Wielkiej Pętli z Antypodów?

Trasa wyścigu sprzed czterech lat jest przez wielu uznawana za jedną z najlepszych w historii. Tylko kilka etapów kończyło się płaskim finiszem, a pierwszy tydzień rywalizacji przypominał raczej bardzo długi klasyk. Już na pierwszym etapie, ostatni kilometr piął się do góry. Na dość wymagającym finiszu najlepszy okazał się, jadący swój sezon życia, Philippe Gilbert, który jednocześnie został pierwszym liderem imprezy. Dodatkowo, z powodu kraksy w peletonie na kilkanaście kilometrów przed metą, prawie półtora minuty stracili Samuel Sanchez, Alberto Contador (jadący drugi wielki tour z rzędu – podobnie jak w tym roku) i Bauke Mollema.

Już na drugim etapie kolarze walczyli z czasem. Tym razem jednak nie samotnie, a w drużynach. Najlepsza okazała się ekipa Garmin – Cervelo, a nowym liderem został mistrz świata Thor Hushovd. Bardzo niewielką stratę do Norwega mieli za to Cadel Evans (sekunda) i bracia Schleck (4 sekundy).

Następnego dnia kolarze mieli do pokonania płaską trasę do Redon, a pierwszym sprinterem z wygraną etapową na koncie został Tyler Farrar. Był to jednak tylko chwilowy odpoczynek faworytów, bowiem czwarty odcinek Grande Boucle kończył się na Muur de Bretagne (w tegotocznym Tour końcowy podjazd również będzie kończył jeden z etapów). Na ściance znajdującej się w północnej Francji najlepszy był Cadel Evans, który o milimetry wyprzedził Contadora. Kilka sekund stracił za to młodszy z braci Schleck.

BRETAGNE, FRANCE - JULY 05:  Cadel Evans (R) of Australia and  BMC Racing team battles to victory alongside Alberto Contador (C) of Spain and team Saxobank Sungard during Stage 4 of the 2011 Tour de France from Lorient to Mur de Bretagne on on July 5, 2011 in Bretagne, France.  (Photo by Michael Steele/Getty Images)

Następne trzy etapy były przeznaczone dla sprinterów. Jak co roku, swój spektakl zaczął Mark Cavendish, które dwa z nich wygrał. Swoją cegiełkę dorzucił też Edvald Boasson Hagen, który zwyciężył na nieco trudniejszym finiszu w Lisieux.

Ósmy odcinek Wielkiej Pętli był pierwszym, nieco trudniejszym. Na nieco dłuższych podjazdach w okolicach Super-besse Sancy najlepszy okazał się Rui Costa, jednak man of the day został długo uciekający Alexander Vinokourov. W peletonie doszło do sporej selekcji, w wyniku której w czołówce zostało tylko kilkunastu kolarzy.

Na zakończenie pierwszego tygodnia ścigania, kolarze mieli do pokonania pagórkowatą trasę z metą w Saint-flour. Zgodnie z przewidywaniami, grupa zasadnicza odpuściła kilkuosobową ucieczkę, w skład której wchodzili Thomas Voeckler, Luis Leon Sanchez, Juan Antonio Flecha, Sandy Casar i Johny Hoogerland. Na kilkadziesiąt kilometrów przed metą doszło do kuriozalnej sytuacji, kiedy to wóz telewizyjny potrącił dwójkę uciekinierów, z których jeden (Hoogerland) wylądował na drucie kolczastym. Ostatecznie, pozostała trójka harcowników dojechała do mety z prawie czterominutowym zapasem, a nowym liderem został Thomas Voeckler.

j2

Po dniu przerwy, peleton dostał szansę rozgrzewki na dwóch płaskich odcinkach, które padły łupem dwóch byłych kolegów z drużyny, tym razem stojących po dwóch stronach barykady – Andre Greipela i Marka Cavendisha. Nie to jednak było głównym tematem rozmów. Wszyscy zastanawiali się, do jakich rozstrzygnięć dojdzie w zbliżających się Pirenejach i czy Team Sky będzie w stanie coś zdziałać nie mając już Bradleya Wigginsa.

Dwunasty etap był pierwszym z serii górzystych. Finisz na Luz – Ardiden, poprzedzony podjazdem pod Col du Tourmalet, miał pokazać kto jest najsilniejszy. Ostatecznie liderzy nie zdecydowali się na walkę na noże, a po victorię sięgnął Samuel Sanchez, który w końcówce pokonał zastępującego Jurgena van den Broecka, Jelle Vanenderta. Pierwsze straty poniósł za to Contador, co pokazało, że nie będzie on w stanie wykręcić dubletu.

Druga potyczka w Pirenejach, ze względu na źle ułożoną trasę, nie wniosła nic nowego. Po długiej ucieczce najlepszy okazał się Hushovd, który notował jeden z najlepszych wyścigów w karierze.

Na pożegnanie zachodniego pasma górskiego, kolarze musieli zmierzyć się z trudną wspinaczką pod Plateau de Beille. Atmosferę dodatkowo podgrzewał fakt, że do tej pory wszyscy zwycięzcy z płaskowyżu usytuowanego niedaleko granicy z Andorą, wychodzili na podium w Paryżu w żółtej koszulce. Tym razem jednak faworyci znów dużo kalkulowali, co wykorzystał Vanendert. Atakować próbował też Andy Schleck, jednak na jego przyspieszenie wszyscy rywale chcieli za wszelką cenę odpowiedzieć. Ostatecznie jednak udało mu się urwać 2 sekundy.

plato

Drugi tydzień kończył się tak samo jak zaczął, czyli pojedynkiem najszybszych w peletonie. Podobnie jak w poprzednich latach, znów nieuchwytny był Cavendish, który wygrał swój czwarty etap.

Ostatnią tercję rozpoczęła deszczowa eskapada do Gap. Peleton, nie chcąc angażować zbyt wielu sił w pogoń jeszcze przed etapami alpejskimi, dlatego też odjechała ucieczka, a drugi etap na swoim koncie zapisał Hushovd. Jego zwycięstwo zaginęło jednak w cieniu wydarzeń ze zjazdu z Col de Manse. Na mokrej nawierzchni, na odjazd zdecydowali się Contador, Sanchez i Evans, którzy na kilkadziesiąt sekund odjechali pozostałym faworytom (w tym liderowi Voecklerowi) i ponad minutę słabo zjeżdżającemu Andemu Schleckowi. Wydawało się wówczas, że oglądający się na siebie w Pirenejach bracia, w ten sposób przegrywają Tour.

Następnego dnia, doskonale wyszkolona technicznie trójka Sanchez – Contador – Evans, postanowiła ponowić atak na zjeździe z Col de Pramartino. Tym razem jednak obaj luksemburscy bracia nie dali się zgubić, a piekielnie ciężki odcinek prowadzący do mety, omal nie zakończył doskonałego wyścigu Thomasa Voecklera. Niezwykle ambitnie jadący Francuz wypadł na jednym z zakrętów z trasy i… wjechał na posesję jednego z włoskich kibiców. Na szczęście brama wjazdowa była otwarta, a zawodnik znany ze specyficznego okazywania bólu mógł spokojnie wyhamować. Uzupełniając brakującą informację, zwycięzcą etapowym został Boasson Hagen.

Spectators help overall leader Thomas Voeckler back on the road after he missed a curve while descending Cote de Pramartino during the 17th stage of the Tour de France cycling race over 179 kilometers (111.2 miles) starting in Gap, France, and finishing in Pinerolo, Italy, Wednesday July 20, 2011. (AP Photo/ Joel Saget, POOL)

Emocjonująca końcówka etapu 17 była jednak tylko przedsmakiem tego, co działo się na królewskim odcinku Tour de France 2011. Na kolarzy czekały aż 3 górskie premie najwyższej kategorii – Col Agnel, Col d’Izoard i Col du Galibier, gdzie usytuowana była meta. Choć wszystkim wydawało się, że do decydującej rozgrywki dojdzie dopiero podczas ostatniej wspinaczki, zespół Leopard – Trek rozpoczął swój morderczy taniec już u podnóża Izoard. Ku wielkiemu zaskoczeniu rywali i kibiców, 60 kilometrów przed metą na atak zdecydował się Andy Schleck. Luksemburczyk szybko zyskał około półtorej minuty przewagi, dochodząc pierwszą stację przekaźnikową, jaką był Joost Posthuma. Menadżer zespołu Kim Andersen wziął też pod uwagę słabsze zjazdy Andego, zatrzymując mu do pomocy drugą stację przekaźnikową, czyli Maxime’a Monforta. Z pomocą Belga, przewaga drugiego zawodnika TdF 2010 wzrosła do 4 minut, co zwiastowało zmianę lidera klasyfikacji generalnej. Na finałowym podjeździe Schleck prześcignął wszystkich rywali, którzy uciekali od początku etapu i w pięknym stylu wygrał etap. W sporym chaosie, również z peletonu zostały strzępy. Grupę goniącą przez ponad 20 kilometrów ciągnął Cadel Evans, który zmniejszył stratę do młodszego z braci do 2 minut i 15 sekund, jednak starszy z rodzeństwa – Frank, zdołał mu jeszcze urwać 8 sekund. Tym samym Turbo Brothers udowodnili, że są najsilniejszymi kolarzami w górach. Spore straty poniósł za to Contador, który pożegnał się z marzeniami o wygranej, Voeckler… z przewagą 15 sekund utrzymał prowadzenie w generalce.

and

Następnego dnia, rozpędzony Schleck miał dokończyć dzieła zniszczenia. Ostatni, górski etap mierzył około 110 kilometrów i prowadził przez Col du Telegraphe i Col du Galibier, by zakończyć się w stacji narciarskiej Alpe d’Huez. Nikt się jednak nie spodziewał, że już na pierwszej górze na atak zdecyduje się Alberto Contador. Bez chwili wahania, na koło wskoczył mu młodszy z braci Schleck, który namiętnie poszukiwał wzrokiem swojego krewnego. Mimo to, za Hiszpanem pojechał tylko on, a po chwili do wielkiej dwójki doskoczyli Evans i Voeckler. Po kilku kilometrach, Australijczyk zdecydował się wrócić do peletonu (w czym swój udział miały problemy sprzętowe), a broniący koszulki lidera Francuz nie był w stanie utrzymać wysokiego tempa, notując na ostatnim ciężkim etapie wyraźny kryzys. Mimo ogromnej chęci odjechania grupie zasadniczej, prowadząca para została doścignięta kilka kilometrów przed rozpoczęciem finałowej wspinaczki, co zapowiadało ogromną dawkę emocji. Na osławionym Alpe d’Huez na ponowny atak zdecydował się Contador, za którym wyskoczyli Samu Sanchez i młody Pierre Rolland. Wymęczony akcją z poprzedniego i obecnego dnia Schleck postanowił pilnować Evansa, nad którym miał przecież prawie minutę przewagi przed jazdą indywidualną na czas. Australijczyk nie dał jednak za wygraną i bezskutecznie próbował zgubić obu znakomitych braci. W tym samym czasie, na czele zaatakował Rolland, który odniósł swój pierwszy wielki triumf w karierze.

pier

Ostatecznie, cały wyścig rozstrzygnął się podczas finałowej czasówki. Na stosunkowo wymagającej trasie dookoła Grenoble najlepszy był Tony Martin, jednak to drugi tego dnia Evans mógł świętować wygraną w Tour de France. Doświadczony zawodnik pokonał bowiem Andego Schlecka o 2 minuty i 31 sekund, wychodząc na pewne prowadzenie w klasyfikacji generalnej. Na najniższy stopień podium spadł Frank Schleck, który o 50 sekund wyprzedził rewelację wyścigu Thomasa Voecklera.

Grenoble - France - wielrennen - cycling - radsport - cyclisme - Le Tour 2011 - Tour de France 20e etappe - Contre-la-montre individuel - tijdrit - tijdrijden  - Grenoble > Grenoble  -  141 Cadel Evans (Team BMC Racing Team) - foto Wessel van Keuk/Marketa Navratilova/Cor Vos ©2011 - motard Dirk Honigs

Ostatni etap, zgodnie z tradycją, nie przyniósł żadnych zmian, a pierwszy linię mety przekroczył… również tradycyjnie, Mark Cavendish.

Bez wątpienia 98 edycja Tour de France była jedną z najbardziej otwartych w ostatnich latach. Żadnej dyskusji nie podlega też to, iż na 18 etapie najpiękniejszą akcję XXI wieku zaprezentował Andy Schleck. Jego triumf na Col du Galibier z pewnością na długo zapadnie w pamięci kibiców, jak i zapisze się złotymi zgłoskami na kartach historii Grande Boucle. Dlaczego jednak wygrał Evans? Z pewnością kluczowa była rozwaga, równa jazda, ambicja i umiejętność kontroli rywali. Wielu specjalistów utrzymuje jednak, że to bracia Schleck oddali mu żółtą koszulkę, szukając siebie nawzajem w najlepszych momentach do ataku. Niestety nikt już się nie dowie, jakby to było, gdyby obaj nie kalkulowali.

podium

Czołowa 10 Tour de France 2011:

1. Cadel Evans

2. Andy Schleck +1’34”

3. Frank Schleck +2’30”

4. Thomas Voeckler +3’20”

5. Alberto Contador +3’57”

6. Samuel Sanchez +4’55”

7. Damiano Cunego +6’05”

8. Ivan Basso +7’23”

9. Thomas Danielson +8’15”

10. Jean – Christophe Peraud +10’11”

 

Klasyfikacja punktowa – Mark Cavendish

Klasyfikacja górska – Samuel Sanchez

Klasyfikacja młodzieżowa – Pierre Rolland

 

fot. podiumcafe.com, metafilter.com, theepochtimes.com, dagbladet.no, cycling-passion.com, cyclingtips.com, pavepavepave.com, au.eurosport.com

Poprzedni artykułAlpecin zawiesza swoją kampanię reklamową podczas Tour de France
Następny artykułJohim Ariesen pierwszym liderem Wyścigu Solidarności i Olimpijczyków!
Dziennikarz z wykształcenia i pasji. Oprócz kolarstwa kocha żużel, o którym pisze na portalu speedwaynews.pl. W wolnych chwilach bawi się w tłumacza, amatorsko jeździ i do późnych godzin nocnych gra półzawodowo w CS:GO.
Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments