Już w najbliższą niedzielę, 7 czerwca Bradley Wiggins na olimpijskim torze w Londynie podejmie próbę pobicia rekordu w jeździe godzinnej. W obliczu tego wydarzenia warto wiedzieć więcej o charakterystyce i historii tej prestiżowej, ale też trochę kontrowersyjnej, kolarskiej konkurencji. 

Podstawowe informacje

Rekord świata w jeździe godzinnej polega na tym, aby w ciągu godziny przejechać jak najwięcej kilometrów. Obecny rekord należy do Brytyjczyka Alexa Dowsetta – 52,937 km. Kobiety także podejmują się tego wyzwania. Obecna rekordzistka – Leontien van Moorsel pochodzi z Holandii i w 2003 roku przejechała 46,065 km. Jest to jedna z najbardziej prestiżowych kolarskich konkurencji, której wyzwanie podejmowali światowej sławy kolarze tacy, jak: Fausto Coppi, Jacques Anquetil, Eddy Mercx czy Miguel Indurain.

Historia

Pierwsze próby bicia rekordu w jeździe godzinnej, choć jeszcze na dość prymitywnych rowerach, miały miejsce w 1870 roku. Międzynarodowa Unia Kolarska (UCI) oficjalnie zatwierdziła ten pomysł w 1893 roku. Pierwszym, który stanął do bicia rekordu był Francuz Henri Desgrange (to ten, który później był pomysłodawcą i organizatorem Tour de France). 11 maja tamtego roku przejechał 35,325 km.

Technologiczna rewolucja

Kolejny poważny i pamiętany rekord ustanowił w 1972 roku „Kanibal”– 49,431 km. Po tym występie zaczęła się nowa era, w której to stosowano coraz bardziej zaskakujące rozwiązania sprzętowe. Dystans Merckxa przetrwał 12 lat, a pobił go Francesco Moser, który w  ciągu pięciu dni podjął dwie próby. Jako pierwszy użył pełnych kół, co pewnie pomogło mu złamać barierę pięćdziesięciu kilometrów. W 1993 roku nowy rekord ustanowił Graeme Obree w pozycji, w której ręce miał schowane pod klatkę piersiową. W 1996 roku Chris Boardman przekroczył 56 km, mając ręce mocno wyciągnięte do przodu, dzięki czemu zyskał przydomek „Superman”.

Zmiany reguł

W 2000 roku UCI postanowiła zabronić używania pełnych kół, aerodynamicznych kierownic oraz kasków używanych w jeździe na czas. Anulowano także wszystkie rekordy do 1972 roku, czyli tego, który ustanowił Eddy Merckx. Mimo że Boardman w 2000 roku postanowił zmierzyć się z rekordem ponownie, ale na nowych zasadach, a w 2005 wyzwanie podjął Ondrej Sosenka, to zainteresowanie tą konkurencją znacząco spadło i odżyło dopiero w 2014 roku, kiedy to nowo wybrany prezydent UCI  Brian Cookson ponownie pozwolił na używanie rowerów czasowych, aerodynamicznych elementów i kasków do jazdy na czas.

Ostatnie próby

Z jazdą godziną we wrześniu 2014 roku zmierzył się kończący karierę Jens Voigt, który w tzw. „nowej erze” przejechał 51,110 km. Ten rekord pobili w ostatnim czasie Matthias Braendle, Rohan Dennis i wreszcie Alex Dowsett. Warto także odnotować, że 31 stycznia 2015 roku na torze w Melbourne z jazdą godzinną zmierzył się Jack Bobridge, ale do rekordu Braendle`a zabrakło mu 500 metrów.

Wymagania taktyczne i fizyczne

Podjęcie próby pobicia rekordu w jeździe godzinnej wymaga długotrwałego i niezwykle skrupulatnego okresu przygotowań, w którego skład wchodzą nie tylko treningi. Należy starannie zaplanować wszystkie szczegóły, począwszy od wyboru miejsca, poprzez zaprojektowanie roweru i stroju, a skończywszy na planie taktycznym, tak aby zbyt wolno lub zbyt szybko nie rozpocząć. Przydaje się także analiza poprzednich występów. Kolarze muszą także ustalić optymalny dla siebie czas jednego okrążenia, zgodnie z którym będą się starać jechać przez całą godzinę. Te 60 minut jest wyczerpujące fizycznie i psychicznie, zatem wymaga znakomitego przygotowania i motywacji.

Teraz Wiggins

Kolejnym śmiałkiem, który chce pobić rekord świata w jeździe godzinnej jest Sir Bradley Wiggins – obecny mistrz świata w jeździe indywidualnej na czas oraz złoty medalista olimpijski w tej dyscyplinie, zwycięzca Tour de France i czterokrotny złoty medalista olimpijski na torze. Brytyjczyk zakończył już karierę na szosie, a najprawdopodobniej ostatnim jego celem będą igrzyska olimpijskie w Rio de Janeiro w 2016 roku, gdzie będzie startował na torze. Wiggins wykazuje się znakomitą znajomością historii kolarstwa i darzy szacunkiem takich kolarzy, jak Merckx, Coppi czy Moser, w związku z czym chce, aby jego nazwisko także znalazło się na liście tych, którzy z tą konkurencją się zmierzyli. W jednym z wywiadów powiedział, że czuje się „zobligowany” do podjęcia tej próby. Wielu kolarzy i ekspertów uważa, że ma on szansę ustanowić rekord, który nie będzie pobity przez wiele lat.

Foto: Sky Sports

Marta Wiśniewska

Poprzedni artykułBoucles de la Mayenne: Johan Le Bon pierwszym liderem
Następny artykułBardiani opuszcza Ruch na Rzecz Wiarygodnego Kolarstwa (MPCC)
Absolwentka dziennikarstwa i komunikacji społecznej na Uniwersytecie Warmińsko-Mazurskim w Olsztynie. W kolarstwie szosowym urzeka ją estetyka tej dyscypliny stojąca w opozycji do cierpienia. Amatorsko jeździ na rowerze górskim i szosowym, przejeżdżając kilka tysięcy kilometrów rocznie.
Subscribe
Powiadom o
guest
1 Komentarz
Najstarsze
Najnowsze
Inline Feedbacks
View all comments
Pampatipampa
Pampatipampa

Nie chcę nic mówić, ale brakuje Wam kilkudziesięciu lat historii rekordu. W tym legendarnych prób na Vigorelli.